Porozumienie Grecji ze strefą euro zakłada utworzenie funduszu, do którego Ateny przekażą majątek wart do 50 mld euro z przeznaczeniem do prywatyzacji. Wg mediów może chodzić o wystawienie na sprzedaż wysp, rezerwatów przyrody czy działek z antycznymi ruinami.
Zgodnie z poniedziałkowym porozumieniem w sprawie rozpoczęcia negocjacji o nowym programie pomocy dla Grecji o wartości 82-86 mld euro Grecja przekaże majątek wart do 50 mld euro do specjalnego funduszu. Pieniądze z prywatyzacji tego mienia lub korzystnego nim zarządzania trafią na spłatę długu i rekapitalizację banków (25 mld euro). Fundusz będzie tworzony w Grecji i zarządzany przez greckie władze pod nadzorem odpowiednich europejskich instytucji.
Jak tłumaczy CNBC, fundusz będzie przypominał polisę ubezpieczeniową dla kredytodawców, którzy argumentują, że Grecja konsekwentnie nie dotrzymywała swych obietnic dotyczących reform. Niektóre reformy prywatyzacyjne, które były częścią poprzednich porozumień o pomocy dla Aten, jeszcze nie zostały wprowadzone w życie.
W ramach pierwszego programu pomocowego z 2010 r. Grecja zgodziła się sprywatyzować własność i infrastrukturę wartą ok. 50 mld euro. Ale na razie udało się uzyskać tylko 3,2 mld euro - przypomina "Time".
Jak pisze "Time", są jednak granice prywatyzacji antycznych zabytków. Według stratega i doradcy greckiego ministerstwa pracy i solidarności społecznej Jorjosa Daremasa skarby greckiego antyku, np. Akropol w Atenach, nigdy nie zostałyby sprzedane. "To niemożliwe. Jego wartość jest niepoliczalna" - mówi. Pomysł sprzedania Akropolu pojawił się już w 2010 r. i wywołał w Grecji oburzenie. Jego autorami byli dwaj konserwatywni deputowani z Niemiec.
W oświadczeniu szczytu państw strefy euro napisano, że do funduszu przeniesione zostaną "cenne greckie aktywa". Nie ma szczegółów, o jakie konkretnie aktywa może chodzić, ale CNBC spekuluje, że mogą to być duże firmy państwowe czy np. udziały państwa w greckich bankach, przedsiębiorstwa energetyczne, lotniska, porty. Pojawiają się też głosy, że do funduszu mogą trafić należące do państwa grunty i mienie.
"To afront. To jak powiedzenie, aby sprzedać pamięć swych przodków, sprzedać historię, by w zamian otrzymać coś komercyjnego. Celem jest upokorzenie Greków" - ocenił cytowany przez "Time'a" strateg i doradca greckiego ministerstwa pracy i solidarności społecznej Jorjos Daremas.
"Może chodzić o budynki, obszary ziemi, a nawet wyspy" - dodał Daremas. Jego zdaniem, aby chronić wartość historyczną czy przyrodniczą takich miejsc, grecki parlamentu musiałby przyjąć ustawy i powołać instytucje nadzorujące, które zapewniałyby, że "nowy właściciel nie będzie niszczył tej własności".
Na wielu greckich wyspach i gruntach znajdują się antyczne ruiny, więc i one musiałyby zostać sprzedane - dodaje.
Jak pisze "Time", są jednak granice prywatyzacji antycznych zabytków. Według Daremasa skarby greckiego antyku, np. Akropol w Atenach, nigdy nie zostałyby sprzedane. "To niemożliwe. Jego wartość jest niepoliczalna" - mówi. Pomysł sprzedania Akropolu pojawił się już w 2010 r. i wywołał w Grecji oburzenie. Jego autorami byli dwaj konserwatywni deputowani z Niemiec.
Grecja ostatnio zgodziła się rozmawiać o sprzedaży wysp, z których wiele jest niezamieszkanych i nie ma rozwiniętej infrastruktury. Noblista Joseph Stiglitz, który opowiadał się za umorzeniem długu dla Grecji, jest zdania, że sprzedaż wysp mogłaby być ważną częścią kampanii prywatyzacyjnej. Jednak nie ma to być szalona wyprzedaż, która "oznaczałaby oddanie dziedzictwa za nic". Należałoby poczekać na poprawę sytuacji na rynku nieruchomości w Grecji i ustabilizowanie się cen.
BBC przypomina, że według Międzynarodowego Fundusz Walutowego w Grecji jest 70 tys. obiektów, które potencjalnie można by sprzedać. Ale informacje o nich są przestarzałe, prawo własności podważane lub mają one nielegalnych mieszkańców.
Zanim będą one gotowe na sprzedaż, trzeba będzie wykonać sporo prac przygotowawczych. Jednak w teorii sprzedaż tych obiektów mogłaby przynieść spore sumy - pisze BBC.
Z dokumentu ze szczytu państw strefy euro wynika, że aktywa te mają być sprzedane "w czasie obowiązywania nowej pożyczki". Wstępne porozumienie zakłada, że potrzeby finansowe Greków będą pokrywane przez trzy lata, ale pożyczki pochodzące z Europejskiego Mechanizmu Stabilności (EMS) powinny mieć 10-letni lub dłuższy termin spłaty. Oznacza to, że Grecja miałaby sporo czasu na sprzedanie swych aktywów - wyjaśnia CNBC.
Z kolei BBC pisze, że proces ten może zająć kilka dekad. Termin ostatniej spłaty z drugiego programu pomocowego dla Grecji to 2054 r., a trzeci program ratunkowy najpewniej też będzie miał długi okres spłaty.(PAP)
jhp/ kar/