Gigantyczny tłok, długie kolejki, duchota i gorące sale pozbawione w większości klimatyzacji - tak warunki zwiedzania w Muzeach Watykańskich opisują rzymscy przewodnicy. Na łamach dziennika "La Repubblica" we wtorek podkreślili, że nie są w stanie tam pracować.
W rozpoczętym już szczycie sezonu letniego liczba zwiedzających słynne papieskie kolekcje sięga 40 tys. dziennie, co - jak zaznacza gazeta - znacznie przekracza możliwości pomieszczenia rzeki ludzi, która codziennie oblega watykańskie mury.
Zwiedzający po odstaniu w długiej kolejce przy wejściu do kontroli przy użyciu tylko czterech zainstalowanych wykrywaczy metalu przemierzają korytarze i komnaty w zwartym tłumie, a kiedy stają przed jakimś dziełem sztuki, nie są w stanie się ruszyć. Nie ma ławek, na których można odpocząć od ścisku i gorąca. Nieco lepiej jest w klimatyzowanej Kaplicy Sykstyńskiej, ale i tam wiele osób nie może wytrzymać dłużej niż chwilę w tłoku i wychodzi, nie obejrzawszy tego miejsca. To relacje tych, którzy oprowadzają turystów z całego świata.
Przeciwko panującej sytuacji w Muzeach Watykańskich protestuje związek przewodników turystycznych Sngt, najstarszy we Włoszech i działający od 70 lat.
Przedstawicielka kierownictwa organizacji stojącej na straży praw tej grupy zawodowej Simona Salvatori powiedziała rzymskiemu dziennikowi: "Praca w takiej sytuacji to absurd, jest klaustrofobiczna".
"Mówię to nie tylko dlatego, że mikroklimat, jaki tam się wytwarza za sprawą obecności tylu stłoczonych i spoconych ludzi nie działa korzystnie na dzieła sztuki, ale także z powodów bezpieczeństwa" - dodała.
Muzea Watykańskie zwiedza co roku prawie 7 milionów osób.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ kar/