
11 sierpnia 1945 r. zmarł w Otwocku Stefan Jaracz, aktor, reżyser, twórca warszawskiego teatru Ateneum. „Marzę o teatrze, gdzie autor, malarz, muzyk, inscenizator, reżyser i aktor porozumiewają się wspólnym językiem po to, aby w ostatecznym rezultacie porozumienia dzieło teatru zajaśniało pełnią wyrazu” - pisał.
Miał 61 lat. Schorowany, kilka dni przed śmiercią wystosował list do uczestników pierwszego powojennego Walnego Zjazdu Związku Artystów Scen Polskich (ZASP), w którym zarysował program odnowy teatru - domagał się, by ze „sklepu”, „przedsiębiorstwa sztuki stosowanej” i „areny tanich popisów” zmienił się on w trybunę idei.
„Nie żądam ideału, bo wiem, że ideał jest nieosiągalny, ale żądam wiary, że on istnieje, i żądam, aby robić wobec niego rachunek sumienia zawodowego” – pisał Jaracz. „Żądam od teatru każdego służby ideowej. Aby teatr choćby w skromnym zakresie wiedział czego chce i aby robił wszystkie wysiłki dla realizacji swych zamierzeń. Żądam aby ludzie teatru zaczęli uznawać pracę za rzecz niepodlegającą żartom i żądam kar dla tych, którzy pracy przeszkadzają. Żądam ukrócenia egoizmów osobistych. Żądam od młodych szacunku dla starszych – którzy coś umieją; i cierpliwości starszych dla młodzieży – która nic nie umie” - wyjaśniał. „Żądam - ach - czy nie za dużo? - Sumienia! I coraz to powiększających się szeregów tych, którzy przyjmują odpowiedzialność za sztukę w teatrze” - podkreślał.
List ten przeszedł do historii polskiego teatru jako „Testament Jaracza”. „Jest uważany za jedną z najważniejszych wypowiedzi w sprawach teatru powojennej Polski” – przypomniała Monika Mokrzycka-Pokora („culture.pl”, 2006).
Stefan Jaracz urodził się 24 grudnia 1883 r. w Żukowicach Starych koło Tarnowa. Był synem nauczyciela ludowego Jana Jaracza i Anny z Kwarcianych. „Dzieciństwo spędził w wiosce Krzyż, gdzie pracował jego ojciec. Miał sześcioro rodzeństwa, z czasem ostał się z tej gromadki sam. Był chłopakiem »charakternym«, nie unikał bójek, za co i za podarte w związku z tym ubrania dostawał od ojca częste lanie. Szkołę ludową ukończył pod bacznym okiem rodziciela. Naukę na szczeblu średnim podjął w gimnazjum w Tarnowie, skąd w siódmej klasie został relegowany za poglądy lewicowe” – napisał historyk i regionalista Wiesław Hap na stronie „podkarpackahistoria.pl (2017). „Tylko dzięki wyrozumiałości Józefa Słowińskiego - dyrektora gimnazjum jasielskiego - rok szkolny 1901/1902 Jaracz rozpoczął w jego szkole” - dodał.
W Jaśle debiutował na scenie. „W maju 1902 r. jasielscy gimnazjaliści z teatru szkolnego pod kierunkiem profesorów Stanisława Koprowicza i Henryka Trzpisa wystawili »Wesele« Wyspiańskiego” – przypomniał Hap. „Sztuka była prezentowana w salce gimnastycznej. Jaracz zagrał role: Nosa, Dziennikarza i Kaspra. Jednym z widzów był Stanisław Pigoń - ówczesny gimnazjalista. „Jakże on grał! Nigdy później nie widziałem lepiej zagranej roli Dziennikarza. Było coś przerażająco szczerego, rozpaczliwie bolesnego w tej »spowiedzi dziecięcia wieku«, gdzie spowiadający się w chaotycznie rozwijających się obrazach: mew zagubionych na oceanach czy rąk - pochodni, zżartych przez ogień, wyrzucał z siebie podarte, skrwawione szmaty stanów duchowych, niewiary i rozpaczy” – wspominał późniejszy historyk literatury polskiej, cytowany w przez Wiesława Hapa, w artykule pt. „Stefan Jaracz - ikona teatru z podkarpackimi korzeniami”.
Po maturze, zdanej eksternistycznie w 1903 roku w Bochni, podjął studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, zarabiając na utrzymanie jako korektor w socjalistycznym dzienniku „Naprzód”. Po dwóch semestrach zrezygnował ze studiów i zaangażował się do krakowskiego Teatru Ludowego, gdzie zadebiutował rolą Opryszka w „Karpackich góralach” Józefa Korzeniowskiego. Wkrótce przeniósł się do teatru w Poznaniu, w którym pracował do 1907 roku. „Na rok powołano go do austriackiego wojska. W latach 1908-1911 grał w teatrze łódzkim” – przypomniała Monika Mokrzycka-Pokora.
„Jaracz pochodził jakby z nędzy galicyjskiej. Nie tylko on zresztą” – powiedział w Polskim Radiu (2015) prof. Edward Krasiński autor monografii pt. „Stefan Jaracz” (1983). „I druga rzecz charakterystyczna: nigdy nie kończył szkoły dramatycznej. To jest argument dla współczesnego szkolnictwa, że właściwie jest niepotrzebne, skoro bez szkół dramatycznych wyrastają tacy wielcy artyści” – dodał.
W 1911 r. Jaracz przeniósł się do Warszawy, gdzie został aktorem Teatru Małego, a od 1913 r. pracował w utworzonym przez Arnolda Szyfmana Teatrze Polskim. W 1915 r. - przymusowo ewakuowany do Rosji - występował w polskich trupach teatralnych w Moskwie i Kijowie. Powróciwszy w 1918 r. do Warszawy, stał się jednym z założycieli Związku Artystów Scen Polskich. Pracował w Teatrze Polskim (1918-21), Rozmaitościach(1923-24) i Narodowym (1924-27), gościnnie występował w Łodzi i Poznaniu.
W drugiej połowie lat 20. pogłębiła się jego choroba alkoholowa - wpadł w depresję, próbował popełnić samobójstwo. „Często zrywał przedstawienia, wywoływał skandale, wchodził w zatargi z dyrektorami scen i z ZASP-em. Jednak udało mu się pokonać ten stan. Aktor rozpoczął bardzo intensywne życie zawodowe, tyle że w tzw. objeździe razem z wędrownym zespołem. W latach 1927-1928 wystąpił w ponad dziewięćdziesięciu miastach Polski” – napisała Mokrzycka-Pokora.
Dzięki zgromadzonym w ten sposób środkom mógł założyć własny teatr. „Wybitny aktor, powszechnie uznawany autorytet artystyczny, najwyżej oceniany na giełdzie teatralnej, zasypywany propozycjami, w 1930 r. został dyrektorem Teatru Ateneum. Dlaczego? Od tego pytania zaczynały się wszystkie wywiady. Dziwny człowiek z Jaracza – pisano. Rezygnuje z laurów aktorskich, przywilejów, sławy, z wielkich zarobków, by wszystko utopić w niepewnej imprezie, niewdzięcznej finansowo” – napisał prof. Edward Krasiński.
„Ateneum powstało jako popularny teatr dla mas o wysokim poziomie artystycznym, który miał krzewić kulturę wśród robotniczego środowiska Powiśla. Wkrótce stał się jedną z najmodniejszych scen stolicy, a teatrem żywo zainteresowała się także warszawska inteligencja. Jaracz kilkakrotnie ruszał wraz ze swoim teatrem w objazd, pokazywał swoje spektakle w całej Polsce, m.in. w Krakowie i Łodzi” – przypomniała Mokrzycka-Pokora. „Warszawska scena słynęła z nowatorsko potraktowanych komedii Moliera, wkrótce teatr zaczęto nazywać »domem Moliera«, wystawiono tutaj m.in. Chorego z urojenia (1935), Szkołę żon (1936) i Świętoszka (1938) - wszystkie spektakle w inscenizacji Perzanowskiej - dodała.
W Ateneum owocnie współpracował ze Stanisławą Perzanowską, natomiast konflikt z Leonem Schillerem sprawił, że przez dwa lata (1933-35) zniknął z tej sceny. Do ostatecznego pojednania artystów doszło w KL Auschwitz, gdzie obydwaj trafili wskutek niemieckich represji po wykonaniu – 7 marca 1941 roku - wyroku sądu podziemnego na Igo Symie. „Działał wówczas wraz z Leonem Schillerem w nielegalnym teatrze obozowym. Recytował w nim m.in. fragmenty »Pana Tadeusza« Mickiewicza oraz wiersze Słowackiego i Konopnickiej. Kiedy został zwolniony z oświęcimskiego »piekła«, na pożegnanie powiedział do swoich kolegów: »Róbcie to dalej. Podnoście głowy«” – przypomniał Wiesław Hap.
Jaracz wcielił się w ok. 300 ról teatralnych i 30 filmowych. „Był obdarzony ciężką kanciastą sylwetką jakby wyciosaną z twardej bryły i głosem chrapliwym, ale niezmiernie sugestywnym” - napisał historyk teatru Stanisław Marczak-Oborski w książce „Teatr polski w latach 1918-1965. Teatry dramatyczne” (1985) „Zdobył sobie sławę najdoskonalszego wykonawcy ról »skrzywdzonych i poniżonych«, które traktował bez sentymentalizmu, lecz właśnie wydobywając gorycz i szorstkość oraz pokłady buntu, choćby najgłębiej ukryte” - dodał.
„Pisano o nim, że do teatru wnosi nieco smaku plebejskiego, który zaświadcza o prawdziwości jego bohaterów” – przypomniała Monika Mokrzycka-Pokora. „Czasami grał dosadnie, z czasem w jego grze pojawiał się większy dystans do postaci niejednokrotnie podszyty drwiną. Ale przede wszystkim uchodził za aktora, który potrafił współczuć i szanować człowieka, brać w obronę kreowanego przez siebie bohatera. W jego grze często pojawiał się patos cierpienia. Nad wieloma rolami ze swojego repertuaru pracował po kilkakroć. Szlifował je, a czasami dokonywał bardziej radykalnych zmian i powtarzał w innym teatrze” - dodała.
W latach 1912-36 występował też w filmie, „dostawał propozycje ambitniejsze i zupełnie tandetne”. Jego najważniejsze filmowe kreacje to: Napoleon Bonaparte w „Bogu wojny” (1914), Wielki Książę Konstanty w „Księżnej Łowickiej” (1932) oraz Konstanty Kurczek w „Jego wielkiej miłości” (1936) - psychologicznym studium zgorzkniałego, zdeklasowanego do roli suflera aktora teatralnego. Od 1926 r. Jaracz był związany również z teatrem Polskiego Radia - wystąpił w ponad 60 słuchowiskach.
Po wybuchu II wojny światowej Jaracz znalazł się w Lublinie, gdzie grał w Teatrze Miejskim. Jednak wkrótce Niemcy zamknęli tę scenę i aktor, jeszcze w 1939 roku, wrócił do Warszawy. Występował jako recytator na wieczorach poetyckich organizowanych w okupacyjnych kawiarniach i mieszkaniach prywatnych. Uczył gry scenicznej w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Z sześciotygodniowego uwięzienia w KL Auschwitz wiosną 1941 roku, wrócił ciężko chory. „Mimo nasilającej się gruźlicy i głuchoty na jedno ucho po uderzeniu kolbą karabinu przez strażnika niemieckiego, nie zaprzestał działalności artystycznej” – napisał Wiesław Hap. „Brał udział w posiedzeniach konspiracyjnej Rady Teatralnej i sporo pisał. Po przejściu frontu próbował występować w Lublinie, ale rozwijająca się choroba uniemożliwiła mu dalszą pracę w teatrze” – dodał.
Napisane wówczas przezeń teksty ukazały się w wydanej pośmiertnie książce „O teatrze i aktorze” (1962).
Stefan Jaracz zmarł 11 sierpnia 1945 roku w Otwocku. Pochowano go w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Idący przez zrujnowaną Warszawę kondukt pogrzebowy można zobaczyć w filmie „Testament Jaracza” (1945) Jerzego Bossaka.
Artysta jest patronem czterech polskich teatrów – w Warszawie, Łodzi, Olsztynie i Otwocku. Pozostał również w pamięci jako bohater kilku anegdot spisanych przez Igora Śmiałowskiego.
Wedle jednej z nich, nie mając pieniędzy na opłacenie stancji, młody Jaracz uciekł zostawiając właścicielce lokalu kartkę” „Szanowna Pani, kiedy będę wielkim aktorem oddam Pani całą sumę z naddatkiem. Z poważaniem Jaracz”. Po latach występował w Krakowie jako Napoleon w „Madame Sans Gene” – w jednej ze scen tej sztuki przychodzi doń kobieta wypominając, że kiedyś nie zapłacił jej za wypranie koszul, mówiąc „oddam, kiedy będę cesarzem!”. Podczas antraktu do garderoby aktora zapukała starsza pani, by przypomnieć o niezapłaconym niegdyś czynszu. „Kochana pani, tyle lat czekałem na tę chwilę” - oznajmił Jaracz, uściskawszy ją serdecznie. (PAP)
Paweł Tomczyk
top/ dki/