Prawie 50 tytułów, wśród nich klasyka włoskiej literatury dziecięcej, trafiło na sporządzony w Wenecji indeks książek zakazanych w szkołach dlatego, że, jak twierdzi inicjator listy - nowy prawicowy burmistrz miasta, poruszają tematykę gender.
Zgodnie z decyzją wybranego w połowie czerwca burmistrza Luigiego Brugnaro i jego obietnicą złożoną podczas kampanii wyborczej, ze wszystkich przedszkoli i szkół w mieście nad laguną mają zostać wycofane książki, w których doszukano się – jak pisze dziennik „La Repubblica” - „wskaźnika gender” lub też sformułowań „rodzic 1”, „rodzic 2”. Zaraz po wyborach w Wenecji do tamtejszych szkół kilku szczebli rozesłano okólnik z decyzją w tej sprawie.
Zabronione obecnie książki, poruszające na przykład tematykę walki ze stereotypami, wprowadziły do placówek oświatowych poprzednie władze Wenecji. Nowy burmistrz - przedsiębiorca popierany przez ugrupowania prawicy, postanowił wycofać z listy lektur książki, których bohaterami są na przykład gęsi, misie, księżniczki i słonie.
Na indeksie, nazwanym przez lewicowy rzymski dziennik „absurdalnym”, znalazła się uwielbiana przez włoskie dzieci książka „Małe niebieskie i małe żółte” znanego pisarza i ilustratora Leo Lionniego; to opowieść o przyjaźni dwóch kolorów, które łączą się, by utworzyć zielony.
Zakazano też opowieści o trójce adoptowanych dzieci, a także poradnika, jak pokonać strach. Na cenzurowanym są książki o dyskryminacji i poczuciu inności oraz przedstawiające różne modele życia rodzinnego, w tym związki osób tej samej płci, wzruszająca opowieść o niepełnosprawnym chłopcu, bajka o zwierzętach poruszająca problem chuligańskiego znęcania się nad słabszym kolegą.
Tematyka wielu tych książek, zauważa się, często nie ma nic wspólnego z gender, które było podstawowym kryterium sporządzenia spisu zabronionych lektur.
Lista - informują włoskie media - wywołała protesty autorów, wydawców, bibliotekarzy i niektórych rodziców. Przeciwnicy indeksu mobilizują się w internecie, organizują pikiety pod hasłem „Uwolnijmy książki” i ich sprzedaż na specjalnych straganach, piszą petycje do burmistrza.
Oburzenie wyraziło stowarzyszenie autorów książek dla dzieci, które inicjatywę władz uznało za przejaw autorytaryzmu i niczym nieusprawiedliwionej cenzury. „To niebywałe, że polityka chce sprawować kontrolę nad kulturą” - powiedziała dyrektor wydawnictwa specjalizującego się w książkach dla dzieci Francesca Archinto. Jej zdaniem niedopuszczalne jest wycofanie tytułów poruszających w przystępny dla dzieci sposób tak ważną tematykę, jak przemoc w szkole i rasizm.
Burmistrz Wenecji w obliczu fali miażdżącej krytyki obiecał, że lista zostanie ponownie przeanalizowana i że być może niektóre lektury zostaną z niej wykreślone. „Jeśli choć jedna książka pozostanie na indeksie, to już będzie to porażka demokracji” - odpowiadają polityczni przeciwnicy burmistrza.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ ksaj/