Szczątków Józefa Maślanki ps. Borsuk, żołnierza Zgrupowania NSZ Henryka Flamego "Bartka", poszukiwał w Ciścu na Żywiecczyźnie zespół Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN – poinformował w czwartek Instytut. Tym razem nie odnaleziono bohatera.
Biuro Poszukiwań i Identyfikacji podało, że prace poszukiwawcze prowadzone były od wtorku do czwartku. "Prace prowadzone metodą szerokopłaszczyznowych sondaży archeologicznych nie przyniosły zamierzonego rezultatu" – poinformował PAP Adam Kondracki z oddziału IPN w Katowicach.
Kondracki w rozmowie z PAP zadeklarował, że biuro nadal będzie poszukiwało żołnierza, choć – jak zaznaczył – wyczerpały się możliwości historyków, jeśli chodzi o relacje świadków. "Ewentualnie możemy się jeszcze spodziewać, że +Borsuk+ został pochowany na jednym z pobliskich cmentarzy. Na pewno będzie dalszy etap poszukiwań; nie przestaniemy go szukać" – powiedział.
Jak dodał, IPN w tym roku prawdopodobnie przeprowadzi poszukiwania szczątków żołnierzy podziemia antykomunistycznego jeszcze w dwóch miejscach na Podbeskidziu.
Biuro poszukiwań podało, że w pierwszych dniach grudnia 1945 r. Józef Maślanka ps. Borsuk, żołnierz grupy Antoniego Bieguna "Sztubaka" ze Zgrupowania NSZ kpt. Henryka Flamego "Bartka", został zatrzymany w gospodzie w Milówce i prawdopodobnie zmuszony do wskazania miejsca postoju oddziału.
Obława wojsk KBW z Krakowa została przez "Sztubaka" odparta w krwawej potyczce na Prusowie nad Milówką. Ciężko rannego Józefa Maślankę partyzanci zabrali ze sobą i zostawili w drodze na Baranią Górę w gospodarstwie Józefa Gawła. Gospodarz, według jednej z relacji, wydał "Borsuka" funkcjonariuszom UB. Ci dobili rannego, a denuncjatora zmusili do pochowania go.
Gaweł miał złożyć ciało żołnierza NSZ na Groniu w Ciścu, w miejscu, którym do dziś znajduje się blaszana kapliczka powieszona pierwotnie na świerku, a po zniszczeniu drzewa przez piorun, na pobliskiej wierzbie. IPN potwierdził lokalizację wysokiego drzewa na zdjęciach lotniczych z lat 50. w tym miejscu. Tam prowadzone były poszukiwania.
Oddział Henryka Flamego "Bartka" był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. miejscowości Wisła w Beskidach i uroczysta defilada w centrum.
Antoni Biegun pochodził z Milówki. Gdy w 1940 r. Niemcy wysiedlili Polaków z Żywiecczyzny, trafili w okolice Biłgoraju. Tam związał się z Narodową Organizacją Wojskową. Za działalność w konspiracji został aresztowany przez Niemców. Trafił do więzienia w Tarnogrodzie, z którego zbiegł. Walczył w oddziale por. Jana Przysiężniaka ps. Ojciec Jan, a później pod komendą kpt. Aleksandra Szklarka i mjr. Leona Zub-Zdanowicza.
Po wkroczeniu Sowietów na Zamojszczyznę wrócił do Milówki. W obawie przed aresztowaniem uciekł do Krakowa, a później zamieszkał w Bielsku, gdzie podjął naukę i pracę. Za działalność w NOW i NSZ poszukiwało go UB. Schronił się w lesie, gdzie dołączył do oddziału Henryka Flamego "Bartka", którego znaczna część została zamordowana w 1946 r. przez siły bezpieczeństwa podczas akcji przerzutu na Zachód, która okazała się ubecką prowokacją. Flame został zastrzelony w 1947 r.
"Sztubak" z grupą żołnierzy nie wyjechał na Opolszczyznę. Obwiał się prowokacji. Po zabójstwie Flamego zaczął się ukrywać. W 1948 r. został aresztowany. Za działalność w NSZ i NZW skazano go na 15 lat więzienia. Wyszedł po ośmiu. Zmarł w 2001 r. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ pat/