O udziale polskich sił zbrojnych w walkach na froncie zachodnim podczas II wojny światowej i o niełatwym losie ich żołnierzy i dowódców mówił w niezależnym radiu Echo Moskwy ambasador RP w Moskwie Włodzimierz Marciniak.
Audycja związana była z kolejnym numerem magazynu historycznego "Diletant", który poświęcony jest najważniejszym bitwom II wojny światowej, a także z 75. rocznicą zakończenia wojny.
Ambasador opowiadał rosyjskim słuchaczom o tworzeniu armii polskiej we Francji, udziale polskich lotników w Bitwie o Anglię i roli polskich okrętów wojennych w operacjach morskich i bojowych podczas II wojny.
Jak tłumaczył, Polska po klęsce wrześniowej była państwem, które nie kontrolowało swego terytorium, ale zachowało podmiotowość polityczną i było uważane za ważnego sojusznika; dysponowała też ważnym zasobem, jakim byli doświadczeni, wyszkoleni i gotowi walczyć żołnierze.
Dyplomata odpowiadał na pytania dotyczące postawy ZSRR wobec Armii Andersa. Przypomniał o udziale w Armii Andersa obywateli II RP narodowości białoruskiej, ukraińskiej i żydowskiej. W szeregach armii opuściło ZSRR wielu więźniów sowieckich łagrów - przypomniał.
Wiele miejsca w audycji poświęcono bitwie pod Monte Cassino, która - jak mówił Marciniak - przeszła do legendy i zajmuje bardzo ważne miejsce w polskiej pamięci o udziale sił zbrojnych w II wojnie światowej.
Jak zauważył dyplomata, wielu polskich żołnierzy, którzy pozostali po wojnie na Zachodzie znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. "Druga wojna światowa zawiera wiele smutnych dla nas momentów, gdy nasi sojusznicy nie zawsze byli wobec nas lojalni. Taki jest, niestety, los słabszego uczestnika koalicji antyhitlerowskiej" - mówił ambasador.
Szef polskiej placówki w Moskwie skomentował także wydarzenia w Twerze. W czwartek zdemontowano tam z fasady dawnej siedziby sowieckiego NKWD tablicę poświęconą zamordowanym w tym gmachu ofiarom zbrodni katyńskiej oraz tablicę upamiętniającą rosyjskie ofiary represji stalinowskich.
"Zdjęto dwie tablice upamiętniające. Pierwsza informowała o tym, że w tym budynku (...) znajdował się zarząd obwodowego NKWD. Ten fakt się ukrywa. To świadczy ogółem o stosunku tych ludzi do historii Rosji, a nie tylko do historii naszych stosunków dwustronnych. Tym bardziej jest to smutne" - powiedział dyplomata.
W najnowszym numerze miesięcznika "Diletant" jeden z materiałów dotyczy obrony Westerplatte, którą redakcja uznała za pierwszy akt oporu w II wojnie światowej. Przedstawiono też inne walki z udziałem Polaków - Bitwę o Anglię i bitwę o Monte Cassino.
"Diletant", magazyn o nakładzie 50 tys. egzemplarzy, ukazuje się od 2011 roku, a jego celem jest popularyzacja historii.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ sp/