
W Międzylesiu, niewielkiej miejscowości koło Dobrego Miasta, w połowie XVIII wieku wzniesiono kościół dedykowany tajemnicy Świętego Krzyża. Motywem do wzniesienia świątyni były zadośćuczynienie i pokuta za nieobyczajne zachowania i profanację krzyża. W tym roku mija 250 lat od konsekracji kościoła, którego dokonał bp Ignacy Krasicki.
Historię sanktuarium w Międzylesiu opisał w monografii dyrektor Archiwum Archidiecezji Warmińskiej ks. prof. Andrzej Kopiczko.
Jak podaje autor, w 1713 r. w czasie Bożego Narodzenia doszło do znieważenia miejscowego krzyża. Kilku młodzieńców spędzało te dni wśród rozpusty i swawoli. Trzeciego dnia postanowili zabawić się z grajkiem. Poszli szukać muzykanta, a po drodze zobaczyli krzyż, wyrwali go i zabrali do pobliskiej karczmy. Tam sprofanowali go, tańcząc i wypowiadając obraźliwe słowa.
To zachowanie wzburzyło miejscową ludność. Bp Teodor Andrzej Potocki powołał w Dobrym Mieście sąd, który prowadząc dochodzenie przesłuchał świadków i sprawców. Młodzieńcy zostali ukarani w sposób okrutny, bo skazani na karę śmierci, a karczmarz na karę grzywny. Jako zadośćuczynienie miał wybudować kaplicę w miejscu profanacji. Karczmarz, który był również sołtysem wsi, zbudował kapliczkę, do której wstawiono znieważony krzyż i udostępniono go do publicznej adoracji. Przybywający w to miejsce pielgrzymi modlili się i błagali Boga o przebaczenie. Wkrótce rozpoczęto przygotowania do budowy dużego kościoła. Prace nad nim zakończono w 1756 roku. Miejsce centralne w świątyni zajął Chwalebny Krzyż a nad nim umieszczono obraz zwany Ecce Homo - Oto Człowiek. To słowa, jakie wypowiedział Piłat, pokazujący Żydom Jezusa w cierniowej koronie. Świątynię konsekrował bp Ignacy Krasicki (książę poetów) prawie 20 lat po zakończeniu budowy, 3 września 1775 r. nadając jej wezwanie Świętego Krzyża oraz Matki Boskiej Bolesnej.
Kościół w Międzylesiu do 1945 roku był znanym miejscem pielgrzymkowym na Warmii; później nieco zapomnianym. Żołnierze Armii Czerwonej pod koniec II wojny światowej ostrzelali świątynię i wystraszyli miejscową ludność. Opuścił to miejsce, przymuszony do tego ostatni kustosz ks. Siegfried Hoppe. Opiekę nad świątynią przejął duszpasterz z Orzechowa, choć do wojny podlegała ona kościołowi w Dobrym Mieście. Przez kilkadziesiąt lat po wojnie kościół niszczał, ponieważ nie było pieniędzy na renowację. Autochtoni opuszczali to miejsce, a wokół osiedlała się ludność napływowa.
Jak podkreślił ks. prof. Andrzej Kopiczko, od kilkunastu lat kościół pięknieje. Przeprowadzono remonty, zabezpieczono dach, odrestaurowano z przykościelnej kapliczki figurę św. Heleny, która zasłynęła z pomocy ubogim oraz odnalazła relikwie Świętego Krzyża. (PAP)
ali/ dki/