W wyższej szkole sportu w Sztokholmie (GIH) obchodzono w piątek 100-lecie pierwszej bramki piłkarskiej reprezentacji Polski, która padła 28 maja 1922 roku w meczu ze Szwecją na tutejszym stadionie olimpijskim.
Organizatorem konferencji w auli GIH zlokalizowanej przy stadionie olimpijskim był Instytut Polski w Sztokholmie, a wystąpili na niej m.in. dr. hab. Robert Gawkowski z Uniwersytetu Warszawskiego, Artur Szulc, szwedzki historyk i publicysta oraz szwedzcy historycy sportu - Anders Johren i Lars Wahlstroem.
Mecz był dopiero trzecim w historii polskiej reprezentacji. Dwa pierwsze z Węgrami, 18 grudnia 1921 w Budapeszcie i 13 maja 1922 w Krakowie, zostały przegrane 1:0 i 0:3 i dopiero trzeci ze Szwecją przyniósł zwycięstwo 2:1.
Bramka padła z rzutu karnego podyktowanego w 27. minucie spotkania przez austriackiego sędziego Hugo Meisla po centrze Leona Sperlinga i dotknięciu piłki ręką przez Szweda Einara Hemminga. Jej zdobywcą był piłkarz Jutrzenki Kraków Józef Klotz. Drugą bramkę dla Polski strzelił w 74. minucie Józef Garbień, a dla Szwecji w 56. Olof Svedberg.
Przedstawiona została również tragiczna historia zarówno Klotza, jak i dwóch innych piłkarzy żydowskiego pochodzenia z tej drużyny, którzy padli ofiara Holocaustu.
Klotz został w 1941 roku rozstrzelany w ulicznej egzekucji w Warszawie. W tym samym roku Sperling został zastrzelony przez pijanego SS-mana we Lwowie. Rezerwowy w tym meczu i najlepszy w historii strzelec Jutrzenki Kraków Zygmunt Krumholtz został zamordowany też w 1941 roku w Samborze (obecnie Ukraina).
Mecz z nieznanym zespołem wywołał w Sztokholmie duże zainteresowanie, pomimo że Szwecja była już doświadczoną drużyną grającą na arenie międzynarodowej od 1908 roku i spotkanie z Polską było dla niej numerem 76. Świadczy o tym liczba sprzedanych biletów. Na trybunach stadionu, który miał wtedy pojemność dla 20 tysięcy widzów, zasiadło ponad 16 tysięcy osób .
Szwedzkie gazety poświeciły dużo miejsca temu spotkaniu, a największy wtedy ogólnokrajowy dziennik „Dagens Nyheter” napisał, że "Szwedzi grali lepiej, lecz wygrała Polska. Jej piłkarze okazali się bardzo sympatyczni i prezentując swój styl gry uzyskali dużą popularność wśród publiczności”.
"Według relacji w polskich gazetach z tego okresu, po decyzji sędziego nikt nie chciał wykonywać rzutu karnego i dopiero kapitan (Tadeusz Synowiec) zdecydował, że będzie to Klotz, który tym samym przeszedł do historii” - powiedział PAP Robert Trzaska, pasjonat i historyk piłkarski z Warszawy, pomysłodawca i inicjator obchodów.
Wyjaśnił, że pomysł tej konferencji przyszedł w 2014 roku. "Byłem wtedy w Sztokholmie i wybrałem się na stadion olimpijski, który od czasu budowy w 1912 roku jest w prawie identycznym stanie bez większych modernizacji. Pozwolono mi wejść na murawę i tam stanąłem w miejscu +jedenastki+, a później dotknąłem słupków bramki, aby wyobrazić sobie, co czuł i przeżywał Klotz tuż przed wykonaniem rzutu karnego na tym wielkim stadionie i przy tak licznej publiczności”.
„Później, kiedy było już wiadomo, ze Polska w barażu do mistrzostw świata w Katarze zagra właśnie ze Szwecją projekt bardzo przyspieszył i tak się złożyło, że po zwycięstwie Polski w Chorzowie 2:0 29 marca w ostatnim stuleciu reprezentacji Polski pierwsza i ostatnia bramka padły w meczach ze Szwecją” - dodał.
Bilans meczów z Polską według statystyk Szwedzkiej Federacji Piłkarskiej (SvFF) to 27 spotkań, z których Polska wygrała dziewięć, zremisowała cztery razy i poniosła 14 porażek. Stosunek bramkowy to 56-39 na korzyść Szwecji.
Zbigniew Kuczyński (PAP)
kucz/ krys/