70 lat temu, 13 sierpnia 1951 r., zakończył się proces pokazowy wysokich rangą oficerów Wojska Polskiego, który przeszedł do historii jako „proces generałów”. Wraz z procesami odpryskowymi był jednym z przejawów szczytowego nasilenia terroru komunistycznego.
W listopadzie 1949 r. na III Plenum KC PZPR prezydent komunistycznej Polski Bolesław Bierut stwierdził: „Nie ulega wątpliwości, że prowokacja i głęboko zakonspirowany spisek agentur imperialistycznych stały się dziś jednym z głównych środków i zakusów wroga w jego stawce na obalenie władzy ludowej”. Był to sygnał do rozpoczęcia kolejnego etapu umacniania władzy komunistów. Jednym z jej przejawów miały być procesy pokazowe oficerów Wojska Polskiego o międzywojennym rodowodzie. Pierwszym krokiem było usunięcie z Biura Politycznego KC PZPR gen. Mariana Spychalskiego i oskarżenie o „ślepotę” wobec rozwoju zachodniej agentury.
Rozwiązanie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie sprawiało, że władze komunistyczne starały się legitymizować swoje rządy przez powrót do kraju części oficerów PSZ. Komunistom szczególnie zależało na sprowadzeniu do kraju oficerów kontrolujących część zgromadzonego w 1939 r. Funduszu Obrony Narodowej. W czerwcu 1947 r. gen. Stanisław Tatar, płk Marian Utnik i płk Stanisław Nowicki przekazali aktywa funduszu – decyzją rządu RP przeznaczone na pomoc żołnierzom Armii Krajowej i ich rodzinom – attaché wojskowemu ambasady PRL w Londynie. Środki składały się z 350 kg złota oraz 2,5 mln dolarów.
Sprawa Funduszu Obrony Narodowej
We wrześniu 1949 r. podjęto decyzję o wezwaniu do Polski wymienionych oficerów PSZ. Pretekstem miało być przygotowanie odpowiedzi na działania rządu na uchodźstwie, który pragnął wyjaśnić przekazanie środków FON. Płk Utnik zdecydował się na wyjazd do Warszawy, ale ostrzegł przed pójściem w jego ślady dwóch pozostałych oficerów. Obaj jednak zlekceważyli to ostrzeżenie i pod koniec września znaleźli się w rękach funkcjonariuszy Głównego Zarządu Informacji WP. Niemal natychmiast rozpoczęło się trwające niemal dwa lata brutalne śledztwo. Nadzorował je wiceminister bezpieczeństwa publicznego gen. Roman Romkowski. W skład specjalnego zespołu stworzonego na polecenie Biura Politycznego wchodzili również płk Józef Czaplicki, szef Departamentu III (zajmującego się walką z podziemiem zbrojnym), i naczelny prokurator wojskowy płk Antoni Skulbaszewski. Ten ostatni niemal natychmiast wydał na podejrzanych swoisty wyrok: „Są to ludzie, którzy mają zbroczone ręce krwią Polaków […], bowiem kierownictwo Oddziału VI w Londynie [jego ostatnim szefem był płk Utnik – przyp. red.] utrzymywało łączność z podziemiem w kraju, stamtąd przychodziły rozkazy tworzenia band zbrojnych i mordowania”.
Pierwsze miesiące śledztwa nie przyniosły większych rezultatów. Aresztowani zaprzeczali stawianym oskarżeniom i wyjaśniali, na czym polegała ich służba w Polskich Siłach Zbrojnych. Na początku roku 1950 oficerów przeniesiono do aresztu Głównego Zarządu Informacji WP przy ul. Chałubińskiego w Warszawie. Tam zeznania wymuszano torturami.
Tatar, Kirchmayer, Mossor
Protokoły przesłuchań dokumentują metody wojskowej bezpieki. Przesłuchania gen. Tatara rozpoczynano ok. godz. 17 i kontynuowano z niewielkimi przerwami do 16 następnego dnia. Stosowano także wielogodzinne stójki. W wyniku brutalnych metod śledztwa zatrzymani przyznali się do zarzucanych im czynów. Oskarżeni swoje „winy” potwierdzili później w trakcie rozprawy. W marcu 1951 r. gen. Tatar „przyznał”, że już w 1943 r. podjęto decyzję o wprowadzeniu do Ludowego Wojska Polskiego „agentury akowskiej”. Miesiąc później potwierdził stworzony przez wojskową bezpiekę scenariusz spisku wojskowego, który zmierzałby do przejęcia władzy przez stronników Stanisława Mikołajczyka. W zeznaniach obciążył m.in. płk. Jana Rzepeckiego. Funkcjonariusze Głównego Zarządu Informacji WP dokonali kolejnych aresztowań. 17 maja na polecenie Bieruta aresztowano gen. Spychalskiego. Zgody na jego zatrzymanie udzielił słynny wykonawca zbrodni katyńskiej gen. Iwan Sierow. Pretekstem była rzekomo przygotowywana przez Spychalskiego próba ucieczki. Aresztowani zostali również generałowie Jerzy Kirchmayer i Stefan Mossor.
Wiosną 1951 r. propaganda komunistyczna miała już gotowy przekaz wyjaśniający opinii publicznej powody aresztowania wysokich rangą oficerów WP. Komitet Centralny PZPR w dokumencie skierowanym do struktur partyjnych pisał: „W obecnej sytuacji międzynarodowej i w procesie toczącej się walki klasowej w kraju – wróg chwyta się najbardziej perfidnych metod. Ośrodki politycznej reakcji polskiej zrosły się całkowicie z imperializmem anglo-amerykańskim i jego wywiadem. Główna linia działania ośrodków reakcji, szczególnie w obecnym okresie polega na przenikaniu do partii, do aparatu państwowego, aparatu administracyjnego i gospodarczego w celach dywersyjno-szpiegowskich i sabotażowych”. Nakazywano „wzmocnienie czujności organizacji partyjnych” i dbałość o „czystość ideologiczną w partii”.
Zeznania przeciwko Spychalskiemu i Gomułce
Proces toczył się w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości. Składowi sędziowskiemu przewodniczył ppłk Roman Waląg. Rzeczywistym reżyserem spektaklu był z kolei gen. Roman Romkowski. Rolę oskarżyciela sprawował jeden z największych zbrodniarzy sądowych, Stanisław Zarako-Zarakowski. 31 lipca 1951 r. na ławie oskarżonych zasiedli: gen. Stanisław Tatar, gen. Jerzy Kirchmayer, gen. Stefan Mossor, gen Franciszek Herman, płk Marian Utnik oraz kilku niższych stopniem oficerów. Już pierwszego dnia gen. Tatar przyznał się do stawianego mu zarzutu działania przeciwko władzy ludowej. Zeznania obciążały Spychalskiego i Władysława Gomułkę, którzy mieli przejąć władzę i nawiązać kontakty z emigracją. Zarako-Zarakowski i Romkowski postanowili wykorzystać do obciążenia Gomułki i Spychalskiego także pozostałych oskarżonych. „Chodziło o akt polityczny, o przejęcie całkowitej władzy przez grupę polityczną tej części PPR, którą reprezentował Spychalski i Gomułka” – zeznawał gen. Herman. Najodważniej próbował bronić się gen. Mossor, który odrzucał oskarżenia.
Również zeznania świadków były wyreżyserowane, a ich celem było potwierdzenie aktu oskarżenia. Formalni obrońcy uznawali słuszność aktu oskarżenia. Ich działania ograniczały się głównie do próśb o wydanie łagodnych wyroków. 11 sierpnia proces został zakończony.
Wyrok wydano po południu 13 sierpnia. Na kary dożywotniego więzienia skazano generałów Hermana, Kirchmayera, Mossora i Tatara. Karę 15 lat więzienia zasądzono wobec pułkowników: Mariana Jureckiego, Stanisława Nowickiego, Mariana Utnika. Sąd w pełni potwierdził akt oskarżenia. Skazani mieli tworzyć nielegalną organizację wewnątrz sił zbrojnych, koordynować akcje dywersyjne i współpracować z wywiadami państw zachodnich. Gen. Mossor został skazany także za rzekomą współpracę z Niemcami w celu stworzenia „Polski pod protektoratem” Rzeszy.
Pod koniec listopada 1951 r. skazanych przewieziono do więzienia mokotowskiego. W kolejnych miesiącach na Mossorze i Hermanie wymuszano zeznania mające obciążyć gen. Wacława Komara i marszałka Michała Rolę-Żymierskiego. 21 grudnia 1952 r., prawdopodobnie w czasie przesłuchania, zmarł gen. Herman. Został pochowany bez poinformowania rodziny na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Po zrehabilitowaniu rodzina przeniosła jego szczątki do grobu rodzinnego. Symboliczny grób generała znajduje się w Panteonie na „Łączce”.
Procesy odpryskowe
Na fali odwilży jesienią 1955 r. złagodzono część wydanych wyroków. Generałowie Kirchmayer i Mossor otrzymali roczną przerwę w odbywaniu wyroku. 24 kwietnia 1956 r. wszystkie wyroki zostały umorzone. W tym samym czasie zakończono również sprawę Spychalskiego. W październiku 1956 r. został przywrócony do najwyższych władz partii.
W latach 1951–1954 przed komunistycznym wymiarem sprawiedliwości toczyły się tzw. procesy odpryskowe. Na ławie oskarżonych zasiadło ok. 100 oficerów spośród 200–300 wymienionych w aktach wojskowej bezpieki. Wszyscy zostali oskarżeni o szpiegostwo na rzecz mocarstw zachodnich oraz tworzenie struktur konspiracyjnych wewnątrz armii. Wydano 40 kar śmierci, 8 kar dożywotniego więzienia, 37 kar więzienia od 8 do 15 lat. Wykonano 20 wyroków śmierci.
Miejsca ukrycia zwłok zamordowanych oficerów nie są znane. Jednym z nich okazała się kwatera „Ł” na warszawskich Powązkach Wojskowych. Zespół IPN pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka w 2013 r. odnalazł tam szczątki ppłk. Mariana Orlika i ppłk. Aleksandra Kity. Oficerów zidentyfikowano w 2014 r.
W 1953 r. jeden z architektów procesu generałów, prokurator Stanisław Zarakowski, został awansowany do stopnia generała brygady. W 1956 r. został wyrzucony z wojska. Tzw. Komisja Mazura, powołana do zbadania przypadków łamania prawa w organach wojskowego wymiaru sprawiedliwości i bezpieki, oskarżyła go o nadużycia władzy. Zmarł w 1998 r., nie poniósł odpowiedzialności karnej za zbrodnie sądowe. W 1991 r. został zdegradowany, bez odebrania odznaczeń. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
W marcu 1957 r. na 15 lat więzienia skazany został reżyser procesu generałów Roman Romkowski. Został zwolniony w 1964 r. w wyniku zastosowania przez Radę Państwa prawa łaski.
Sądzi Kryże – będą krzyże
Przed powołaną w grudniu 1956 r. Komisją Mazura wyjaśnienia składali także sędziowie. Jednym z nich był Roman Kryże, zapamiętany z ironicznej rymowanki „sądzi Kryże – będą krzyże”. Oświadczenie sędziego Najwyższego Sądu Wojskowego mówi wiele o motywach kierujących nim przy wydawaniu wyroków śmierci i pełnej zależności od dyktatury komunistycznej: „Jeśli chodzi o wymiar kary, to uważam, że przy nie nasuwających się wątpliwościach co do winy, gdy zostało stwierdzone, że oficerowie sztabowi, zajmujący wysokie stanowiska uprawiali działalność kontrrewolucyjną i szpiegowską, a więc dopuścili się najcięższej zbrodni, jakiej może dopuścić się żołnierz – wymiar kary był słuszny. […] Przy tak surowej ocenie działalności szpiegowskiej zarówno przez organa wymiaru sprawiedliwości, jak przez czołowych przedstawicieli Partii i Rządu nie mogło być żadnych wątpliwości, że jedyną słuszną karą za działalność szpiegowską, prowadzoną przez oficerów sztabów jest najwyższa kara przewidziana w ustawie za tego rodzaju czyn”.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /