35 lat temu, 7 października 1986 r., zmarł Jerzy Łojek, historyk, działacz opozycji demokratycznej w PRL. Był ekspertem w zakresie historii politycznej Polski i Europy XVII–XX w., specjalizował się w stosunkach polsko-rosyjskich. Sprawę wyjaśnienia Katynia powierzył w testamencie swym bliskim.
Jerzy Łojek urodził się 3 września 1932 r. w Warszawie. Pochodził ze zbiedniałej rodziny szlacheckiej wywodzącej się z Mazowsza. Jego ojciec Leopold był lekarzem i oficerem Wojska Polskiego. Jednym z pierwszych wspomnień Jerzego Łojka jest widok przemarszu orszaku pogrzebowego Józefa Piłsudskiego. Wraz z ojcem obserwował pogrzeb z okien mieszkania w tzw. domu bez kantów przy Krakowskim Przedmieściu. Pięć lat później Leopold Łojek został zamordowany w Katyniu. W lipcu 1943 r. rodzina Łojków dowiedziała się o odnalezieniu ciała ojca z listy opublikowanej w „Nowym Kurierze Warszawskim”. „Śmierć naszego ojca, która tak bardzo zaciążyła na życiu rodziny, pozostawiła trwały ślad w naszej psychice. W domu panował jego kult, oficera będącego od studenckich lat w służbie Rzeczypospolitej, uznanego lekarza-ordynatora oddziału” – pisał we wspomnieniach. Sprawa wyjaśnienia i upamiętnienia tej zbrodni reżimu sowieckiego stanie się jedną z życiowych misji Jerzego Łojka.
„Wśród inteligencji polskiej jest rozpoznawalny jako niestrudzony szermierz w walce o prawdę o zbrodni katyńskiej. Do tego skłaniały go jego korzenie rodzinne – był przecież synem lekarza wojskowego, jednego z zamordowanych oficerów-jeńców. Wkład profesora w zachowanie pamięci o tej zbrodni jest ważny” – tłumaczy w rozmowie z PAP historyk prof. Marek Kornat, redaktor wydania pism wybranych Jerzego Łojka.
„Wśród inteligencji polskiej jest rozpoznawalny jako niestrudzony szermierz w walce o prawdę o zbrodni katyńskiej. Do tego skłaniały go jego korzenie rodzinne – był przecież synem lekarza wojskowego, jednego z zamordowanych oficerów-jeńców. Wkład profesora w zachowanie pamięci o tej zbrodni jest ważny” – tłumaczy w rozmowie z PAP historyk prof. Marek Kornat, redaktor wydania pism wybranych Jerzego Łojka.
W czasie Powstania Warszawskiego Jerzy Łojek wraz z rodziną trafił do obozu przejściowego w Pruszkowie. Do zrujnowanego miasta powrócili wiosną 1945 r. W trakcie nauki w jednym z warszawskich liceów przyszły historyk manifestował swój stosunek do systemu komunistycznego. W czasie odgrywania „Międzynarodówki” demonstracyjnie siedział. Jego odwaga miała swoje konsekwencje. Z powodu „fatalnej opinii” wystawionej przez szkolną organizację Związku Młodzieży Polskiej nie został przyjęty na studia historyczne. Rok później został jednak studentem Instytutu Historycznego UW. Zawdzięczał to swojemu nauczycielowi historii, który pracował także w Ministerstwie Kultury i sprawił, że opinia „zniknęła” z teczki Jerzego Łojka.
Jego praca magisterska była poświęcona dziejom „Gazety Warszawskiej” w latach 1774–1793. Historią prasy zajmował się także w kolejnych latach. „Może komuś wydawać się, że dzieje prasy to stosunkowo mało istotny obszar historiografii, ale musimy pamiętać, że prasa to jedyny materiał pozwalający na badanie procesu kształtowania się opinii publicznej w czasach, gdy nie było innych środków masowego przekazu” – zauważa prof. Kornat.
Drugą pasją Jerzego Łojka była w tym okresie literatura. Zestaw jego lektur mówi wiele o jego poglądach. Młodego historyka fascynowała literatura międzywojnia i zakazanych w PRL pisarzy oraz publicystów, m.in. Józefa Mackiewicza. Wielokrotnie polemizował z wieloma tezami książek jego brata Stanisława Mackiewicza, m.in. pozytywnymi opiniami na temat Stanisława Augusta Poniatowskiego, Aleksandra Wielopolskiego lub krytyką walki powstańczej. Ten ostatni temat wielokrotnie pojawiał się w jego twórczości. W 1966 r. wydał książkę „Szanse powstania listopadowego”, w której analizował argumenty za i przeciw powodzeniu zrywu niepodległościowego z 1830 r. Inspirował się warszawską szkołą historyczną, która była daleka od krytycyzmu wobec polskiej historii, i jednoznacznie krytykował szkołę krakowską i Stańczyków.
Już w 1960 obronił pracę doktorską, a w 1967 r. ukazała się jego rozprawa habilitacyjna „Studia nad prasą i opinią publiczną w Królestwie Polskim 1815–1830”. Znacznie popularniejszą książką Łojka były „Dzieje pięknej Bitynki. Historia życia Zofii Potockiej 1760–1822”, początkowo odrzucone przez siedem wydawnictw, a po ukazaniu się w 1970 r. nakładem PAX-u ośmiokrotnie wznawiane w ogromnym, jak na biografię historyczną, nakładzie. „Swoje książki pisał lekkim piórem. Był znakomitym stylistą i to przyciągało szerszą publiczność. Umiejętność znakomitego pisania nie jest wśród historyków zbyt częsta” – twierdzi w rozmowie z PAP prof. Marek Kornat.
Jerzy Łojek zajmował się też badaniem Konstytucji 3 maja, której poświęcił kilka książek: „Geneza i obalenie Konstytucji 3 maja” wydaną w 1986 i „Ku naprawie Rzeczypospolitej. Konstytucja 3 maja” z 1988 r. Od 1969 do 1982 r. był związany z Instytutem Badań Literackich PAN. „Przy tej okazji dodajmy, że Jerzego Łojka tytułujemy +profesorem+ ze względu na wyrażany wobec niego szacunek. Z przyczyn politycznych do końca życia pozostał docentem w Instytucie Badań Literackich PAN” – zauważa prof. Kornat.
W 1977 r. Łojek zaczął angażować się w działalność opozycji antykomunistycznej. Jego aktywność ograniczała się do publikowania w podziemiu pod pseudonimem Leopold Jerzewski. W 1979 r. opublikował książkę „Agresja 17 września 1939. Studium aspektów politycznych”. Była to jedna z pierwszych monografii poświęconych współpracy sowiecko-niemieckiej. Badacz stawiał w niej tezę, że bez porozumienia ze Stalinem z 23 sierpnia 1939 r. Hitler nie rozpocząłby wojny z Polską.
W 1977 r. Łojek zaczął angażować się w działalność opozycji antykomunistycznej. Jego aktywność ograniczała się do publikowania w podziemiu pod pseudonimem Leopold Jerzewski. W 1979 r. opublikował książkę „Agresja 17 września 1939. Studium aspektów politycznych”. Była to jedna z pierwszych monografii poświęconych współpracy sowiecko-niemieckiej. Badacz stawiał w niej tezę, że bez porozumienia ze Stalinem z 23 sierpnia 1939 r. Hitler nie rozpocząłby wojny z Polską. Swoistą kontynuacją tej książki były „Dzieje sprawy Katynia” (1980). Prof. Marek Kornat zaznacza, że publikacje wydawane w podziemiu „zajmują pokaźny tom, ale stanowiący nie więcej niż 10 proc. jego twórczości”.
Powstanie „Solidarności” historyk powitał z wielkimi nadziejami, ale obawiał się, że zgoda komunistów na powstanie niezależnej organizacji związkowej ma „charakter taktyczny”. Obawiał się również rozmycia ideałów buntów z sierpnia 1980 r. „Zgodnie z oportunistyczną taktyką kierownictwa +Solidarności+ – Wałęsy nade wszystko – dokonuje się powoli, ale systematycznie wyprzedaż zdobyczy – a raczej nadziei – roku 1980” – pisał w liście do jednego ze swoich przyjaciół. Mimo takich zastrzeżeń uczestniczył m.in. w pracach Klubu Służby Niepodległości. Był członkiem rady naukowej Ośrodka Badań Społecznych „Solidarności” Regionu Mazowsze, gdzie kierował Pracownią Historii Najnowszej. Jedną z jego inicjatyw było przygotowanie w ramach zakonspirowanej grupy historyków-opozycjonistów podręcznika do historii XX wieku dla klas czwartych licealnych. Przygotowany tekst zaginął w czasie stanu wojennego. W 1981 r. współorganizował społeczne obchody 190. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. Jak zauważa prof. Kornat, Jerzy Łojek „szczególnie upodobał sobie temat Konstytucji 3 maja oraz szans powodzenia reform Sejmu Wielkiego, które w przypadku powodzenia dawałyby Polsce mocarstwowe stanowisko na kontynencie europejskim. Jak wiadomo, zagłada państwa polskiego to uniemożliwiła. Żywy spór o szanse skutecznej polityki polskiej w tym czasie trwa do dzisiaj”.
W okresie dyktatury junty Jaruzelskiego wielokrotnie porównywał sytuację współczesnej Polski do czasów zaborów. W wywiadzie dla katolickiego czasopisma „Powściągliwość i Praca” w 1983 r. w zawoalowany sposób popierał kontynuowanie walki o niepodległość: „[W XIX wieku – przyp. PAP] walki z konspiracją nie uważano za zdradę, lecz przeciwnie, za ratowanie ojczyzny, za jedyny sposób ocalenia narodu przed kolejnym tragicznym, bezsensownym rozlewem krwi w beznadziejnej konfrontacji z Moskwą”.
Od początku działał w Komitecie Budowy Pomnika Ofiar Katynia, który w 1981 r. postawił pomnik w tzw. Dolince Katyńskiej na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Kwestia walki o prawdę historyczną na temat zbrodni katyńskiej była dla niego tak ważną sprawą, że w testamencie zobowiązał rodzinę do kontynuowania walki o jej wyjaśnienie. „Proszę wszystkich ludzi mi bliskich, aby zawsze i konsekwentnie podnosili publicznie sprawę zbrodni katyńskiej i żądali jej ukarania. W tej sprawie nie może być przebaczenia ani zapomnienia. Pojednanie z narodem rosyjskim może nastąpić dopiero wtedy, gdy jego autorytatywni przedstawiciele dokonają publicznej ekspiacji za zbrodnie w sposób analogiczny do wystąpień przedstawicieli rządu RFN – Brandta czy Schmidta – w sprawie zbrodni hitlerowskich” – pisał Jerzy Łojek.
Pogarszający się stan zdrowia sprawiał, że w ostatnich latach życia jego aktywność pisarska była ograniczona. W tym czasie niezwykle krytycznie oceniał perspektywy odzyskania niepodległości i realizacji ideałów „Solidarności”. W jednym z listów, cytowanych w niedawno opublikowanej biografii pióra Jerzego Kłosińskiego „Historyk na tropie zdrady elit. Rzecz o Jerzym Łojku”, pisał, że jest to „ruch ludzi wychowanych w systemie komunistycznym, którzy postanowili trochę ulepszyć aktualny system. Przy okazji nadepnęli na odciski klasy uprzywilejowanej, klasy właścicieli państwa, więc eksperyment skończył się tak, jak się skończył. Przykro to sobie uświadamiać, ale nie będzie żal umierać, widząc, że Polski w znaczeniu takim, jakie miała w chwili urodzenia nas wszystkich, już nie ma w ogóle”.
Zmarł 7 października 1986 r. Pogrzebowi na warszawskich Powązkach przewodniczył kapelan środowisk katyńskich ks. Stefan Niedzielak. Uroczystości przerodziły się w manifestację antykomunistyczną. „Wybierał Łojek z reguły tematy trudne, ale żywo interesujące czytelników i oddziałujące na naszą świadomość historyczną. Łojek lubił stawiać wyraziste tezy. Nie był historykiem unikającym formułowania jasnego sądu. Był człowiekiem dużej kultury humanistycznej. Zmarł przedwcześnie, nieoczekiwanie. Liczył zaledwie 54 lata. Mógł jeszcze dużo stworzyć” – podsumowuje prof. Marek Kornat.
Jego ostatnią wolę wypełniła żona Bożena Mamontowicz-Łojek, która była współzałożycielką i przewodniczącą Zarządu Polskiej Fundacji Katyńskiej, walczącej o pełne wyjaśnienie okoliczności i napiętnowanie winnych zbrodni katyńskiej. Wdowa po Jerzym Łojku zginęła w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. (PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ skp /