Chciałbym poddać IPN refleksji organizacyjnej i nadać tej instytucji nieco większej dynamiki - mówi w tygodniku „Do Rzeczy” o swoich planach dr Karol Nawrocki, rekomendowany przez kolegium IPN na stanowisko prezesa Instytutu.
Nawrocki w rozmowie z "Do Rzeczy" był pytany, jaką ma wizję Instytutu. "Funkcjonowanie Instytutu Pamięci Narodowej jako państwowej instytucji jest regulowane wieloma ustawami. Doceniając dorobek poprzednich prezesów, chciałbym nadać jej nieco większej dynamiki i poddać ją refleksji organizacyjnej. Z jednej strony misją Instytutu powinno pozostać szerokie nauczanie o historii Polski w XX w., a funkcje edukacyjne, naukowe, wydawnicze powinny być kontynuowane" - podkreślił.
Jak dodał, z drugiej strony, po 20 latach funkcjonowania Instytut musi zostać poddany również refleksji o zmieniającym się otoczeniu i rzeczywistości. "Innymi słowy – powinna to być instytucja poruszająca się między sacrum historii, naszego narodowego dziedzictwa, a profanum zmieniającej się rzeczywistości. W ciągu dwóch dekad wiele się przecież zmieniło. Dorosło pokolenie Polaków urodzonych w latach 90., którzy nie znajdują się w ustawowym działaniu IPN – nie będą lustrowani i nie działali w opozycji antykomunistycznej" - stwierdził dr Nawrocki.
Na pytanie jakie są wyzwania stojące przed IPN odpowiedział, że "z całą pewnością największymi wyzwaniami są konieczność edukacji kolejnych pokoleń Polaków, a także konsekwentne i skuteczne upominanie się na arenie międzynarodowej o prawdę o polskim doświadczeniu w XX w".
"Cały ten proces nie może się odbywać bez pogłębionych badań historycznych. Moim celem jest, aby badania lokalne i przyczynkowe finalizowane były syntetyczny mi monografiami, bo te są skuteczniejsze w odbiorze. Ważna jest ponadto aktywność na polu międzynarodowym – także w sferze wydawniczej. Czeka bowiem na polskie tłumaczenia wiele książek należących do klasyki naukowego dyskursu o totalitaryzmach" - podkreślił.
Nawrocki dodał, że widzi cztery główne moduły działania polskiej polityki pamięci. "Z jednej strony są państwa, z którymi łączy nas naturalna, wielowiekowa przyjaźń, jak np. Węgry. W tym wypadku polityka pamięci powinna się skupiać na pogłębianiu +przyjaznej współpracy+. Druga kategoria to państwa, które są nam życzliwe i gotowe na polską opowieść. Przykładowo z akcją Muzeum II Wojny Światowej i MSZ +Walka i cierpienie+ dotarliśmy do ponad 150 miejsc na całym świecie! Bardzo często słyszałem np. w Wellington, Pearl Harbor czy w Barcelonie, że oni chcą słuchać, ale nikt tam wcześniej nie dotarł z ciekawą opowieścią o Polsce w XX w. Z takimi państwami powinno więc nas łączyć +życzliwe przypominanie+ o polskiej czy często wspólnej historii" - wymienił.
Jak mówił, oddzielną kategorią są Niemcy, które jako naszego sąsiada, z którym łączą nas skomplikowane relacje historyczne, powinniśmy traktować indywidualnie. "Nie widzę tu innej drogi niż +konsekwentne upominanie się+ o prawdę, w kontekście oczywistego antypolonizmu końcówki XIX i pierwszej połowy XX w. Stąd też jednym z moich celów jest przygotowanie zarówno pełnej naukowej monografii, jak i popularnonaukowych, wielojęzycznych opracowań na temat zbrodni niemieckich w latach drugiej wojny światowej" - ocenił Nawrocki.
Do czwartej kategorii relacji - jego zdaniem - należy nasz wschodni sąsiad – Rosja, która uporczywie deformuje obraz drugiej wojny światowej oraz agresywnie przesuwa cezurę czasową jej wybuchu na czerwiec 1941 r. "Jedyne narzędzie, z którego możemy skorzystać w tym kontekście, to „narracyjne wyprzedzanie”. Musimy być szybciej z prawdziwą, obiektywną, zgodną z faktami historycznymi narracją wszędzie tam, gdzie nie dociera jeszcze rosyjska propaganda historyczna" - uważa Nawrocki. (PAP)
nmk/ par/