W znaczeniu geograficzno-administracyjnym granica i pogranicze stanowią kompleks zjawisk i procesów, które nie tylko określają rzeczywistość, byt i mentalność lokalnych społeczności – zauważa redaktor naczelny miesięcznika prof. Michał Kopczyński w słowie wstępnym do ostatniego w 2021 roku numeru „Mówią wieki”.
Zdaniem prof. Kopczyńskiego w świadomości społecznej funkcjonują nie tylko współcześnie istniejące granice państw lub krain geograficznych, ale również te, które już dawno odeszły do przeszłości. „Punktem odniesienia dla życia społeczno-politycznego, ale też mitologii wielu państw był i jest zasięg terytorialny. Wśród nich jest także Polska, której granice w ciągu wieków wielokrotnie ulegały zmianie” – wyjaśnia. Granice wschodnie istniejące w czasach największej potęgi Rzeczypospolitej jeszcze przez ponad dwa stulecia istniały w świadomości elit politycznych, ale również mieszkańców najdalszej części nieistniejącego już państwa, którzy różnili się w swojej mentalności od sąsiadów. Jak zauważa prof. Kopczyński, epoka zaborów udowodniła, że rosyjski model państwa i życia społecznego jest całkowicie nieatrakcyjny dla narodów zamieszkujących „ziemie zabrane”. „Niewiele dały również znacznie bardziej przemyślane zabiegi Rosji w wydaniu sowieckim, o czym świadczy stanowcza obrona współczesnych Białorusinów i Ukraińców przez ruskim mirem” – dodaje.
Jak zauważa prof. Kopczyński, epoka zaborów udowodniła, że rosyjski model państwa i życia społecznego jest całkowicie nieatrakcyjny dla narodów zamieszkujących „ziemie zabrane”. „Niewiele dały również znacznie bardziej przemyślane zabiegi Rosji w wydaniu sowieckim, o czym świadczy stanowcza obrona współczesnych Białorusinów i Ukraińców przez ruskim mirem” – dodaje.
Próby wyznaczania granic są równie stare jak dzieje cywilizacji. Jak wskazuje mediewista prof. Grzegorz Myśliwski, nie zawsze granice mogły mieć charakter naturalny, a więc tworzone przez rzeki lub niedostępne pasma górskie. Już w starożytności stawiano słupy graniczne. Co równie istotne, wyznaczaniu granic, oddzielających państwa lub własność ziemską, towarzyszyły specjalne rytuały służące nadaniu tej chwili niemal nadprzyrodzonego znaczenia. „Na terenie Niemiec wymierzano siarczysty policzek przyglądającym się temu miejscowym dzieciom. Robiono to po to, by później, często jako już sędziwi ludzie, były w stanie odtworzyć z pamięci przebieg granicy na ewentualność kolejnego sporu granicznego” – opisuje historyk.
W kolejnych wiekach tradycje zastępowały spisywane umowy i traktaty, ale strony spierały się o liczne kwestie proceduralne, takie jak miejsce prowadzenia negocjacji. Szczególnie drażliwe bywały negocjacje między Moskwą a Rzecząpospolitą. Posłowie obu mocarstw walczyli o najdrobniejsze szczegóły. „Licytacja o osiągnięcie przewagi prestiżowej zaczynała się z chwilą wejścia delegacji do namiotu poselskiego. Obie strony pilnowały, aby nie znaleźć się w nim przed adwersarzami, chcąc uniknąć poniżającego oczekiwania – choćby przez kilka sekund” – pisze redaktor „Mówią wieki” Tomasz Bohun.
Wynegocjowane w namiocie poselskim na najdalszych kresach Rzeczypospolitej porozumienia pokojowe i późniejsze traktaty rozbiorowe determinowały myślenie o jej granicach długo po ich wygaśnięciu. Dr Łukasz Adamski z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia w swoim artykule przypomina, że nieprzypadkowo tzw. linia Curzona pokrywała się w dużej części z granicą Rosji po III rozbiorze. Dla Rosji przyłączenie wszystkich ziem na wschód od tej linii było czymś więcej, niż tylko kolejnym etapem jej rozwoju terytorialnego, ale elementem jej „polityki historycznej”. „Przyłączenie Litwy i Rusi przedstawiano urzędowo jako ich odzyskanie. Utożsamianie ruskości z rosyjskością – charakterystyczne dla rosyjskiej kultury – pozwalało przedstawiać średniowieczne dzieje tych ziem jako historię Rosji” – wyjaśnia autor.
Dr Łukasz Adamski z Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia w swoim artykule przypomina, że nieprzypadkowo tzw. linia Curzona pokrywała się w dużej części z granicą Rosji po III rozbiorze. Dla Rosji przyłączenie wszystkich ziem na wschód od tej linii było czymś więcej, niż tylko kolejnym etapem jej rozwoju terytorialnego, ale elementem jej „polityki historycznej”.
Warunki panujące na pograniczu tworzyły własnych bohaterów i wyjątkowe legendy. W latach trzydziestych w murach surowego więzienia na Świętym Krzyżu powstawała jedna z najbardziej niezwykłych powieści dwudziestolecia. Sergiusz Piasecki – były agent polskiego wywiadu wojskowego, przemytnik, żołnierz w wojnie z bolszewikami, przestępca – pracował nad autobiograficzną powieścią „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”. Barwna opowieść o losach przemytników działających na granicy polsko-sowieckiej wzbudził zainteresowanie samego Melchiora Wańkowicza. Sam Piasecki mówił, że skończył tylko kilka klas szkoły powszechnej, ale kształcił się „z ksiąg życia, a pedagogami moimi byli ludzie szczególni i ciekawi”. O biografii tego niezwykłego pisarza i zaciekłego antykomunisty pisze Tomasz Bohun.
Najnowszy numer „Mówią wieki” zainteresuje także pasjonatów innych epok historycznych. W kolejnym odcinku dodatku tematycznego „Ludzie i pieniądze: od pierwszej do drugiej wojny światowej”, przygotowanego we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim historyk gospodarki dr Jerzy Łazor z SGH pisze o czasach w których „teoria przegrywa z rzeczywistością”. Katastrofa wielkiego kryzysu zakwestionowała fundamenty ekonomii klasycznej i postawiła przed ekonomistami problem wypracowania nowych teorii. Dr Jerzy Łazor przypomina, że wśród tych uczonych był niemal zupełnie zapomniany dziś Michał Kalecki, który w swoich teoriach wyprzedzał myśl słynnego Johna Maynarda Keynesa. W drugim artykule Jerzy Łazor przybliża czytelnikom czasy w których walutą międzynarodową było złoto.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/