Poczta Polska wprowadziła do obiegu znaczek z wizerunkiem Henryka Sławika - pochodzącego ze Śląska dziennikarza i działacza, powstańca śląskiego, który w czasie II wojny wraz z Węgrem Jozsefem Antallem uratował na Węgrzech ok. 5 tys. Żydów.
W piątek w katowickiej placówce Poczty Polskiej odbyła się uroczystość zaprezentowania znaczka. Piątek jest zarazem pierwszym dniem jego obiegu.
Jak podkreśliła uczestnicząca w uroczystości konsul generalna Węgier w Krakowie Adrienne Kormendy, Sławik jest także bohaterem narodu węgierskiego. Jak mówiła, udowodnił, że w życiu politycznym, także w ciężkich czasach, trzeba działać przede wszystkim w oparciu o zasady moralne, a nie polityczne, kierując się odpowiedzialnością.
„Pan Henryk Sławik był prawdziwym Polakiem, prawdziwym Ślązakiem i był prawdziwym przyjacielem. W dzisiejszych czasach słowa +przyjaciel+ i +przyjaźń+ tracą na znaczeniu, są niemodne. Jak ważne to słowo, i jak ważny jest przyjaciel, pokazuje życie Henryka Sławika” - wskazała.
Prezes Poczty Polskiej Przemysław Sypniewski podkreślił, że zadaniem Poczty jest także kultywowanie historii i tradycji. „Naszą misją, obok pracy, którą na co dzień służmy państwu polskiemu i każdemu obywatelowi, jest również zapamiętywanie czy przekazywanie przyszłym pokoleniom najważniejszych wydarzeń i postaci. Temu mają służyć m.in. nasze wydawnictwa filatelistyczne” - powiedział. Upamiętnienia Sławika na znaczku określił jako „oczywistość i wielki honor”.
Wiceminister inwestycji i rozwoju Grzegorz Puda zaznaczył, że także w takich miejscach jak placówki pocztowe warto przypominać historię i dbać o zachowanie tożsamości; w takie działania wpisuje się właśnie wprowadzenie znaczka z wizerunkiem Sławika - mówił.
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Bożena Borys-Szopa w przesłanym na uroczystości liście przypomniała, że Sławik, bohater Polaków, Węgrów i Żydów, był przez lata postacią mało znaną; został uhonorowany dopiero po wielu latach. Wyraziła przekonanie, że teraz zaistnieje w szerszej świadomości Polaków i filatelistów na całym świecie.
„Trzeba się chwalić Henrykiem Sławikiem i każda forma jest odpowiednia” - powiedział PAP inicjator powstania znaczka Łukasz Kobiela, który jest także współtwórcą wystawy, poświęconej Sławikowi. Wyraził nadzieję, że wiele spośród osób, do których trafi znaczek zainteresuje się Sławikiem. „Być może dzięki temu ta postać odnajdzie swoje należyte miejsce w panteonie polskich bohaterów” - wskazał Kobieta.
Dr Tomasz Kurpierz z IPN, który przygotowuje biografię Sławika zauważył, że choć dla osób interesujących się historią stosunków polsko-węgiersko-żydowskich czy historią Polski jest to postać doskonale znana, to jednak wiedza na temat Sławika zasługuje szerszą na popularyzację w społeczeństwie.
Jak podkreślił to osoba nie tylko o ogromnych dokonaniach, ale też o ciekawej biografii związanej z działalnością dziennikarską, polityczną i charytatywną. „W każdym miejscu, w którym postawił go los, upominał się o najuboższych. Był to człowiek, który zawsze myślał o tych, którzy nie mają pracy, żyją w trudnych warunkach, o wdowach i sierotach. Całe życie poświęcił innym osobom i dla nich też zginął” - powiedział.
Henryk Sławik (1894-1944) pochodził ze wsi Szeroka - obecnie dzielnicy Jastrzębia Zdroju. Wcielony do armii niemieckiej w czasie I wojny światowej, trafił na front wschodni, a potem do rosyjskiej niewoli. Po powrocie wziął udział w trzech powstaniach śląskich i akcji plebiscytowej. Ukończył tylko niemiecką szkołę ludową; nie stać go było na dalszą naukę, ale luki uzupełnił samokształceniem.
Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski został dziennikarzem w Katowicach. Był m.in. radnym miejskim, redaktorem naczelnym katowickiej "Gazety Robotniczej", pełnił też funkcję prezesa Syndykatu Dziennikarzy Polskich Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Był jednym z liderów antykomunistycznego skrzydła Polskiej Partii Socjalistycznej i działaczem związkowym.
Po wybuchu II wojny światowej przedostał się przez Rumunię na Węgry. Wkrótce został prezesem Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi na Węgrzech, był też jednym z reprezentantów polskiego rządu na emigracji. Przy cichym poparciu władz węgierskich organizował przerzuty Polaków do armii polskiej na Zachodzie.
Uratował, wyrabiając fałszywe dokumenty - na podstawie wystawianych przez duchownych fałszywych metryk chrztu - ok. 5 tys. polskich Żydów, którzy trafili na Węgry. Zorganizował też, przy współpracy z duchowieństwem, sierociniec dla żydowskich dzieci.
Po wkroczeniu na Węgry Niemców przeszedł do pracy w konspiracji. Został aresztowany w lipcu 1944 r. i poddany gestapowskiemu śledztwu w więzieniu w Budapeszcie. Torturowany, nie wydał m.in. swego współpracownika Jozsefa Antalla. Został zesłany do niemieckiego obozu w austriackim Mauthausen, gdzie zginął rozstrzelany 25 lub 26 sierpnia 1944 r.
Po wojnie władze PRL skazały Sławika na niepamięć. W 1990 r. pośmiertnie nadano mu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W 2001 r. bliski współpracownik Sławika w Komitecie Obywatelskim, Żyd Henryk Zvi Zimmermann przypomniał o jego dokonaniach. W Polsce pamięć o Sławiku przywróciła publikacja Grzegorza Łubczyka z 2003 r. "Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku", na podstawie której powstał dokument filmowy.
W 2010 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Sławika najwyższym polskim odznaczeniem - Orderem Orła Białego. Jozsef Antall otrzymał wtedy pośmiertnie najwyższe odznaczenie nadawane cudzoziemcom - Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski.
W marcu 2015 prezydenci Węgier Janos Ader i Polski Bronisław Komorowski odsłonili w Katowicach pomnik Sławika i Antalla. Monument powstał na placu przed nowym budynkiem Międzynarodowego Centrum Kongresowego, nieopodal hali Spodka i nowej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. (PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ itm/