18 lutego 1981 r. podpisano tzw. porozumienie łódzkie, które zakończyło najdłuższy strajk studencki w Polsce. W jego efekcie m.in. zarejestrowano Niezależne Zrzeszenie Studentów, wprowadzono autonomię uczelni i zniesiono obowiązek nauczania języka rosyjskiego.
"Ponieważ strajk zakończył się sukcesem, porozumienie łódzkie dawało młodzieży akademickiej przekonanie o możliwości działania" – powiedział PAP historyk z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Przemysław Waingertner. "Uzmysłowiło wszystkim, że nie tylko można przeciwstawiać się władzom i absurdom komunizmu, ale można też te absurdy likwidować" – podkreślił.
"Strajk studentów stanowił jedną z tych +cegieł+ budujących 40 lat temu świadomość, że pomimo komunistycznej dyktatury, można organizować się oddolnie" – wyjaśnił historyk. Przypomniał, że był to dopiero początek polskich przemian solidarnościowych. "Było też ważne poparcie protestu poza wyższymi uczelniami - i nie chodzi tylko o pomoc ekspertów - ale zwykłe solidarnościowe odruchy społeczeństwa" - dodał.
"Ponieważ strajk zakończył się sukcesem, porozumienie łódzkie dawało młodzieży akademickiej przekonanie o możliwości działania" – powiedział PAP historyk z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Przemysław Waingertner.
Studencki protest wsparli mieszkańcy Łodzi, którzy – mimo pustych półek w sklepach – przynosili okupującym uczelniane gmachy m.in. żywność i artykuły sanitarne. "Łódź była zimą 1981 r. studencką stolicą Polski, a strajkujące łódzkie uczelnie były wtedy solidarnościowym archipelagiem wolności" – ocenił prof. Waingertner.
"Oprócz solidarnościowego i pokoleniowego wymiaru prawie miesięcznego strajku w łódzkich uczelniach, był jeszcze aspekt skuteczności protestu - przekonanie, że można coś takiego, jak porozumienie łódzkie z 18 lutego 1981 roku w ogóle osiągnąć" – podsumował historyk.
Ogłoszenie strajku okupacyjnego na Uniwersytecie Łódzkim było odpowiedzią na kolejną odmowę rejestracji NZS – niezależnej i samorządnej organizacji studenckiej. Strajk poprzedziła kilkunastodniowa akcja "Solidarne Czekanie". 21 stycznia do Łodzi przyjechała oficjalna delegacja ówczesnego Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego i Techniki, której przewodniczył wiceminister Stanisław Czajka.
Negocjacje na Wydziale Filologicznym UŁ zostały jednak zerwane. Władze nie chciały przyznać studentom prawa do strajku i domagały się, aby organizacja, którą chcą zalegalizować, uznawała przewodnią rolę PZPR. O godz. 21 Wojciech Walczak i Wiesław Urbański - przewodniczący i wiceprzewodniczący NZS UŁ - wezwali studentów, by podjęli protest i nie opuszczali budynków uniwersyteckich. Rozpoczął się strajk, który trwał do 18 lutego i był - według Historii Niezależnego Zrzeszenia Studentów - najdłuższym strajkiem studenckim nie tylko w Polsce ale i w Europie. Objął m.in Uniwersytet Łódzki, Akademię Medyczną, Politechnikę Łódzką, Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną, Państwową Wyższą Szkołę Teatralną, Filmową i Telewizyjną, a pod koniec także Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych.
Ogłoszenie strajku okupacyjnego na Uniwersytecie Łódzkim było odpowiedzią na kolejną odmowę rejestracji NZS – niezależnej i samorządnej organizacji studenckiej. Strajk poprzedziła kilkunastodniowa akcja "Solidarne Czekanie". 21 stycznia do Łodzi przyjechała oficjalna delegacja ówczesnego Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego i Techniki, której przewodniczył wiceminister Stanisław Czajka.
Studenci domagali się nie tylko rejestracji NZS, ale również autonomii uczelni, zniesienia obowiązku nauczania języka rosyjskiego, praktyk robotniczych i opresji związanych z zajęciami wojskowymi i swobodnego wyboru przedmiotów. Żądali ograniczenia cenzury, zaprzestania represji wobec opozycji, niezawisłości wymiaru sprawiedliwości i nowych podręczników historii.
Wybuch łódzkiego strajku poruszył inne ośrodki akademickie. 23 stycznia 1981 r. Ogólnopolski Komitet Założycielski NZS ogłosił w całym kraju solidarnościową akcję protestacyjną. 29 stycznia władze PRL podjęły negocjacje. Na czele rządowej Komisji Międzyresortowej - w której składzie byli w przedstawiciele ministerstw: Nauki Szkolnictwa Wyższego i Techniki, Kultury i Sztuki, Zdrowia i Opieki Społecznej, Sprawiedliwości oraz Sztabu Generalnego WP - zjawił się w Łodzi minister nauki, szkolnictwa wyższego i techniki prof. Janusz Górski.
W efekcie trwających ponad trzy tygodnie rozmów z Międzyuczelnianą Komisją Porozumiewawczą NZS, 17 lutego 1981 r. zarejestrowano Niezależne Zrzeszenie Studentów. 18 lutego 1981 r. minister Górski parafował tzw. porozumienie łódzkie kończące największy strajk studencki w Polsce. Uczestniczyło w nim ok. 10 tys. osób, choć wiele źródeł historycznych podaje, że uczestników protestu było więcej.
"Strajk sprzed 40 lat był doświadczeniem, które wpłynęło i nadal wpływa na moje życie i życie mojej generacji. Nigdy nie zapomnę tamtego poczucia, że robimy coś bardzo istotnego" – powiedział PAP ówczesny wiceprzewodniczący Komitetu Strajkowego Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ, student III roku historii Zbigniew Natkański, obecnie prezes łódzkiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, urzędnik administracji państwowej.
"Osoby, które zaangażowały się w łódzki strajk studencki w 1981 r. dostały dobrą szkołę obywatelskiego myślenia. To procentuje do dziś. Większość osób, które brały udział w naszym strajku do tej pory jest aktywna społecznie i politycznie" – podkreślił Natkański.
"Strajk sprzed 40 lat był doświadczeniem, które wpłynęło i nadal wpływa na moje życie i życie mojej generacji. Nigdy nie zapomnę tamtego poczucia, że robimy coś bardzo istotnego" – powiedział PAP ówczesny wiceprzewodniczący Komitetu Strajkowego Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ, student III roku historii Zbigniew Natkański, obecnie prezes łódzkiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, urzędnik administracji państwowej.
"O strajku dowiedziałem się, kiedy przyjechałem na wydział na tzw. giełdę pytań egzaminacyjnych, bo przecież zaczynała się sesja zimowa" – wspominał Jacek Walczak, wówczas student II roku socjologii UŁ, obecnie dziennikarz, korespondent PAP w Łodzi. "Wróciłem do domu i rozmawiałem z żoną, bo mieliśmy wtedy małe dziecko. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że tam pójdę. Pakując się, na szczęście, nie zapomniałem o amatorskiej kamerze marki +Łomo+ produkcji radzieckiej" – opowiadał. "Dzięki temu są filmy ze strajku" – dodał.
Strajkujących studentów wspierali wykładowcy. "Studenci mieli do mnie zaufanie, ze względu na to, że doradzałem zarządowi regionu Solidarności" – powiedział PAP łódzki adwokat Rafał Kasprzyk. 40 lat temu, jako wykładowca na wydziale prawa i jeden z założycieli Solidarności na UŁ, był doradcą strajkujących.
"Już wcześniej działałem w opozycji, ale doświadczenie ze strajku, w którym brało udział wielu moich, niewiele młodszych ode mnie, studentów było szczególne. To ugruntowało moją opozycyjną postawę wobec reżimu komunistycznego" – podkreślił Kasprzyk.
"Dzisiaj to wydaje się nieprawdopodobne, ale wtedy studenci nie umieli posługiwać się maszyną do pisania. Zatem, byłem doradcą, ale też i sekretarzem strajku. Oczywiście to, żart z tym sekretarzem, ale na maszynie pisałem" – opowiadał. "Ja to wszystko przepisywałem, redagowałem" – wyjaśnił. "Przy okazji +wrzucałem+ też swoje pomysły. Mojego autorstwa był na pewno postulat niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej, który się znalazł w tej grupie postulatów społeczno-politycznych" – wspominał Kasprzyk.
"Studenci mieli do mnie zaufanie, ze względu na to, że doradzałem zarządowi regionu Solidarności" – powiedział PAP łódzki adwokat Rafał Kasprzyk. 40 lat temu, jako wykładowca na wydziale prawa i jeden z założycieli Solidarności na UŁ, był doradcą strajkujących.
Jego zdaniem, łódzki strajk zimowy z 1981 r. był prawdziwą lekcją demokracji dla młodych ludzi, którzy zbuntowali się przeciw autorytarnym rządom władz kontrolowanych przez ekipę Wojciecha Jaruzelskiego.
Podczas poniedziałkowych uroczystości z okazji 50. rocznicy innego łódzkiego strajku - włókniarek w 1971 roku - który doprowadził do zniesienia wprowadzonych w grudniu 1970 r. podwyżek cen żywności (co było przyczyną krwawo stłumionych przez władze protestów na Wybrzeżu) prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek powiedział, że łódzkie bunty robotnicze z lutego 1971 r. i studenckie 10 lat później są ze sobą "dziejowo powiązane".
"Bez grudnia 1970 roku na Wybrzeżu i lutego 1971 roku w Łodzi nie byłoby m.in. zwycięstwa Solidarności z 1980 roku i strajku łódzkich student zakończonego w 18 lutego lutym 1981 r. porozumieniem, które doprowadziło do rejestracji NZS" – podkreślił Szarek.
Zarejestrowane 17 lutego 1981 r. Niezależne Zrzeszenie Studentów liczyło ok. 90 tys. członków, co stanowiło jedną trzecią wszystkich studentów w Polsce. Pierwszym przewodniczącym NZS był Jarosław Guzy. W stanie wojennym NZS, podobnie jak "Solidarność", zrzeszenie zostało zdelegalizowane, a wielu jego działaczy internowanych. W maju 1988 r. oraz późną wiosną 1989 roku, tuż przed wyborami 4 czerwca, na uczelniach wybuchły strajki studentów domagających się ponownej legalizacji NZS, co nastąpiło we wrześniu 1989 roku.(PAP)
Autor: Hubert Bekrycht
hub/ pat/