Rafał Moszczyński może być pierwszym łodzianinem, który w samotnym rejsie opłynie świat bez zawijania do portu. Tak w przyszłym roku zamierza uczcić 40. rocznicę słynnego rejsu Henryka Jaskuły, który jako pierwszy Polak w ten sposób samotnie okrążył Ziemię na żaglach.
"Wyprawa Henryka Jaskuły na 14-metrowym drewnianym jachcie trwała ponad 300 dni. Od tamtej pory wiele się zmieniło i tę samą trasę zamierzam pokonać w połowę krótszym czasie, w ciągu 150 dni. Czeka mnie trudna żegluga, ale mam doświadczenie i determinację, by podjąć wyzwanie samotnego rejsu dookoła świata" – zapowiedział Moszczyński.
49-letni łodzianin, który dwa lata temu samotnie przepłynął Atlantyk, w podróż swojego życia planuje wyruszyć jesienią przyszłego roku z portu w Gdyni, z którego w 1979 r. w samotny rejs wypłynął Jaskuła.
Moszczyński podobnie jak legendarny żeglarz - również bez zawijania do portów i pomocy z zewnątrz - zamierza płynąć samotnie m.in. przez cieśninę Sund na Morzu Bałtyckim, Kanał La Manche, kierując się na wschód w stronę Kapsztadu, Australię, Nową Zelandię, wokół Przylądka Horn i następnie z powrotem do Gdyni.
"Startujemy w listopadzie, bo determinuje nas pogoda na Hornie. Trzeba się tam zameldować w styczniu, bo wtedy jest tam najbardziej przyjaźnie, choć tak nie jest tam nigdy. To jedna z najtrudniejszych tras, ponieważ jest ona stosunkowo długa. Wszystkie rekordy szybkości opłynięcia globu zaczynają się najczęściej z Wysp Kanaryjskich, czy Plymouth w Anglii, bo stąd kółko jest najmniejsze. Nikt nie pływa z Bałtyku, bo to morze w listopadzie jest kapryśnym obszarem do żeglugi" – tłumaczył.
Dodał, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w marcu 2020 roku zamelduje się w Gdyni, spełniając tym samym swoje marzenie.
Żeglarz z Łodzi popłynie na lekkim i szybkim 9,5-metrowym jachcie Caravela 950 Racer z pokładem zmodyfikowanym do samotnej żeglugi oceanicznej i napędzanym jedynie siłą wiatru. Obecnie łódka powstaje w stoczni w Ustce, a jej testy zaplanowano na wiosnę i lato przyszłego roku.
"Będzie płynęła w ślizgu ze średnią prędkością 8-10 węzłów, czyli dwa razy szybciej niż łódź Henryka Jaskuły. Z symulacji wynika, że w 150 dni można opłynąć świat tą drogą. To długa trasa, w sumie aż pięć miesięcy na oceanach bez pomocy z zewnątrz" – przyznał zwycięzca regat oceanicznych samotników Transatlantyk 2016.
W ścisłym zespole wyprawy, która odbędzie się pod hasłem "Solo Non-Stop dookoła świata 2019" jest dziesięć osób. Jej koszt to ok. 300 tys. zł. Połowa budżetu to własne środki łodzianina, a pozostałe mają pochodzić od sponsorów.
"Żeby zrealizować takie marzenie potrzeba dużo determinacji, doświadczenia i przede wszystkim szczęścia. Kiedy powiedziałem panu Henrykowi, że mam pokorę przed żeglugą i tym rejsem, odparł, że pokora to bzdura. +Albo cię stać na to, albo nie. Jeśli cię stać, to płyniesz+ - powiedział. Pan Henryk w tym roku skończy 95 lat, ale jest w świetnej formie intelektualnej. +Sprzedał+ nam kilka swoich patentów" – wspomniał medalista długodystansowych mistrzostw Polski.
Moszczyński, który na swoim koncie ma wiele sukcesów na wodzie, może zostać pierwszym żeglarzem z Łodzi, który wyruszy w taki rejs. Wyprawę honorowym patronatem objęło Miasto Łódź.
"Mimo, że w Łodzi nie ma wielkiej wody, wychowuje dzielnych żeglarzy. Jestem łodzianinem od pokoleń, chce godnie reprezentować to miasto na wodzie" – podkreślił skipper.
Jaskuła był pierwszym Polakiem i trzecim żeglarzem na świecie, który samotnie, bez zawijania do portów okrążył Ziemię na żaglach. Pobił także ówczesny rekord świata w długości samotnego przebywania na morzu. Tego wyczynu dokonał na jachcie "Dar Przemyśla", którym 12 czerwca 1979 roku wyruszył w samotny rejs z portu w Gdyni. Wyprawa trwała 344 dni i zakończyła się 20 maja 1980 roku. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ krys/