Już w listopadzie witryny „wielkich magazynów”, jak nazywa się we Francji domy towarowe, zmieniają się w sceny bajkowego teatru, na których rozgrywają się, jeśli nie czarodziejskie, to na pewno oczarowujące historie.
Historia tych specjalnych świątecznych dekoracji sięga XIX wieku i samego pojawienia się domów towarowych. Jednak na to, by wystawione za szybami kukiełki i zabawki zaczęły się poruszać, czekać trzeba było aż do 1909 roku.
To w Bon Marche, pierwszym „prawdziwym” francuskim domu towarowym, który działa - od 1852 roku - w tym samym budynku, pokazano animowaną historię odkrycia Bieguna Północnego, który zdobyty został po raz pierwszy 6 kwietnia 1909 r.
Choć po dziś dzień trwają spory, czy Amerykanin Robert Peary naprawdę tam dotarł, gapie tłoczący się przed Bon Marche nie zadawali sobie takich pytań, olśnieni lodowymi igloo i kukiełkowymi Eskimosami, tańczącymi z mechanicznym niedźwiedziem polarnym na śnieżnych murach.
Kilka lat później imponującą witrynę bożonarodzeniową pokazał dom towarowy Galeries Lafayette. Wybierając jako temat Święta w Lotaryngii, projektodawcy wystawy obrali etnograficzno-folklorystyczny kierunek, wykorzystywany do dzisiaj. Tegoroczne Boże Narodzenie w paryskim domu towarowym BHV przebiega pod znakiem Świąt w Danii, a w witrynach obok licznych flag duńskich widać poruszające się obrazy, inspirowane sztuką ludową i skandynawskimi legendami.
W Galeries Lafayette dokonano natomiast nadzwyczaj szczęśliwego połączenia nowoczesności ze staromodnym entourage'em. Za szybą wystawową, podwojona na plazmowym ekranie, obraca się w rytm katarynkowej melodii karuzela, wyglądająca jak wycięta z dykty.
Na kolejnej witrynie występy jak z małomiasteczkowego odpustu. Tańczą postacie wyjęte ze starych rycin i w stylu ilustracji Daniela Mroza z dawnego "Przekroju" oraz takie, które pasowałyby do świata znanego z filmów z cyklu Gwiezdnych Wojen.
Jest też staromodna kolejka z lokomotywą, a dyskretnie rozłożone na śniegu paczki przypominają, że celem tej bajki są zakupy.
Komercyjnego celu świątecznej scenografii nie próbuje przesłaniać dom towarowy Printemps sąsiadujący z Galeries Lafayette przy bulwarze Haussmanna, jednej z najznakomitszych arterii Paryża.
Printemps pokazuje za szybami czarodziejską wyspę, na którą dolatują samoloty. Misie i lalki bawią się wzlatującymi na sznurku balonami. Jednak nie dajmy się oszukać – chodzi przecież o prezenty do nabycia wewnątrz tego wielkiego sklepu.
Przy następnym oknie wystawowym słychać egzotyczne trele ptaków, wyspa porośnięta jest bananowcami i kwitną na niej orchidee. Na dole ściele się nieodzowny dla Świąt śnieg.
Dalej supernowoczesny, błyskający reflektorami pociąg. Wiezie gości na bardzo szykowną – sądząc po ich ubiorach – zabawę. A obok Thalys - superekspres łączący Paryż z Brukselą, Amsterdamem i Kolonią - wjeżdża i wyjeżdża z tunelu pod zaśnieżonym, ale przede wszystkim obstawionym kosmetykami zboczem górskim.
Mówiącymi niewyraźnie kukłami Świętego Mikołaja, Bon Marche niezbyt chyba zachwyca dzieci, którym przypomina, żeby były grzeczne. Hipnotyzować natomiast może bez trudu ich rodziców niby skromnymi, ale finezyjnie eleganckimi dekoracjami witryn, w których krasnale i dobre duszki z „gangu Świętego Mikołaja”, jak to wymyślili spece od marketingu, podnoszą, przesuwają, pokazują nadzwyczaj szykowne sprzęty, modne akcesoria i albumy wybrane na prezenty pod choinkę.
Grudzień to najważniejszy miesiąc dla paryskich domów towarowych, kiedy generowanych jest 20 proc. rocznych obrotów. Nie ulega wątpliwości, że atrakcyjność świątecznych wystaw ma na celu przyciągnięcie klienteli i stąd rywalizacja o najpiękniejszą witrynę. Przyciąga ona na bulwar Haussmanna 8 milionów paryżan i turystów.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
llew/ klm/ lm/