Bardzo mało jest źródeł historycznych na temat uprawiania sportu przez naszych przodków przed 300-400 laty. Nieliczne dowodzą jednak, że robili to z pewnością i sportem się emocjonowali, choć nazywali go zupełnie inaczej. Na wystawie „Pod wspólnym niebem. Rzeczpospolita wielu narodów, wyznań, kultur (XVI-XVIII w.)” zorganizowanej przez Muzeum Historii Polski „sportowe” ślady także można odnaleźć.
W sali ekspozycyjnej poświęconej rozwojowi druku znajduje się niezwykle ciekawa pozycja „Viertzig Dialogi” Nicolausa Volckmara. To bodaj pierwsze znane rozmówki polsko-niemieckie, wydane w Gdańsku w 1612 r., pełne słów i dialogów dotyczących różnych spraw życia codziennego, które miały ułatwiać życie w środowisku polsko-niemieckim. W nich także mowa jest o uprawianiu sportu i m.in. taki dialog:
"- Graymyż co inszego, już mi ta gra omierzła.
- Cóż tedy chcemy?
- Graymyż (w) pił(k)ę.
- Ale trzeba wiele biegać y bieganiem nogi mordować!
- Wolę ja karty grać, albo warcaby, to się może siedząc odprawić.
- To przysłucha kostyrom, nie dziatkom uczciwym!
- Do tego wiem, że ty kostki umiesz składać".
W powszechnym mniemaniu ojczyzną futbolu są wyspy brytyjskie. Słowo „football” pojawia się po raz pierwszy w dokumencie pisanym już w roku 1349. Właśnie w tym roku król Edward III wydał dokument, w którym zakazywał gry w piłkę na ulicach Londynu.
W innych źródłach historycznych znajdujemy informacje o innych dyscyplinach. Oto w 1586 roku jeden z obywateli XVI wiecznej Rzeczpospolitej, Maciej Rywocki – ochmistrz wojewodziców Kryńskich pojechał ze swoimi podopiecznymi do Rzymu. A tam ujrzał zawody. Biegacze ścigali się na różnych dystansach, inni rzucali oszczepem, a jeszcze inni siłowali. I w tej ostatniej kategorii wystąpił Polak Teodor Lacki. Rzecz jasna sympatia Macieja Rywockiego, natychmiast stanęła po stronie rodaka, który w dodatku triumfował i w ten sposób: „Bardzo sławę był Polakom uczynił”. Prof. Wojciech Lipoński zwrócił uwagę, że opisy Rywockiego, można uznać za… pierwsze sprawozdanie z zawodów sportowych.
Przyjrzyjmy się bohaterowi tego opisu – Teodorowi Lackiemu. Ten polski szlachcic służył krajowi wręcz nadprzyrodzoną siłą na wojnach prowadzonych przez Batorego i Zygmunta III Wazę. Pod Kircholmem był ranny w udo. W okresie pokoju przed zgromadzoną publicznością popisywał się siłą. „Bawiąc w Wenecyi, chwycił wołu, który się rzucił na niego, powalił go na ziemię i kark mu złamał, wozy w biegu za koła wstrzymywał, dąb który mógł dłonią objąć, z ziemi z korzeniem wyrywał. W ciągnieniu kuszy nie miał sobie równego.” – relacjonował autor „Obrazu wieku panowania Zygmunta III”. Lacki miał siostrę – Barbarę, która była zaprzeczeniem określenia „płeć słaba” i także imponowała nadzwyczajną siłą.
Czyż Teodor Lacki i jego siostra nie byli poprzednikami Zbyszka Cyganiewicza (1) i Agaty Wróbel (2)?
Najpopularniejszym sportem uprawianym przez naszych przodków było jeździectwo. Rzecz jasna, był to pewien wymóg życiowy, nierozłącznie związany ze sztuką wojenną. Koń był środkiem lokomocji, ale niejednokrotnie urządzano konne „krotochwilne zabawy towarzyskie” jak gonitwy. Między innymi dlatego Krzysztof Dorohostajski napisał w 1603 r. „Hippika, tj. księga o koniach potrzebna i krotochwilna młodości zabawa, ku pożytkowi ludzi rycerskich na jasność wydana”.
Ćwierć wieku później ukazał się w polskim przekładzie traktat Antoniego Pluvinela „O nauczaniu króla jazdy konnej”. Wbrew tytułowi książka mogła służyć każdemu, jako swoisty podręcznik jazdy konnej.
Nasi przodkowie jazdę na koniu mieli opanowaną do perfekcji i nasz, pożal się Boże encyklopedysta Benedykt Chmielowski pod hasłem koń zamieścił sławną potem definicję „Koń, jaki jest każdy widzi”.
Czyż nasi szlachcice tak miłujący jazdę konną nie byli poprzednikami Adama Królikiewicza (3) i Henryka Dobrzańskiego (4)?
Wymienieni nasi znakomici jeźdźcy z XX w. i wielu innych, kultywowali swe umiejętności i zamiłowanie do hippiki odziedziczone po przodkach. Jeździectwo przyniosło nam kilka medali na przedwojennych igrzyskach olimpijskich, a polscy jeźdźcy należeli do najlepszych w świecie. O hippice mówiło się wówczas, że jest „polskim sportem”, zgodnym z polska tradycją.
Najpopularniejszym sportem uprawianym przez naszych przodków było jeździectwo. Rzecz jasna, był to pewien wymóg życiowy, nierozłącznie związany ze sztuką wojenną. Koń był środkiem lokomocji, ale niejednokrotnie urządzano konne „krotochwilne zabawy towarzyskie” jak gonitwy.
W międzywojennym okresie polskim sportem była też szermierka, bo przecież także umiejętność władania floretem i szablą odziedziczyliśmy po szlacheckich przodkach. Tak jak w przypadku jeździectwa, umiejętność posługiwania się szpadą i szablą była ściśle związana ze sztuka wojenną, i dlatego np. w czasach Szkoły Rycerskiej często urządzano turnieje szermiercze. W samej szkole uczono tego przedmiotu, ale aby nie zrobić nikomu krzywdy, potrzebny był specjalny strój ochronny i maska. Inwentarz ten był kosztowny, więc wymyślono substytut szermierki – palcaty – czyli pojedynek na kije. W przeciętnym XVIII wiecznym dworku szlacheckim, zamiast szabli młodzież posługiwała się więc w ćwiczeniach kijem.
Czyż nie byli protoplastami Adama Papee (5), Ryszarda Parulskiego (6) czy Sylwii Gruchały (7).
Rodzaje współzawodnictwa dostrzegamy nie tylko wśród szlachty, bo przecież Bractwa Kurkowe, tworzyli głównie mieszczanie. Aby celniej strzelać, organizowali różnego rodzaju turnieje strzeleckie. Strzelano z łuków, pistoletów, kuszy a nawet z armaty. Celem była nie tarcza, tylko wycięty z drewna kur. Gdyby strzelec Józef Kiszkurno (8), Janina Kurkowska-Spychajowa (9) urodzili się w XVI w. byli by pewnie członkami Bractw Kurkowych, a Kurkowska swe przeznaczenie jakby wypisane miała nawet w nazwisku!
W XVI-XVIII w. Polsce oprócz czegoś, co było poprzednikiem: jeździectwa i strzelectwa sportowego, szermierki, pewnych form lekkoatletyki, zapasów i ciężkoatletyki – grano też w piłkę.
W powszechnym mniemaniu ojczyzną futbolu są wyspy brytyjskie. Słowo „football” pojawia się po raz pierwszy w dokumencie pisanym już w roku 1349. Właśnie w tym roku król Edward III wydał dokument, w którym zakazywał gry w piłkę na ulicach Londynu. Nie wiele to pomogło, i mimo kolejnych zakazów nie zaprzestano grania w piłkę. Jednak nowoczesne reguły Anglicy opracowali dopiero w połowie XIX w.
W piłkę grały i inne narody. Włoski lekarz Hieronimo Mercurialis (1530-1606) badając kulturę fizyczną starożytnych Rzymian, przypomniał o grze w piłkę. W czasach Mercurialisa Włosi znali już swoją rodzimą odmianę futbolu – tzw. calcio. Uprawiali ją namiętnie we Florencji, zazwyczaj na placu obok kościoła Santa Croce. Zawodników wybierano spośród mężczyzn między 18 a 45 rokiem życia, cieszących się dobrą reputacją. W grze tej, z grubsza chodziło o to, aby drużyna składająca się z 25 zawodników przekopała piłkę na drugą stronę rynku. Która z drużyn zrobiła to pierwsza – ta wygrywała. Calcio doczekała się nawet opisu tej gry, wydanych we Florencji w 1580 r. pod tytułem: „Rozprawa o grze w piłkę florencką”. Grali też i Polacy.
Barwne opisy gier w piłkę zawdzięczamy Jedrzejowi Kitowiczowi, które zamieścił w „Opisie obyczajów i dziejów panowania Augusta III”. Kitowicz pisał: „Ta piłka używana była dwojako: raz do trafienia nią w rękę[…] albo też do uderzania o ziemię, albo łapania jej na powietrzu jak najdalej i uganiania się za nią całymi partiami”.
Zabawy z piłką lubił sam Zygmunt III Waza, ale wydaje się, że gra w wykonaniu królewskim bardziej przypominała squasha niż piłkę nożną. Jeszcze inny rodzaj gry w piłkę opisywał Łukasz Gołębiowski – oświeceniowy badacz ludowych zabaw: „Dzielono się na dwie bandy i rzucano ku sobie piłkę, nie już nie ręką, lecz kijem w nią trafiając.[…] Ten grzecznie podaje, a tamten rozumnie odbija.” W ten sposób Gołębiowski opisywał rodzaj sarmackiego palanta.
Barwne opisy gier w piłkę zawdzięczamy Jedrzejowi Kitowiczowi, które zamieścił w „Opisie obyczajów i dziejów panowania Augusta III”. Kitowicz pisał: „Ta piłka używana była dwojako: raz do trafienia nią w rękę[…] albo też do uderzania o ziemię, albo łapania jej na powietrzu jak najdalej i uganiania się za nią całymi partiami”. Ten sam autor opisał też piłkę, jako przedmiot : „Był to kłębek z wełny albo pakuł, tęgo po wierzchu nićmi osnuty, potem skorą obszyty, albo tez nićmi różnego koloru w siatkę obszyty. Niektórzy kładli w sam środek piłki chrząstkę rybią lub cielęcą dla lepszej sprężystości”.
Gry opisane przez Kitowicza miały służyć zabawie, ale począwszy od 1773 r. idąc w zgodzie z duchem oświeceniowym, Komisja Edukacji Narodowej uznała, że wychowanie fizyczne powinno być częścią edukacji młodego pokolenia: „Nierozdzielnym idąc związkiem edukacyja moralna z edukacyją fizyczną będą zdolne dać społeczności cnotliwego człowieka – ojczyźnie dobrego obywatela”.
Wkrótce Rzeczpospolita straciła niepodległość. Wychowanie fizyczne, jako przedmiot nauczania weszło do szkolnictwa dopiero w II pol. XIX w. Pierwszy oficjalny mecz piłki nożnej Polacy rozegrali dopiero w 1894 r., a pierwszą futbolówkę przywieziono do kraju cztery lata wcześniej.
Wiemy o tym, ale oglądając wystawę „Pod wspólnym niebem”, podziwiając wiele cennych dokumentów i stojąc przed marsowymi minami naszych portretowanych przodków, warto pamiętać, że obywatele Rzeczpospolitej szlacheckiej też stykali się z pierwszymi przejawami sportu. Choć słowo „sport” weszło do obiegu języka polskiego dopiero w II pol. XIX w., to przecież jego sens rozumiano. Dreszczyk emocji związany ze sportową konkurencją, znany był już wtedy.
Robert Gawkowski
* * * * *
(1) Zbyszko Cyganiewicz (1880-1967), zapaśnik o międzynarodowej sławie.
(2) Agata Wróbel (1981), sztangistka, dwukrotna medalistka olimpijska i Mistrzyni Świata.
(3) Adam Królikiewicz (1894-1966), jeździec, pierwszy polski medalista olimpijski w konkurencji indywidualnej.
(4) Henryk Dobrzański (1897-1940), jeździec, reprezentant Polski. Znany jako pierwszy partyzant II wojny światowej pod ps. „Hubal”.
(5) Adam Papee (1895-1990), szermierz, czterokrotny olimpijczyk i dwukrotny medalista.
(6) Ryszard Parulski (1938), szermierz, kilkakrotny medalista Mistrzostw Świata.
(7) Sylwia Gruchała (1981), florecistka, medalistka olimpijska.
(8) Józef Kiszkurno (1895-19810), znakomity zawodnik strzelectwa sportowego z lat międzywojennych.
(9) Janina Kurkowska-Spychajowa (1901-1979), fenomenalna łuczniczka, 64 krotna Mistrzyni Świata.