Dziennik „Die Welt” przypomina w środę postać Szlamy Ber Winera, który złożył szczegółową relację dotyczącą masowej zagłady w ciężarówkach-komorach gazowych na terenie założonego w grudniu 1941 roku pierwszego niemieckiego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof).
Obóz działał w tzw. Kraju Warty do kwietnia 1943 roku i stał się miejscem kaźni przede wszystkim Żydów m.in. z terenów Wielkopolski, a także getta łódzkiego oraz Romów, Sintich i Polaków. Kulmhof został utworzony jeszcze przed konferencją w Wannsee (styczeń 1942 roku), gdzie wysocy rangą urzędnicy III Rzeszy podjęli formalną decyzję o eksterminacji ludności żydowskiej.
31-letni Szlama Ber Winer w styczniu 1942 roku został deportowany do Chełmna, gdzie przydzielono go do komanda leśnego (Waldkommando), które zajmowało się zakopywaniem zwłok zamordowanych Żydów.
"W dużych pomieszczeniach dworu (zaadaptowanego na obóz - PAP) ludzie rozbierali się i oddawali kosztowności. Następnie byli spychani po schodach do długiego piwnicznego korytarza, w razie potrzeby także bici. (...) Następnie wspinali się po kilku stopniach na specjalnie zbudowaną +rampę+, na której stała otwarta ciężarówka. (...) Ciemność w piwnicy, krzyki i bicie przez Sonderkommando sprawiły, że (w większości) ludzie bez większego oporu wtłaczali się do wnętrza ciężarówki. Gdy była pełna, drzwi się zamykały, a kierowca uruchamiał silnik" - pisze niemiecki dziennik.
Obóz działał w tzw. Kraju Warty do kwietnia 1943 roku i stał się miejscem kaźni przede wszystkim Żydów m.in. z terenów Wielkopolski, a także getta łódzkiego oraz Romów, Sintich i Polaków. Kulmhof został utworzony jeszcze przed konferencją w Wannsee (styczeń 1942 roku), gdzie wysocy rangą urzędnicy III Rzeszy podjęli formalną decyzję o eksterminacji ludności żydowskiej.
Dalej autor artykułu opisuje, że "spaliny były wprowadzane do środka, ale dusiły ludzi, którzy desperacko starali się oddychać". "Po około kwadransie samochód odjeżdżał w kierunku lasu. Tam pracujący niewolnicy, tacy jak Szlama Winer, musieli wyjmować zwłoki, grzebać je w masowych grobach i czyścić wnętrze samochodu, zabrudzone odchodami umierających ludzi. Potem ciężarówka wracała do rezydencji i zabijanie zaczynało się od nowa" - relacjonuje "Die Welt".
Po kilku dniach pobytu w obozie Szlama wiedział, że także jego czeka taka śmierć. W związku z tym 19 stycznia 1942 roku zdecydował się uciec i dotarł do Warszawy, gdzie przekazał informacje dotyczące masowej zagłady osobom prowadzącym tajne archiwum getta warszawskiego, grupie Oneg Szabat.
Z Warszawy Szlama został wysłany do Zamościa, gdzie przebywała jego krewna, jednak w kwietniu 1942 roku podczas pierwszej akcji w getcie zamojskim został prawdopodobnie deportowany do niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu i tam zamordowany.
Komendanci obozu w Chełmnie, w którym zginęło 160-180 tys. osób, Herbert Lange i Hans Johann Bothmann uniknęli po wojnie kary za swoje zbrodnie; pierwszy z nich zginął w trakcie obrony Berlina w 1945 roku, drugi popełnił samobójstwo w brytyjskiej niewoli. Zastępca Bothmanna, Walter Piller, został wyrokiem sądu w Łodzi w 1949 roku skazany na karę śmierci.
"Die Welt" podkreśla również, że SS-Obersturmbannfuehrer Rolf Heinz Hoeppner, który był m.in. autorem pomysłu użycia tlenku węgla do zabijania Żydów, po 11 latach spędzonych w więzieniu w Polsce został zwolniony w 1957 roku i zamieszkał w RFN, gdzie pracował dla ministerstwa mieszkalnictwa i przez nikogo więcej nie niepokojony zmarł w 1998 roku. (PAP)
baj/ ap/