
11 lipca ustanowiony został Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II RP. „Rodziny kresowe czekały na tę decyzję państwa polskiego ponad 30 lat. To, że pamięć o zbrodni wołyńskiej ocalała, to zasługa tych rodzin” – powiedział PAP dr Leon Popek z lubelskiego IPN.
11 lipca to dzień, kiedy przypada rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu – kulminacji zbrodni popełnionej na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów w czasie II wojny światowej. To również dzień nowego święta państwowego – Narodowego Dnia Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. Zastąpiło ono inne święto, również przypadające 11 lipca, dotychczas był to Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej.
Na Podkarpaciu uroczystości związane z dniem pamięci ofiar ludobójstwa na Wołyniu przygotowało m.in. Muzeum Kresów w Lubaczowie. W piątek (4 lipca) odbyło się spotkanie z historykami: dr. Leonem Popkiem i dr. Pawłem Sokołowskim z lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Rozmowa dotyczyła dwutomowej publikacji „Dokumenty zbrodni wołyńskiej”.
W rozmowie z PAP dr Popek ocenił, że to rodziny kresowe ocaliły pamięć o zbrodni wołyńskiej. „Niewiele jest w tym działania państwa polskiego. Podobnie jak w przypadku chociażby ekshumacji. To są jeszcze tysiące grobów, właściwie dołów śmierci, które czekają na zgodę, na odnalezienie, na ekshumację i na katolicki pochówek” – dodał.
Naukowiec uważa, że ekshumacje w Puźnikach nie są przełomem. „To jest pierwsza ekshumacja w województwie tarnopolskim. W regionach lwowskim i stanisławowskim, gdzie zginęły kolejne kilkadziesiąt tysięcy Polaków, w ogóle nie było ekshumacji. Na Wołyniu mieliśmy w poprzednich latach pięć ekshumacji, w których odnaleziono i po katolicku pochowano około 800 osób z 60 tys. Tak że to pokazuje skalę pracy, która jeszcze jest przed nami” – powiedział.
Zdaniem naukowca nigdy nie odkryjemy wszystkich miejsc, w których pochowani zostali pomordowani na Wołyniu Polacy. Jak podał, na Wołyniu zniknęło z powierzchni ziemi ponad 1 tys. miejscowości, z których mieszkali Polacy.
„Umarli świadkowie tamtych wydarzeń, którzy pamiętali, którzy mogliby nam pomóc wskazać te miejsca pochówku, chociaż w przybliżeniu. Ale problem jest także w tym, że my, tak na dobrą sprawę, do tej pory nie szukaliśmy. I to jest taki zarzut, że nie podejmowaliśmy, nie mieliśmy możliwości szukania, a nawet jak mieliśmy, to nie skorzystaliśmy z niej” – stwierdził dr Popek.
W piątek w Lubaczowie zaprezentowane zostało dwutomowe wydawnictwo źródłowe, przygotowane przez Instytut Pamięci Narodowej i Muzeum – Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu, p.t. „Dokumenty zbrodni wołyńskiej”. Pochodzą one ze zbioru przechowanego przez Urszulę Szumską, stworzonego przez działaczy Komitetu Ziem Wschodnich bezpośrednio po fali mordów na Wołyniu. Ma on formę zeznań, które w większości zostały uwiarygodnione własnoręcznym podpisem naocznego świadka lub adnotacją o źródle informacji. „Dokumenty te można zaliczyć do najważniejszych ze wszystkich znanych dotąd pisemnych dowodów zbrodni wołyńskiej. Dzięki nim będziemy mogli dokładniej niż dotychczas oszacować skalę ludobójstwa, którego dopuścili się ukraińscy nacjonaliści na Polakach mieszkających na Wołyniu, oraz przywrócić pamięć o ofiarach – często z imienia i nazwiska – kolejnym pokoleniom” – podaje IPN.
Odnosząc się do publikacji, która została zaprezentowana w piątek w Lubaczowie, dr Popek podkreślił, że przygotowywane są kolejne tomy.
„Są jeszcze dokumenty, które czekają na swojego odkrywcę i na swojego badacza. I to pozwoli też odtworzyć, przybliżyć, pokazać imiona i nazwiska ludzi, którzy zginęli, o których nie wiedzieliśmy” – mówił.
Zdaniem dr. Popka bardzo ważne jest, żeby „zawołać po imieniu” wszystkich Polaków, którzy zginęli na Wołyniu.
„To jest nasz obowiązek, żeby niejako te nazwiska przywrócić do pamięci. Im się to po prostu należy. Nie może być tak, że zginęło ok. 120 tys., 130 tys. Polaków na kresach i państwo polskie o nich zapomniało. Nie. Chcemy o nich pamiętać. Taka jest nasza rola” – podkreślił dr Popek. (PAP)
huk/ aszw/