Łącznie za 931 tys. euro sprzedano na piątkowej aukcji w Paryżu kilkanaście masek indiańskiego plemienia z Arizony. Zgodę na licytację wydał wcześniej tego dnia paryski sąd, odrzucając wniosek plemienia Hopi i amerykańskiego rządu o zakazanie sprzedaży.
Przedstawiciele plemienia Hopi i ich zwolennicy twierdzą, że maski, uznawane przez nich za święte, zostały skradzione, a ich sprzedaż to profanacja.
Licytatorzy z kolei zauważają, że maski zostały w przeszłości sprzedane i odkupione legalnie.
Spośród 70 masek wystawionych na sprzedaż największą cenę w domu aukcyjnym Drouot osiągnęła "Matka Wrona". Nabywca zapłacił za nią 160 tys. euro, trzy razy więcej, niż wynosiła ceny wywoławcza.
Indiańskie maski o jaskrawych kolorach wykonane są z drewna, skóry, końskich włosów i piór. Pochodzą z końca XIX i początku XX wieku. Najprawdopodobniej zostały zabrane z rezerwatu na północy Arizony w latach 30. i 40. XX wieku.
Aukcję kilkakrotnie przerywali protestujący. Gdy licytowano "Matkę Wronę", jeden ze zwolenników Hopi krzyknął: "To są święte przedmioty!". Inna przeciwniczka aukcji nazwała sprzedaż masek "hańbą".
Jedną maskę kupiło stowarzyszenie, które ogłosiło, że zamierza podarować ją Hopi.
Indiańskie maski o jaskrawych kolorach wykonane są z drewna, skóry, końskich włosów i piór. Pochodzą z końca XIX i początku XX wieku. Najprawdopodobniej zostały zabrane z rezerwatu na północy Arizony w latach 30. i 40. XX wieku.
W piątek paryski sąd zezwolił na ich licytację, czemu sprzeciwiali się m.in. amerykański aktor Robert Redford i ambasador Stanów Zjednoczonych we Francji.
Decyzję trybunału skrytykował wódz liczącego 18 tys. członków plemienia Hopi, LeRoy Shingoitewa. "Jesteśmy zasmuceni i przygnębieni z powodu wydania przez francuski sąd zgody na aukcję" - napisał w komunikacie.
"Maski należą do plemienia Hopi, a aukcja to świętokradztwo - akt kryminalny, który będzie miał poważne konsekwencje natury etycznej" - powiedział Robert Redford, który wspiera rdzennych Amerykanów i nazywa siebie "bliskim przyjacielem" plemienia. "Mam nadzieję, że te święte przedmioty wrócą do plemienia Hopi, do którego należą. One nie są na sprzedaż" - dodał.
Amerykański ambasador w Paryżu Charles Rivkin mówił, że jest "bardzo zaniepokojony" licytacją. W USA w 1990 roku wprowadzono zakaz sprzedaży świętych artefaktów Indian.
"Ważne jest, by nie tworzyć precedensu, który uprawomocniłby zakaz sprzedaży każdego świętego przedmiotu, niezależnie od tego, z jakiej kultury pochodzi. Naszym celem zawsze było wychwalanie kultury Hopi i zgodne z prawem rozpowszechnianie jej wśród jak największej liczby odbiorców" - napisał w komunikacie paryski dom aukcyjny Neret-Minet Tessier & Sarrou.(PAP)
jhp/ rch/ mc/