80 lat temu, 1 listopada 1942 r., podczas lotu patrolowego nad Zatoką Biskajską zginął mjr pilot Ignacy Skorobohaty. Był jednym z pierwszych polskich lotników wykonujących loty bombowe i rozpoznawcze w trakcie wojny z bolszewikami (1920) i jednym z najstarszych lotników Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie.
Ignacy Skorobohaty urodził się 21 stycznia 1898 r. w Nieświeżu (ob. Białoruś). W 1919 r. wstąpił do służby i przeszedł przeszkolenie lotnicze w 1. Eskadrze Wywiadowczej stacjonującej początkowo na lotnisku mokotowskim w Warszawie. W lutym 1920 r. Eskadra została przebazowana w okolice Dźwińska do dyspozycji Grupy Operacyjnej WP gen. Edwarda Rydza-Śmigłego.
Jednostka brała udział w walkach z bolszewickimi najeźdzcami w 1920 r. i stacjonowała m.in. w Zahaciu i Mołodeczenie (ob. Białoruś)Używano głównie francuskich samolotów rozpoznawczych Salmson Salmson 2A2. Maszyny wykonywały m.in. loty bombardujące.
10 czerwca 1920 r. ppor. obs. Skorobohaty i por. pil. Paweł Zygmunt Janeczko brali udział w bombardowaniu mostów pontonowych na rzece Dźwinie koło Połocka. Załodze udało się je uszkodzić bombami, lecz nieprzyjacielski ostrzał uszkodził drugi uczestniczący w ataku samolot dowódcy eskadry, por. pil. Augustyna Domesa. Akcja opóźniła dostawy zaopatrzenia dla XV armii bolszewickiej.
W sierpniu 1920 r., podczas walk w obronie wschodniego przedmieścia Warszawy, ppor. pil. Skorobohaty wielokrotnie uczestniczył w lotach rozpoznawczych, dostarczając polskiemu dowództwu informacje o położeniu wrogich oddziałów. Za odwagę i poświęcenie lotnikom 1 EW osobiście dziękował gen. Józef Haller. Pod koniec miesiąca wraz z por. Gustawem Gwizdalskim wykonywał loty wspierające oddziały 21. Dywizji Piechoty Górskiej WP w walkach w okolicy Odelska na Grodzieńszczyźnie. Po zakończeniu wojny z bolszewikami ppor. Skorobohaty ukończył Szkołę Pilotów w Bydgoszczy, Wyższą Szkołę Pilotażu w Grudziądzu, a także Oficerską Szkołę Obserwatorów Lotniczych (OSOL) w Toruniu.
W sierpniu 1920 r., podczas walk w obronie wschodniego przedmieścia Warszawy, ppor. pil. Skorobohaty wielokrotnie uczestniczył w lotach rozpoznawczych, dostarczając polskiemu dowództwu informacje o położeniu wrogich oddziałów. Za odwagę i poświęcenie lotnikom 1 EW osobiście dziękował gen. Józef Haller.
12 lipca 1921 r. rozkazem ministra spraw wojskowych Skorobohaty został odznaczony Krzyżem Walecznych w nagrodę za męstwo i osobistą odwagę wykazaną w walce z nieprzyjacielem w obronie ojczyzny. Uhonorowany został również międzysojuszniczym Medaille Interaillée.
27 lipca 1922 r. za udział w wojnie z bolszewikami odznaczono go Srebrnym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari nr 8116 oraz Polową Odznaką Obserwatora nr 39.
W okresie międzywojennym kpt. pil. Skorobohaty dowodził kilkoma jednostkami lotniczymi, 13. Eskadrą Lotniczą i 1. Dywizjonem Liniowym. Służył także w 5. Pułku Lotniczym.
Wraz z żoną Zofią i synem Lechem zamieszkiwał na Zarzeczu w Wilnie. Od lipca 1933 r. do sierpnia następnego roku był pierwszym dowódcą 51. Eskadry Rozpoznawczej stacjonującej na lotnisku Wilno-Porubanek. Podstawowym sprzętem były francuskie Potezy XXV, zastąpione kilka lat później polskimi bombowcami rozpoznawczymi PZL 23 Karaś.
Pod koniec lat trzydziestych Skorobohaty uczestniczył w kursie Wyższej Szkoły Lotniczej w Warszawie. Jesienią 1939 r. wraz z wieloma innymi polskimi lotnikami przedostał się do Francji, a następnie do Wielkiej Brytanii. Przydzielono go do służby w 304. Dywizjonie Bombowym im. Ziemi Śląskiej, gdzie otrzymał stopień Squadron Leader (Sq/L) - majora i numer służbowy P-1455. Warto dodać, że wszyscy polscy lotnicy służący podczas II wojny światowej w RAF posiadali polski oraz brytyjski stopień wojskowy. Do Wielkiej Brytanii trafił również jego syn, Lech (1923-2014), który służył przez całą wojnę jako marynarz niszczyciela ORP "Błyskawica", obsługując m.in. wyrzutnię bomb głębinowych.
"Mjr Skorobohaty cieszył się autorytetem, był uznawany przez kolegów za jednego z najbardziej doświadczonych pilotów i obserwatorów dywizjonu. Był znacznie starszy od pozostałych lotników, w chwili śmierci miał 44 lata. Wówczas górną granicę wieku pilota wojskowego określano na 35 lat" - powiedział PAP historyk lotnictwa i kustosz Muzeum Lotnictwa w Krakowie Jarosław Dobrzyński, dodając, że tylko w wyjątkowych przypadkach dowództwo zgadzało się na loty bojowe starszych wiekiem lotników.
Do kwietnia 1941 r. personel latający jednostki został przeszkolony do lotów bojowych na jednosilnikowych samolotach bombowych Fairey Battle, a następnie na dwusilnikowych średnich bombowcach Vickers-Armstrong Wellington. W tym czasie załogi rozpoczęły loty bojowe m.in. na Kolonię, Mannheim, Frankfurt, Essen i kilka innych niemieckich miast. Wśród celów była m.in. pracująca dla niemieckich okupantów rafineria w Rotterdamie (Holandia) oraz baza Kriegsmarine we francuskim Le Havre.
"Mjr Skorobohaty cieszył się autorytetem, był uznawany przez kolegów za jednego z najbardziej doświadczonych pilotów i obserwatorów dywizjonu. Był znacznie starszy od pozostałych lotników, w chwili śmierci miał 44 lata. Wówczas górną granicę wieku pilota wojskowego określano na 35 lat" - powiedział PAP historyk lotnictwa i kustosz Muzeum Lotnictwa w Krakowie Jarosław Dobrzyński, dodając, że tylko w wyjątkowych przypadkach dowództwo zgadzało się na loty bojowe starszych wiekiem lotników.
Od 14 maja 1942 r. "trzysta czwarty" stacjonował na Tiree - wyspie u wybrzeży Szkocji (archipelag Hebrydy), a kilka tygodni później został przeniesiony do Dale. Duże straty podczas nalotów spowodowały, że jednostka została odkomenderowana do struktur RAF Coastal Command (lotnictwo obrony wybrzeża), gdzie wykonywała loty patrolowe nad Zatoką Biskajską, niszcząc bombami głębinowymi niemieckie okręty podwodne (U-boot) wychodzące z baz u zachodnich wybrzeży Francji. Sporadycznie lotnicy dywizjonu brali udział w nalotach, m.in. w nocy 25/26 czerwca 1942 r. na Bremen.
"Loty patrolowe na pułapie kilkuset metrów nad wodami Zatoki Biskajskiej trwały nawet dziewięć-dziesięć godzin. Ze względu na możliwość napotkania niemieckich samolotów myśliwskich dalekiego zasięgu Ju-88 misje przeprowadzane bez eskorty nad otwartym morzem były wyjątkowo niebezpieczne i trudne. Wymagały niezwykle wysokich umiejętności nawigacyjnych, bo nawigacja nad otwartym morzem jest znacznie trudniejsza niż nad lądem, brakuje punktów odniesienia, a pilot i nawigator opierali się tylko na wskazaniach przyrządów i astronawigacji. Tropienie nieprzyjacielskich okrętów podwodnych wymagało ogromnej koncentracji i było wzrokowe" - ocenia Dobrzyński, wyjaśniając, że załogi alianckich samolotów wypatrywały okrętów podwodnych w wynurzeniu lub płynących tuż pod powierzchnią, by zauważyć ślad pozostawiony na wodzie przez peryskop.
1 listopada 1942 r. z Docking (Norfolk), pomocniczego lotniska Coastal Command, do lotu patrolowego nad wodami Zatoki Biskajskiej wystartował Wellington Mk. IC z numerem seryjnym R1716, pilotowany przez mjr. Skorobohatego. Podczas wykonywania zadania nad Oceanem Atlantyckim został prawdopodobnie zestrzelony przez niemieckie myśliwce, które operowały z lotnisk Luftwaffe w Bordeaux-Merignac, Biarritz-Parme i Cazaux na południowo-zachodnim wybrzeżu Francji.
Wraz z majorem Skorobohatym zginęła cała załoga bombowca z oznaczeniem NZ-L: por. pil. Stanisław Krawczyk, nawigator por. obs. Alojzy Szkuta, por. Mieczysław Wodziński, radiotelegrafista sierż. Jan Rogala-Sobieszański oraz sierż. Zygmunt Sasal. Nigdy nie odnaleziono ich zwłok.
"304. Dywizjon Bombowy im. Ziemi Śląskiej stracił łącznie 102 lotników, którzy polegli lub zaginęli w trakcie lotów. Niektórzy, jak załoga mjr. Skorobohatego, spoczywają do dziś na dnie Atlantyku" - wyjaśnił Dobrzyński.
"304. Dywizjon Bombowy im. Ziemi Śląskiej stracił łącznie 102 lotników, którzy polegli lub zaginęli w trakcie lotów. Niektórzy, jak załoga mjr. Skorobohatego, spoczywają do dziś na dnie Atlantyku" - wyjaśnił Dobrzyński.
Wojnę przeżył syn lotnika, Lech Scott-Skorobohaty, który mieszkał w Wielkiej Brytanii i do Polski powrócił w 2001 r.
Lotnicy RAF Coastal Command, w tym członkowie 304. Dywizjonu, odegrali istotną rolę w Bitwie o Atlantyk i zwalczaniu U-Bootów zagrażających alianckiej flocie. W ciągu wojny zniszczyli co najmniej 212 nieprzyjacielskich okrętów podwodnych i 366 statków transportowych.(PAP)
Autor: Maciej Replewicz
mr/ skp/