75 lat temu, 29 listopada 1945 r., został otwarty Cmentarz Powstańców Warszawy, określany wówczas jako Cmentarz Poległych w Powstaniu. To miejsce pochówku największej liczby mieszkańców stolicy poległych i zamordowanych w czasie zrywu. Spoczywają tam szczątki 104 tys. osób, z czego 80 proc. stanowią prochy cywilów.
Zimą 1945 r. zrujnowana lewobrzeżna Warszawa została zasypana śniegiem i ściśnięta mrozem. „Kiedy na wiosnę mróz odpuścił i śnieg stopniał, zostały odkryte dziesiątki tysięcy rozkładających się zwłok. Nie da się ukryć, że dla nowych władz miasta – niezależnie, jakie te władze były – ta sytuacja stanowiła ogromne wyzwanie epidemiczne. Bowiem na ulicach, skwerach, w parkach i ruinach znajdowało się 150–200 tys. ludzkich zwłok i prochów” – mówi PAP dr Szymon Niedziela, historyk i kierownik działu ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego. Jeszcze w czasie zrywu część ofiar była grzebana prowizorycznie, ale na skutek dalszych walk i bombardowań jamy grobowe zostały częściowo odsłonięte. „Należało zatem bardzo szybko podjąć decyzję, co zrobić ze zwłokami i tonami prochów, aby Warszawa znowu stała się miastem życia, a nie miastem umarłych lub parkiem-cmentarzem” – dodaje rozmówca PAP.
Prowizorycznych pochówków dokonywano w 1945 r., gdy zwłoki i prochy zaczęto chować w masowych grobach w kilku wyznaczonych do tego miejscach w Warszawie – w Ogrodzie Krasińskich i parku Dreszera, a także na pl. Wilsona, pl. Starynkiewicza oraz w okolicach pl. Trzech Krzyży. Jak zauważył historyk z MPW, „od razu pojawiła się też kwestia, czy należy chować oddzielnie ludność cywilną i powstańców. Jan Mazurkiewicz +Radosław+ oraz środowiska związane z poszczególnymi batalionami starały się o to, aby jednak powstańców pochować oddzielnie. Te wysiłki owocowały tym, że większość udało się zidentyfikować i pochować w kwaterach na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Jesienią 1945 r. podjęto decyzję, aby tony prochów pochować w okolicach parku Sowińskiego na Woli, gdzie miał powstać cmentarz ofiar Powstania. Został on ostatecznie otwarty 29 listopada. Pierwszego pochówku dokonano następnego dnia, 30 listopada, składając szczątki odnalezione w trakcie ekshumacji przy ul. Mokotowskiej 24/29. Największy pochówek odbył się z kolei 6 sierpnia 1946 r. Jak ocenia dr Niedziela, było to jedyne takie wydarzenie w historii Europy. Sprzed kościoła na pl. Zbawiciela wyruszył kondukt, który składał się z 117 trumien jadących na ciężarówkach, a w których znalazło się ponad 5 ton ludzkich prochów. Po dotarciu na cmentarz prochy zsypano do wspólnej mogiły w kurhanie. Jak donosiła gazeta „Głos Ludu”, część uczestników pogrzebu rzuciła się na puste trumny, żeby wygrzebywać z nich prochy i zanieść je do domu, myśląc, że są tam prochy ich bliskich.
Szczątki powstańców ekshumowanych na terenie Warszawy grzebano w zbiorowych mogiłach do wczesnych lat pięćdziesiątych. Ostatecznie w 177 mogiłach oraz w kurhanie spoczywają zwłoki i prochy 104 tys. osób. Na cmentarzu, w osobnych kwaterach, pochowano także żołnierzy kampanii polskiej z 1939 r., żołnierzy 1. Dywizji Piechoty im. Kościuszki, a także Żydów rozstrzelanych na terenie stadionu Skry.
Jak wskazuje dr Niedziela, na kwestię powojennych pochówków musimy patrzeć również przez pryzmat polityczny. „Ówczesnym władzom nie zależało na tym, aby stworzyć powstańcze sanktuarium. Nie chciano bowiem, aby cmentarz zamienił się w sanktuarium warszawskie albo ogólnonarodowe. Oczywiście walkę z zagrożeniem epidemicznym musimy ocenić w kategoriach medycznych, a nie politycznych, bo przecież te prochy i ciała trzeba było pochować. Jednak z punktu widzenia politycznego władza robiła wszystko, aby zebrane prochy i ekshumowane ciała – nawet jeśli ofiary można było zidentyfikować – pochować w masowych grobach i podpisać +Walczyli za wolność ojczyzny+. To miało wystarczyć” – podkreśla historyk.
Pierwszy projekt cmentarza wykonali Romuald Gutt i Alina Scholtz, jednak władze z niego zrezygnowały. Przez dłuższy czas nekropolia uległa zaniedbaniu, a w latach pięćdziesiątych było to wręcz pole zarośnięte trawą. „Kurhan był zaniedbany. Co prawda stał na nim krzyż, ale na cmentarzu było bardzo niewiele symboliki religijnej. Władzy tak naprawdę zależało na desakralizacji tego miejsca” – zaznacza historyk. Dopiero w latach sześćdziesiątych zrealizowano nową koncepcję estetyczną Tadeusza Wyrzykowskiego, a władze w końcu zgodziły się na krzyże grunwaldzkie i napis „Polegli w walce o wolność w Powstaniu Warszawskim 1944”. W 1973 r. na kurhanie stanął pomnik Polegli Niepokonani Gustawa Zemły, który zastąpił krzyż. Jak uważa dr Niedziela, „pomnik jest bardzo wymowny, ponieważ uosabia Warszawę jako wojownika, który swoim ciałem wypełnia barykadę. Jednak również w tym przypadku widać zamysł władzy o całkowitej desakralizacji tego miejsca poprzez usunięcie krzyża”.
Przez lata nekropolia nie była rewitalizowana, a decyzja o kompleksowej renowacji zapadła dopiero w 2012 r. W jej wyniku przy wejściu na cmentarz stanęły m.in. pylony, które nawiązują do pylonów z Cmentarza Orląt Lwowskich. Pojawił się bowiem na nich napis „Umarli, abyśmy mogli żyć wolni”, który jest tłumaczeniem frazy z lwowskiej nekropolii – „Mortui sunt ut liberi vivamus”. Elementem, który zmienił wygląd Cmentarza Powstańców, jest plenerowa wystawa „Zachowajmy ich w pamięci”, która jest inicjatywą MPW. Tworzy ją 96 świetlnych słupów, na których umieszczone są rozszyfrowane nazwiska oraz miejsca ostatniego zamieszkania ok. 60 tys. cywilów. „Dzisiaj, jeśli chodzi o architekturę sepulkralną i martyrologiczną, Warszawa naprawdę może się poszczycić tym cmentarzem” – podsumowuje dr Niedziela.
Na Cmentarzu Powstańców co roku odbywają się jedne z głównych uroczystości upamiętniających wybuch zrywu.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr / skp /