Pod hasłem „Kumulacja chaosu” protestowali w sobotę przed gmachem MEN rodzice z ruchu „Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji”. Krytykowali m.in. przeładowane ich zdaniem podstawy programowe. Winą za to obarczali minister edukacji narodowej Annę Zalewską.
Rodzice przyszłych pierwszoklasistów powinni się starać przedstawiać dzieciom pozytywny obraz szkoły i wyjaśniać, jak będzie wyglądała nauka - powiedziała PAP dr Marta Majorczyk, doradca rodzinny w poradni przy Uniwersytecie SWPS.
O edukacji nie można mówić w oderwaniu od wychowania, a w wychowaniu ważni są rodzice, to oni powinni współtworzyć program wychowawczy szkoły - mówiła wiceminister edukacji Marzena Machałek podczas II Ogólnopolskiej Konferencji Rad Rodziców
O pogorszeniu się warunków nauki uczniów mówili rodzice krytykujący reformę edukacji podczas manifestacji "Głośno o deformie". Wskazywali m.in. na przepełnienie szkół i naukę w systemie zmianowym; według nich nie jest to incydentalne, ale dzieje się tak w wyniku reformy w całym kraju.
Reforma edukacji jest wynikiem rzetelnej diagnozy potrzeb edukacyjnych, w której decydujący głos mieli m.in. rodzice - oświadczyła minister edukacji Anna Zalewska w odpowiedzi na rodzicielski strajk szkolny. MEN podkreśla, że reforma zwiększa wpływ rodziców na funkcjonowanie szkoły.
Były szkoły, gdzie na lekcje nie przyszła cała klasa, w innych zanotowano niższą niż zwykle frekwencję, ale były i takie placówki, gdzie piątkowy strajk szkolny przeszedł niezauważony. Nie posyłając dzieci do szkół rodzice protestowali przeciwko reformie edukacji.