Jan Ficek ps. Jamnik, żołnierz VII Śląskiego Okręgu NSZ, zamordowany przez funkcjonariuszy UB we wrześniu 1946 r., odnaleziony podczas prac poszukiwawczych prowadzonych przez IPN w 2016 r., spoczął we wtorek w grobie rodzinnym na cmentarzu w Cięcinie na Żywiecczyźnie.
Antoni Ficek, bratanek Jana Ficka, podkreślił podczas pogrzebowej mszy św. w kościele Przemienienia Pańskiego w Węgierskiej Górce, że jego stryj żegnając się z rodziną powiedział: „Jak się wszystko ułoży, będę wam pomagał. Wrócę. Czekajcie na mnie”. „Zatrzymali go w Grodkowie. Głęboko w lesie, na polanie. Jak się później okazało, była to polana śmierci. (…) Byłem tam wielokrotnie. Patrząc na to miejsce łzy zawsze mi płyną” - mówił.
Bratanek bohatera podkreślił, że Jan Ficek „został oddany rodzinie”. „Obecny jest wśród nas w tej małej trumience. (…) Spocznie w rodzinnym grobie m.in. ze swoim ukochanym bratem, moim ojcem, który przez całe życie go szukał. Nie odnalazł go, ale do śmierci wierzył, że kiedyś to nastąpi” – powiedział.
Ks. por. Krzysztof Włosowicz w homilii powiedział, że zgładzeni po wojnie „byli młodzi, chcieli kochać, bawić się, zdobywać wykształcenie, zakładać rodziny”. „Nie mogli. Walczyli o Polskę, bo nie godzili się na niewolę. Za to oddali życie. (…) Wiedzieli, że są wartości, które na końcu zawsze odnoszą zwycięstwo; to prawda, miłość, wolność i sprawiedliwość. Zachowywanie pamięci o tych, którzy oddali życie w obronie Ojczyzny jest nie tylko naszym obowiązkiem, ale i zaszczytem” – wskazał.
Dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek mówił, że współcześnie na Wschodzie wciąż powstają masowe groby, a na Białorusi niszczone są mogiły żołnierzy AK. „Cywilizacja śmierci, która – wydawało się – zanikła, unosi głowę. Tym większa jest nasza determinacja, aby te zamiary przekreślić; odnaleźć tych, którzy mieli zostać nieodnalezieni. Przywrócić pamięci, oddać im należą część i złożyć hołd za służbę Ojczyźnie i nam wszystkim” – powiedział.
Wójt Węgierskiej Górki Piotr Tyrlik wskazał, że jest niezwykle ciężko żegnać człowieka, który przez 76 lat spoczywał w zapomnianej mogile. „Ale jesteśmy tu, by zaświadczyć, że pamięć o nim nie przeminie. Jego dokonania, walka i heroiczna śmierć będą żywe” – dodał.
Podczas uroczystości asystę wojskową wystawił 18. Bielski Batalion Powietrznodesantowy.
Jan Ficek urodził się 9 maja 1923 r. w Ciścu na Żywiecczyźnie. W 1939 r. uczestniczył wraz z rodziną w budowie umocnień dla Wojska Polskiego - fortu "Wędrowiec" w Węgierskiej Górce. Po II wojnie został powołany do służby w tzw. ludowym wojsku polskim. Uciekł i wstąpił do partyzantki niepodległościowej. Przyjął pseudonim: Jamnik. Był żołnierzem Zgrupowania Oddziałów Leśnych VII Śląskiego Okręgu NSZ kpt. Henryka Flamego „Bartka”. Pełnił służbę w Samodzielnym Oddziale Leśnym im. „Szarego” dowodzonym przez por. Antoniego Bieguna „Sztubaka”.
Jan Ficek został zamordowany we wrześniu 1946 r. w Grodkowie przez funkcjonariuszy katowickiego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w operacji o kryptonimie „Lawina”. Miał 23 lata. Jego doczesne szczątki zostały odnalezione w wyniku prac poszukiwawczych prowadzonych przez IPN wiosną 2016 r. Zidentyfikowane zostały pod koniec 2019 r.
Oddział Henryka Flamego ps. Bartek był największym antykomunistycznym ugrupowaniem w Beskidach i okolicy. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk z UB i KBW.
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki, którzy we wrześniu zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na Zachód. Według ustaleń IPN żołnierzy "Bartka" przewieziono na Opolszczyznę w trzech transportach i zamordowano.
Zarówno Flame, jak i Biegun nie wyjechali na Opolszczyznę. „Bartek” w marcu 1947 r. ujawnił się w Bielsku. 1 grudnia 1947 r. został zastrzelony przez milicjanta. „Sztubak” zaczął się ukrywać. W 1948 r. został aresztowany. Za działalność w NSZ i NZW skazano go na 15 lat więzienia. Wyszedł po ośmiu. Zmarł w 2001 r. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ dki/