Historyk Daniel Korbel mówi PAP, że zamordowanie 28 Polaków i 8 Czechów w odwecie za akcję partyzancką pokazało brutalność okupacji niemieckiej. „My na terenach okupowanej Rzeczypospolitej mieliśmy takich Żywocic dziesiątki. Dla Czechów to jest szokujący przykład takiej brutalnej, ludobójczej okupacji niemieckiej” – ocenia.
Wydarzenia z sierpnia 1944 r., do których doszło w niewielkiej miejscowości na Śląsku Cieszyńskim najczęściej określa się mianem Tragedii Żywocickiej. Historyk współpracujący z Muzeum w Cieszynie, popularyzator dziejów regionu Daniel Korbel w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że w Żywocicach doszło do sytuacji dobrze znanej z okupowanej Polski, ale o wiele rzadziej pojawiającej się na Śląsku.
Podkreślił, że Żywocice leżały na terenach, które po powstaniu Czechosłowacji i odzyskaniu niepodległości przez Polskę przypadły Pradze. Później w 1938 roku wkroczyły tam oddziały polskie. Po wybuchu II wojny światowej Śląsk Cieszyński został włączony do III Rzeszy. Nie powstała tam administracja Protektoratu Czech i Moraw.
„W nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 r. oddział partyzancki (Armii Krajowej – PAP) dowodzony przez oficera lub podoficera, są różne informacje na ten temat, o nazwisku Kamiński, pseudonim "Strzała", w tak zwanej dolnej gospodzie w Żywocicach zaatakował przebywających tam gestapowców. Część z nich zabił, część zranił. W odwecie za tę akcję 6 sierpnia Niemcy rozpoczęli pacyfikację mającą ukarać i zastraszyć mieszkańców wsi” – powiedział Korbel.
6 sierpnia 1944 r. przypadała niedziela. Niemcy rozpoczęli akcję odwetową przed świtem. Wieś otoczyły oddziały gestapo, którym towarzyszyli żandarmi, Landwache i specjalna jednostka Wehrmachtu. Niemcy dysponowali listą osób, którzy nie podpisały Volkslisty. Chodzono od domu do domu i legitymowano zastanych tam mieszkańców. Gdy wśród nich znalazł się mężczyzna, którego nazwisko widniało na liście, kazano mu uciekać, po czym strzelano w plecy.
Zastrzelono nie tylko mieszkańców Żywocic, ale również tych, którzy przybyli w odwiedziny - cywili z sąsiednich wsi – Suchej Górnej, Błędowic Dolnych, Suchej Dolnej i Cierlicka Dolnego.
Wśród ofiar było 28 Polaków i 8 Czechów, sami mężczyźni. Później członkowie ich rodzin trafiali do więzień i byli wywożeni do obozów koncentracyjnych. Według historyka Niemcy mieli wybierać swoje ofiary, uwzględniając czy podpisali volkslistę, co oznaczało zamiar starania się o niemieckie obywatelstwo. Mimo tego w Żywocicach zastrzelono także folksdojczów.
Korbel zwrócił także uwagę na różne pojmowanie wydarzeń przez dzisiejszych odbiorców w Czechach i Polsce. „My na terenach okupowanej Rzeczypospolitej mieliśmy takich Żywocic dziesiątki. Dla Czechów to jest szokujący przykład takiej brutalnej, ludobójczej okupacji niemieckiej” – uznał i na dowód różnych perspektyw przywołał wydaną przed rokiem i nagradzaną książkę czeskiej pisarki Karen Lednickiej o Żywocicach, która wywołała dyskusję wśród Czechów. „Dotarła do nich informacja, że na Śląsku Cieszyńskim, na terenach, które do 1938 r. należały do Republiki Czechosłowackiej, doszło do krwawej pacyfikacji. Natomiast absolutnie nie umniejszając jej, to jedna z wielu tego typu tragedii”- powiedział.
Jednocześnie w rozmowie z PAP Korbel zwrócił uwagę na fakt, że wśród ofiar byli i Polacy, i Czesi, którzy pozostali przy swojej narodowości i odrzucili wygody, jakie niosło podpisanie volkslisty. „Mnie się wydaje, że ta tragedia pokazuje właśnie różnorodność Zaolzia oraz to, że tam dominowała ludność polska. To pokazuje też taka sucha, brutalna statystyka - ilu zginęło Polaków, a ilu Czechów”.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ jar/