W artykule wstępnym redaktor naczelny magazynu prof. Michał Kopczyński przypomina, że historia stosunków polsko-niemieckich to nie tylko pasmo krwawych konfliktów, ale również długie okresy pokoju, a nawet współpracy, wymiany idei i „zachwytów”.
Najnowszy numer „Mówią wieki” został przygotowany we współpracy z obchodzącą trzydziestą rocznicę funkcjonowania Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej. W czerwcu 1991 r. zawarto również polsko-niemiecki traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Stanowi on jedną z najważniejszych podstaw dzisiejszych stosunków pomiędzy Warszawą i Berlinem. Długą drogę do jego zawarcia przybliża Krzysztof Ruchniewicz z Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego. Przypomina, jak wielki niepokój strony polskiej wywoływał brak kwestii ostatecznego uregulowania granicy polsko-niemieckiej w wypowiedziach kanclerza RFN Helmuta Kohla w dobie jednoczenia Niemiec. Dopiero wiosną 1990 r. stało się jasne, że uregulowanie stosunków tych dwóch państwa po upadku bloku wschodniego jest możliwe tylko w momencie zapewnienia przez Niemcy, że granica obu państw jest nienaruszalna. „Układ wieńczył wielomiesięczną pracę i wpisywał się w ogłoszoną jeszcze w lutym 1990 roku przez ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego strategię polsko-niemieckiej wspólnoty losów i interesów w jednoczącej się Europie” – podkreśla autor.
Historyk dziejów średniowiecza prof. Paweł Żmudzki zauważa, że w badanej przez siebie epoce nie zaistniała jeszcze popularna później wizja „odwiecznego konfliktu polsko-niemieckiego”. „Niemcy, mając państwa sąsiadujące ze Słowianami, często z nimi obcują i nie ma na świecie innych narodów tak uprzejmych i przyjacielskich względem siebie jak Słowianie i Niemcy” – zapisano w cytowanej w artykule „Kronice wielkopolskiej” z drugiej połowy XIV w. Analiza źródeł pokazuje również, że niemal dwieście lat trwał proces kształtowania się świadomości sąsiedztwa polsko-niemieckiego. Dla pierwszych Piastów państwo niemieckie, rozumiane jako Cesarstwo Rzymskie rządzone przez Niemców, było niekwestionowanym liderem całej Europy, a część polskich władców dążyła do wpływania na politykę wewnątrz cesarstwa. Przełom w rozumieniu stosunków polsko-niemieckich nastąpił dopiero w czasach rozbicia dzielnicowego i ma swój wyraz na kartach kroniki Wincentego Kadłubka. „Dla niego Cesarstwo jest już niemieckie, a sama niemieckość ma w jego dziele wyłącznie negatywne konotacje. Wynikało to z kilku przesłanek ideowych i politycznych. Kadłubek konsekwentnie forsował koncepcję autochtonizmu Polaków i ich niezależności względem jakiegokolwiek mocarstwa” – zauważa prof. Paweł Żmudzki.
Jednym z najważniejszych przejawów średniowiecznych stosunków polsko-niemieckich było osadnictwo niemieckie organizowane przez polskich władców. Jak zauważa prof. Igor Kąkolewski z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie „według szacunków historyków w trakcie tzw. kolonizacji na prawie niemieckim, czyli intensywnej akcji lokacji miast i wsi, tylko w XIII wieku napłynęło na ziemie polskie ok. 100 tys. osadników z krajów niemieckich. Stanowiło to ok. 10 proc. całej populacji rozbitego na dzielnice Królestwa Polskiego”. Emigrujący z Niemiec osadnicy z czasem stawali się „wmieszkanymi” Niemcami. W kolejnych stuleciach, jak zauważa autor, Niemców przyciągała do Rzeczypospolitej nie tylko możliwość owocnego prowadzanie własnych interesów, ale również swobody wynikające z jej ustroju, który „ miał wielu zwolenników wśród tamtejszej szlachty pochodzenia niemieckiego i wyznania luterańskiego, co umacniało jej przekonanie o konieczności utrzymania jak najściślejszych związków z Koroną Polską”.
Bliskie stosunki Polski i coraz bardziej podzielonych Niemiec w jesieni średniowiecza łączyły nie tylko chłopów, mieszczan i szlachtę, ale również rody panujące. W 1475 r. księżna Jadwiga Jagiellonka za księcia Bawarii-Landshut Jerzego Bogatego. Zgodnie z przydomkiem księcia uroczystości weselne były niezwykle okazałe i do dziś są obecne w pamięci historycznej mieszkańców tego regionu Niemiec. „W zachowanym w Bawarskiej Bibliotece Państwowej +dużym rachunku+ za uroczystość wymienia się m.in. 323 woły, 11,5 tys. gęsi, 40 tys. kurczaków, 194 345 jaj, 140 funtów rodzynek, 730 funtów fig, trzy wiadra miodu, 1,5 kwintala szafranu, 338 funtów pieprzu, 75 tys. krabów i wiele więcej” – cytuje dr Peter Oliver Loew, niemiecki historyk i tłumacz, dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt.
W dobie kształtowania się nowoczesnej świadomości narodowej Niemców wielki entuzjazm wolnościowo nastawionej części opinii publicznej wywołało Powstanie Listopadowe. Saksonia stała się jednym z najważniejszych ośrodków polskiej emigracji. „Obok Drezna zwłaszcza w Lipsku, gdzie założono Związek dla Wspierania Polaków, zgotowano uchodźcom ciepłe powitanie. Ich pochód do miasta odbywał się w towarzystwie saskich oddziałów wojskowych i gwardii obywatelskiej, a tłum mieszkańców wznosił okrzyki: Niech żyje Polska” – pisze prof. Igor Kąkolewski. Było to początek trwającej do zjednoczenia Niemiec przez niechętne Polakom bismarckowskie Prusy fali „zachwytu Polakami” (Polenschwärmerei, Polenbegeisterung).
Walczących w latach 1830-1831 inspirował zwycięski zryw niepodległościowy na południowym krańcu kontynentu. W najnowszym numerze wspomnienie obchodzonej w czerwcu dwusetnej rocznicy wybuchu wielkiego powstania Greków, które doprowadziło do uzyskania przez ten kraj niepodległości. Historyk Artur Bojarski przypomina historię tego niezwykle krwawego konfliktu. Dziś pamiętane jest głównie ogromne wsparcie Europy dla niewielkiego narodu walczącego o niepodległości, ale znacznie rzadziej dostrzegana jest omawiana przez autora wielka gra mocarstw, której stawką była dominacja nad niezwykle istotną strategicznie częścią Europy.
W dodatku tematycznym przygotowanym we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim prof. Cecylia Leszczyńska ze Wydziału Nauk Ekonomicznych UW przypomina jak wielkim wyzwaniem dla odrodzonego państwa i jego gospodarki było zintegrowanie „dzielnic zaborowych” nastawionych na współpracę z różnymi gospodarkami panujących nad nimi krajów. W drugim artykule omawia najważniejsze przedsięwzięcia, które miały stworzyć jednolity i prężny organizm gospodarczy. Pomostem pomiędzy regionami miał być Centralny Okręg Przemysłowy. Cytowany przez autorkę autor idei budowy COP minister Eugeniusz Kwiatkowski podkreślał, że program modernizacji II RP zakończy się niepowodzeniem „jeśli między wschodem i zachodem pozostawimy martwe pustkowie, okręgi przeludnione, nędzne i gospodarczo niezdefiniowane”.
Michał Szukała (PAP)