Było to wielkie wydarzenie polityczne, ale również symboliczna restytucja Zamku i państwa, które na powrót uzyskały swoje najważniejsze dzieła, kluczowe dla ich tożsamości – mówi PAP dr hab. Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu. 60 lat temu, 16 stycznia 1961 r., ponad 130 arrasów i 24 skrzynie innych cennych obiektów muzealnych ze zbiorów wawelskich ewakuowanych po wybuchu II wojny do Kanady powróciło do Polski.
Polska Agencja Prasowa: Słynne arrasy w XX wieku powracały do Polski dwukrotnie. Po raz pierwszy w roku 1921 na mocy zapisów Traktatu Ryskiego. Dlaczego wówczas podjęto decyzję, że znajdą się na Wawelu?
Dr hab. Andrzej Betlej: Rok 1921, który będziemy wspominać jako moment pierwszego powrotu arrasów, był niezwykle ważny, ponieważ zamykał okres odbudowy państwa. Traktat Ryski podpisany 18 marca 1921 r. regulował nie tylko kwestię granicy polsko-sowieckiej, ale również przywracał pewną sprawiedliwość dziejową. Nakładał na Rosję Sowiecką obowiązek zwrotu dóbr kultury zagrabionych w okresie zaborów. W tym celu została powołana specjalna komisja rewindykacyjna. Na jej czele stanął prof. Marian Morelowski. Wśród poszukiwanych przez jej członków obiektów była m.in. kolekcja arrasów należąca do zbiorów Skarbca Koronnego Zamku Królewskiego na Wawelu. Należy pamiętać, że tkaniny te były początkowo prywatną fundacją króla Zygmunta Augusta. Na mocy jego testamentu miały przypaść jego siostrom, a po ich śmierci trafić do skarbca. Od końca XVI wieku znajdowały się w jego zbiorach.
W dwudziestoleciu międzywojennym arrasy były trzonem kolekcji eksponowanej na Wawelu. W tym okresie Zamek stanowił część wielkiej struktury Państwowych Zbiorów Sztuki. Tworzyły je wyjątkowe kolekcje, których waga polegała także na symbolizowaniu przez nie tradycji państwa. Co równie istotne, Wawel był traktowany jako rezydencja władz państwowych.
PAP: Od początku XX w. najwybitniejsi polscy artyści podejmowali wysiłek renowacji Wawelu. Jak wiele udało się wówczas zrobić dla uratowania tego miejsca?
Dr hab. Andrzej Betlej: Należy podkreślić, że to, co dziś możemy oglądać na Wawelu, czyli ciąg reprezentacyjnych komnat na drugim piętrze, to efekt aranżacji z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Istotną rolę odgrywało kierownictwo Zamku Królewskiego na Wawelu z prof. Adolfem Szyszko-Bohuszem. W tym czasie dokonano m.in. rekonstrukcji stropów, które znajdowały się nad wielkimi salami reprezentacyjnymi. Zostały odbudowane na wzór zamku w Podhorcach na Ukrainie. Było to przedsięwzięcie, przy którym pracowali najwybitniejsi artyści ówczesnej Rzeczypospolitej. Dzięki nim, poza salą poselską i senatorską, mamy do czynienia z rekonstrukcjami, które są ozdobione wyjątkowymi dziełami, m.in. Zbigniewa Pronaszki.
W tym czasie na ekspozycji pojawiły się arrasy. Powróciwszy z Rosji Sowieckiej, były w bardzo różnym stanie. Po zagrabieniu przez Romanowów stanowiły element wystroju jednej z carskich rezydencji – pałacu w Gatczynie koło Petersburga. Zostały dostosowane do wnętrz, które zdobiły. Często były przycinane. Niektóre wyblakły, ponieważ padało na nie ostre światło. Wymagały długiego i pracochłonnego procesu konserwacji. Trzeba pamiętać, że z Rosji wróciły nie wszystkie obiekty, które powinny znów znaleźć się w Polsce. Traktat Ryski miał charakter ostateczny, więc wiele obiektów z kolekcji zygmuntowskiej znajduje się zbiorach rosyjskich, m.in. w Ermitażu. Jedynym wyjątkiem był arras, który powrócił w 1977 r. Został odkryty jako element wystroju Muzeum Puszkina. Dziś zdobi wnętrza Zamku Królewskiego w Warszawie.
PAP: O wadze skarbów wawelskich świadczy również to, że we wrześniu 1939 r. przykładano ogromną wagę do ich ewakuacji…
Dr hab. Andrzej Betlej: 3 września rozpoczęła się wielka epopeja skarbów ze zbiorów wawelskich. Już wówczas m.in. arrasy, pamiątki po królach i Szczerbiec wyjechały z Wawelu i przez Rumunię, Francję i Wielką Brytanię dotarły w 1940 r. do Ottawy. Wielką rolę w tej operacji odegrał kustosz Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu dr Stanisław Świerz-Zaleski.
Długie oczekiwanie na powrót arrasów do Polski wynikało z przyczyn politycznych. Gdy Polska była pod kontrolą ZSRS, władze prowincji Québec nie wyrażały zgody na powrót, ponieważ uznawały, że nie mogą przekazać zbiorów władzom kraju niesuwerennego. Dopiero po „odwilży” roku 1956 i normalizacji stosunków polsko-kanadyjskich oraz dzięki staraniom dyrektora Jerzego Szablowskiego i pianisty Witolda Małcużyńskiego skarby zaczęły wracać do Polski. Był to długoletni proces. Pierwsze artefakty wróciły w 1958 r. Kolekcja arrasów dopiero na początku 1961 r. Było to wielkie wydarzenie polityczne, ale również symboliczna restytucja Zamku i państwa, które na powrót uzyskały swoje najważniejsze dzieła, kluczowe dla ich tożsamości.
PAP: Jak wielkim wyzwaniem jest konserwacja tak starych tkanin i zachowanie ich dla kolejnych pokoleń?
Dr hab. Andrzej Betlej: Jest to niezwykle długi i skomplikowany proces. W związku z rangą przedsięwzięcia nie bez przyczyny trwający do dziś w największej pracowni konserwatorskiej w Polsce, jaką jest wawelska Pracownia Konserwacji Tkanin Zabytkowych. Wszystkie prace muszą być wykonywane ręcznie. Nie ma możliwości „pójścia na skróty”. Praca konserwatorów polega na ciągłym uzupełnianiu i rekonstruowaniu fragmentów arrasów. Nawet te arrasy, które eksponujemy w rytmie zmiennym, ponieważ nie wszystkie możemy pokazywać jednocześnie, są badane pod względem przyjmowanych przez nie dawek światła. Chcemy uchronić je przed blaknięciem. Właśnie dlatego planowana przez nas wystawa „Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021–1961–1921” będzie ewenementem. Po raz pierwszy w historii wszystkie obiekty z tej kolekcji zostaną pokazane jednocześnie.
PAP: Wystawa to jedno z planowanych przedsięwzięć uświetniających rocznicę powrotu arrasów na Wawel. Jakie jeszcze wydarzenia muzealne planowane są w rozpoczynającym się roku?
Dr hab. Andrzej Betlej: Mamy nadzieję, że otwarcie wystawy będzie możliwe około 18 marca, a więc w stulecie podpisania Traktatu Ryskiego. Będzie ją można zwiedzać do końca października. Można powiedzieć, że będzie to „wystawa totalna”. Jej podtytuł symbolizuje oba powroty arrasów do Polski oraz rok 2021, który także jest swego rodzaju powrotem tych dzieł. Będziemy opowiadać także o ich powrocie z Rosji Sowieckiej i dalszych losach. Wystawie będzie towarzyszyć wiele wydawnictw w siedmiu wersjach językowych, m.in. najwybitniejszej badaczki arrasów dr Magdaleny Piwockiej. Wśród wydawnictw będzie nie tylko katalog arrasów, lecz i zbiór esejów związanych z problematyką poszczególnych dzieł i specjalną publikacją dla naszych najmłodszych widzów. W grudniu dostępny będzie również drugi w dziejach naszego muzeum komiks. Jego kanwą będzie historia kolekcji arrasów.
PAP: Niemal dokładnie rok temu objął Pan funkcję dyrektora Zamku Królewskiego na Wawelu. Jak podsumowałby Pan ten wyjątkowy rok, którego zdecydowana większość przypadła na okres pandemii? Jakie są plany Zamku na kolejne lata?
Dr hab. Andrzej Betlej: Był to rok bardzo trudny, ale mam wrażenie, że dobry dla Zamku Królewskiego na Wawelu. Do momentu wprowadzenia kwarantanny oraz latem tego roku Zamek był bardzo intensywnie odwiedzany. W tym czasie udało się również dokonać wielu zmian organizacyjnych, które przyciągnęły do nas widzów. Jedną z nich jest możliwość fotografowania we wnętrzach ekspozycyjnych oraz wprowadzenie szerokiego systemu zniżek. Udało się też otworzyć stałą ekspozycję namiotów tureckich zdobytych pod Wiedniem oraz udostępnić przestrzeń rezerwatu archeologiczno-architektonicznego kościoła św. Gerona. Mimo że był to rok upływający pod znakiem pandemii, to paradoksalnie Wawel był bliższy wszystkim zainteresowanym, ponieważ bardzo aktywnie działaliśmy w sferze wirtualnej. Świadczą o tym żywe i pozytywne reakcje odwiedzających nasze strony w mediach społecznościowych oraz nasz portal edukacyjny wawel.edukacja.com. Myślę, że szeroka publiczność zauważyła zmiany na Zamku i że należy do niego częściej wracać. Wymiernym dowodem uznania pracy całego zespołu było przyznanie prestiżowej nagrody Supermarki Radia Kraków za rok 2020. Wielkim wydarzeniem w połowie roku 2022 będzie także otwarcie nowej ekspozycji Skarbca Koronnego. Sądzę, że nie zwolnimy tempa. Wtenczas też przywrócimy po wielkiej wystawie na nowo zaaranżowane apartamenty i komnaty Zamku.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /