Gdy zobaczyłem, że Kamil Stoch skacze w niedzielnym konkursie w kasku z szachownicą, znakiem polskich sił powietrznych, uwierzyłem, że zdobędzie złoty medal - powiedział PAP dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie-Czyżynach Krzysztof Radwan.
Szef placówki przypomniał, że wspomniany znak "wpadł w oko" mistrzowi olimpijskiego w trakcie sesji fotograficznej, która miała miejsce w tym muzeum.
"Nasza instytucja ma swoje logo, ale ponad 50 proc. samolotów, które tu posiadamy, pochodzi z sił powietrznych. Tak, że tych szachownic jest u nas pod dostatkiem. Trzeba jednak zachować umiar, skromność. Jest to na pewno znak przynależny lotnictwu polskiemu" - powiedział PAP Radwan.
Skoczek z tego powodu nie mógł uzyskać w Krakowie pozwolenia na użycie tego znaku. Jednak jego prośba w tej sprawie znalazła pozytywną odpowiedź ministra obrony.
"Super, że wpadł na ten pomysł. W końcu on też lata" - dodał Radwan.
Uważa on, że szum wokół szachownicy na kasku skoczka na pewno wpływie pozytywnie na promocję Muzeum: "Będziemy chcieli, aby podczas X Jubileuszowego Pikniku Lotniczego mistrz olimpijski był gościem honorowym". Wspomniana impreza odbędzie się w ostatni weekend czerwca.
Jak dodał w 2013 r. muzeum odwiedziło ok. 100 tys. osób.
Kamil Stoch w niedzielnym konkursie podczas igrzysk olimpijskich w Soczi, po skoku na 105,5 m, zdecydowanie prowadził już po pierwszej serii - nad drugim Bardalem miał aż 6,2 pkt więcej. W drugiej ponownie wylądował najdalej - 103,5 m i jeszcze powiększył przewagę nad rywalami.
To 15. medal Polaków w zimowych igrzyskach - złote oprócz Stocha zdobyli Wojciech Fortuna w konkursie skoków w Sapporo na dużej skoczni i Justyna Kowalczyk w biegu na 30 km techniką klasyczną w Vancouver. (PAP)
rcz/ sab/