
6 maja 1955 r. w trakcie napadu rabunkowego na sklep spożywczy WSS „Społem” została śmiertelnie postrzelona jego kierowniczka Irena Rokicińska. Proponowano, by została patronką Pedetu, czyli Powszechnego Domu Towarowego na warszawskiej Pradze.
Z zachowanej w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentacji procesowej wynika, że ok. godz. 11 do sklepu przy ul. Grodzieńskiej 15/17 na warszawskich Szmulkach weszło dwóch podpitych młodych mężczyzn - Tadeusz K. i Mieczysław J.
Napastnicy wcześniej pili wódkę w okolicach dworca Wileńskiego - kiedy skończyły się im pieniądze, postanowili uzupełnić braki finansowe wykorzystując „zdobyty” podczas jednego z wcześniejszych rozbojów pistolet.
Mieczysław J. sterroryzował pistoletem ekspedientkę 26-letnią Irenę Rokicińską, natomiast Tadeusz K. zajął się opróżnianiem kasy. Chwilę później do sklepu próbowała wejść mieszkająca po sąsiedzku Eugenia P. Trafiając jednak na zamknięte drzwi i widząc wewnątrz ludzi, uznała, że w sklepie odbywa się jakaś kontrola i postanowiła wrócić po zakupy później. Dostrzegłszy znajomą, Rokicińska zawołała o pomoc. Mieczysław J. strzelił – w śledztwie tłumaczył, że stało się to przypadkowo, wskutek skurczu wywołanego uderzeniem drzwiami w łokieć – śmiertelnie raniąc ekspedientkę. Po czym bandyci uciekli, oddalili się również stojący na czatach Mirosław S. i Zbigniew P.
„Pościg za bandytami był utrudniony, bo byli oni uzbrojeni w broń palną” - poinformował 7 maja 1955 roku „Express Wieczorny”.
Poszukiwania sprawców napadu trwały dość długo, bo aż do lutego następnego roku. W tym czasie Warszawa zdążyła przeżyć aktywność i proces Jerzego Paramonowa, którego bandyckie wyczyny - zabójstwo milicjanta i liczne rabunki - przeszły do miejskiej legendy. „Warszawa w kwiatach, mentownia w strachu, /Bo znany gliniarz, poszedł do piachu: / Tam leży ręka, tu leży głowa: / To jest robota Paramonowa” - śpiewał zespół Apteka w 2010 roku.
„Gdy jako kilkuletni smarkacz, mieszkający wówczas może 400 metrów od miejsca napadu, usłyszałem o tych wydarzeniach, usłyszałem też, że – jak głosiła praska legenda – sprawcą napadu był Paramonow. Nie wiedziałem, kto to był. Bandyta – i kwita” - napisał Wojciech Piotr Kwiatek (1951-2020), dziennikarz i pisarz w artykule pt. „To nie był Paramonow. Napad na sklep przy Grodzieńskiej” („Przegląd Praski”, 2019). „Fakt, że Paramonow był bandytą i mordercą, nie przeszkodził warszawskiemu ludowi uczynić z niego herosa, układać o nim piosenek. Znać tu już zaczątki niechęci do systemu komunistycznego. Ktoś, kto wyłamał się z narzuconych przez totalitaryzm +norm współżycia+, automatycznie stawał się bohaterem. Paramonow stał się w legendzie kimś w rodzaju Robin Hooda, Zorro czy Janosika” - dodał.
Skazanego 8 listopada 1955 roku na karę śmierci 24-letniego Paramonowa powieszono 21 listopada w areszcie śledczym przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
15 czerwca 1956 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie skazał Mieczysława J. na karę śmierci, Tadeusza K. i Mirosława S. na 10 lat więzienia, natomiast 15-letniego w chwili napadu Zbigniewa P. skierował do zakładu poprawczego. 7 września tego samego roku Sąd Najwyższy zamienił zasądzoną karę śmierci na dożywocie. Ostatecznie Mieczysław J. spędził w zakładzie karnym 19 lat.
Irena Rokicińska - dziewczyna z warszawskiej Pragi, zamieszkała przy ul. Targowej - już trzy dni po śmierci została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. Rok wcześniej otrzymała dyplom uznania za „nienaganną pracę i wielkie sukcesy we współzawodnictwie”. W opinii świadków była „wzorową i uczciwą sprzedawczynią”, która „sposobem obsługi i właściwym stosunkiem do klientów zdobyła sobie szacunek i wielkie uznanie u kupujących”. Nie umknęło to uwadze Sądu Wojewódzkiego, który przy okazji skazania sprawców wydał też „Postanowienie Wpadkowe”. „Powszechnie lubiana przez klientelę sklepu, sumiennie i ofiarnie pełniła swe obowiązki kierowniczki sklepu spółdzielczego, obok szuflady z której ręka bandyty Kotlińskiego wyjęła 1.300 ZŁ. przechowywała 2.800 zł pochodzących z utargu lecz mimo gróźb napastników nie zdradziła miejsca przechowywania pieniędzy. Sąd doszedł do przekonania, iż należy uświęcić jej imieniem jedną z większych placówek handlu uspołecznionego i dlatego postanowił: Wystąpić wnioskiem do Prezydium Rządu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej o nadanie Powszechnemu Domowi Towarowemu na Pradze w Warszawie imienia Ireny Rokicińskiej” - napisano w uzasadnieniu.
Prezydium Rządu PRL jednak nie uwzględniło sądowego wniosku i praski Pedet przetrwał bez patrona aż do 1997 roku, kiedy to przebudowano go na biurowiec nadając mu przy okazji nazwę „Rainbow Center”. Współcześnie budynek jest bardziej znany jako siedziba Praskiego Urzędu Skarbowego.
WSS „Społem” w 1957 roku odsłoniło przy wejściu do sklepu przy ul. Grodzieńskiej 15/17 pamiątkową tablicę, z której z trudem - jest mocno nieczytelna można - można dowiedzieć się, że ekspedientka zginęła „w obronie mienia społecznego i na posterunku pracy”.
Irena Rokicińska została pochowana na cmentarzu Bródnowskim. (PAP)
Paweł Tomczyk
top/ aszw/