Prawie trzy tygodnie trwały prace związane z wydobyciem na powierzchnię zabytkowego jachtu "Knudel", który zatonął w połowie stycznia w marinie w Gdyni. Przyczyną było rozszczelnienie drewnianego poszycia kadłuba, w wyniku czego jednostka nabrała wody.
Właściciel 12-metrowej jednostki, Adam Wojciechowski ma nadzieję, że w lecie jacht będzie "pływał pod pełnymi żaglami". Koszt naprawy szacuje na ok. 200 tys. zł. Podczas podnoszenia 30-tonowego jachtu złamały się maszty. Przyznał w rozmowie z PAP, że operacja wydobycia jachtu była dużo bardziej skomplikowana niż mu się na początku wydawało.
Wojciechowski poinformował, że jednostka przez kilka dni będzie musiała pozostać jeszcze w marinie w Gdyni, a potem zostanie przetransportowana do Rumi do zakładu szkutniczego, gdzie będzie remontowana. Z wody ma być wyciągnięta za pomocą dźwigu. "Całkowicie zostanie wymieniona elektryka, elektronika, kable" - dodał.
Przypuszcza się, że przyczyną zatonięcia "Knudla" było rozszczelnienie drewnianego poszycia kadłuba od strony nabrzeża, przez co jednostka zaczęła nabierać wody. "Między keję a lewą burtę prawdopodobnie wpłynął jakiś przedmiot, nieduży, ale musiał być szerszy od odbijaczy"- tłumaczy. Przypuszcza się, że to właśnie ten przedmiot - w kapitanacie mariny podejrzewają, że to mogła być bryła lodu - wytłukł jedną z desek poszycia. "Na łączeniu desek powstała mała wyrwa" - dodał. "Rozszczelnienie było na tyle duże, że pompy nie nadążały wypompowywać wody, albo uległy awarii i jednostka poszła na dno" – opowiada.
Jednostka leżała na dnie na lewej burcie, przechylona pod kątem 45 stopni. Jej dno, w zależności od warunków, znajdowało się na głębokości od 3,5 do 4,4 metra. Wojciechowski wyjaśnił, że najpierw nurkowie pod wodą na obu burtach umieścili dwie poduszki powietrzne o wyporności 20 ton każda. Specjalistyczne prace podwodne przeprowadziła firma Uxo Marine.
Poinformował, że "zgłosiło się już dużo ludzi, żeglarzy, którzy chcą przyjechać do Rumi i pomóc w remoncie jednostki". Przyjaciele-żeglarze rozpoczęli też zbiórkę pieniędzy na pokrycie kosztów wydobycia jachtu i jego remontu. "Jednostka nie była ubezpieczona od tego typu sytuacji. Dlatego wszystkie koszty związane z wydobyciem i remontem ponoszę ja ze wspólnikiem" - mówi Wojciechowski. Do czwartku zebrano ponad 8 tys. zł.
"Knudel" to drewniany kecz gaflowy o długości 12,5 metra i szerokości 4,4 metra. Wojciechowski mówi, że może na nim przebywać 15 do 20 osób. Został zbudowany w 1956 roku w Ustce jako kuter rybacki. Na jednostkę żaglową przebudowano go 40 lat później.(PAP)
Autor: Bożena Leszczyńska
edytor: Jacek Ensztein
bls/