Ryszard Kukliński – jako Jack Strong – od 1972 r. współpracował z Amerykanami, przekazując im wiele cennych dokumentów (w tym plany Układu Warszawskiego czy sowieckiego uzbrojenia, m.in. rakiet strategicznych i czołgów T-72). Przez lata – mimo dużej intensywności tej współpracy – dopisywało mu szczęście i unikał wpadki. Jednak w końcu – w 1981 r. – pętla wokół niego zaczęła się zaciskać.
Do kontrwywiadu wojskowego dotarła informacja, że Amerykanie dysponują najnowszymi planami stanu wojennego, w tym także tezami wystąpienia (z 13 września 1981 r.) Floriana Siwickiego na posiedzeniu Komitetu Obrony Kraju (organu Rady Ministrów, odpowiedzialnego za kwestie obronności). To zaś bardzo mocno ograniczało krąg podejrzanych, właściwie do kilku osób, a wśród nich Kuklińskiego. W tej sytuacji podjął on decyzję o ucieczce razem z rodziną z PRL. Doszło do niej w nocy z 7 na 8 listopada 1981 r. dzięki pomocy Amerykanów.
Renegat
Zniknięcie Kuklińskiego odkryto dopiero w poniedziałek 9 listopada 1981 r. po południu – alarmu zresztą nie spowodowało jego niestawienie się do pracy, tylko telefon od usilnie poszukującej go szwagierki… W tej sytuacji dzień później Biuro Kryminalne Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej zarządziło nadzwyczajne ogólnokrajowe poszukiwania „zaginionego”.
Szybko jednak okazało się, że nie było żadnego zaginięcia – 10 listopada wieczorem Zarząd I Szefostwa Wojskowej Służby Wewnętrznej miał uzyskać informację, że Ryszard Kukliński „dokonał zdrady ojczyzny, opuszczając terytorium Polski”. Wojskowa bezpieka przeszukała willę Kuklińskich, w której odnalazła skrytki szpiegowskie, oczywiście puste. W tej sytuacji kontrwywiad wojskowy wszczął sprawę pod kryptonimem „Renegat”, której celem było ustalenie okoliczności ucieczki Kuklińskich z Polski – prowadzono ją przez kilka następnych lat, do 1991 r., kiedy to zapadła decyzja o złożeniu akt sprawy do archiwum.
Dochodzenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej
Dochodzenie prowadziła również Naczelna Prokuratura Wojskowa. Mimo braku materialnych dowodów winy płk. Ryszarda Kuklińskiego prokuratura ta – 13 kwietnia 1984 r. – sformułowała akt oskarżenia. Zbiegłego wojskowego oskarżono o to, że: „1) w dniu 7 listopada 1981 r. działając w zamiarze trwałego uchylania się od służby wojskowej opuścił macierzystą jednostkę, udając się do Republiki Federalnej Niemiec, a następnie do Stanów Zjednoczonych A[meryki] P[ółnocnej], tj. o przestępstwo z art. 304 par. 3 kk,
2) po opuszczeniu w dniu 8 listopada 1981 r. kraju, działając na rzecz wywiadu Stanów Zjednoczonych AP, przekazał temu wywiadowi w czasie przesłuchań w ośrodku CIA Wirginia k. Waszyngtonu informacje godzące w podstawy bezpieczeństwa i obronności Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, tj. przestępstwo z art. 122 kk”.
W akcie oskarżenia powoływano się na „szczegółowe informacje” polskiego wywiadu, które miały rzekomo dotyczyć okoliczności ucieczki Kuklińskiego z kraju, przekazanych przez niego Amerykanom informacji i jego miejsca pobytu w Stanach Zjednoczonych, co było – poza jego ewakuacją z PRL – oczywistą nieprawdą. Jednym z kluczowych dowodów przeciwko niemu miał być artykuł z amerykańskiego „Newsweeka” z 20 grudnia 1981 r., dotyczący niewymienionego z nazwiska polskiego pułkownika ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, współpracującego z CIA, a właściwie tłumaczenie tego artykułu. Nie przeszkodziło to prokuratorowi Piotrowi Daniukowi zażądać dla Ryszarda Kuklińskiego kary śmierci.
Proces i wyrok
Proces toczył się przed Sądem Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Nie był zresztą zbyt długi. Odbyły się dwie rozprawy – pierwsza 4 maja 1984 r., kolejna dziewiętnaście dni później. W ich trakcie przesłuchano kilka osób, w tym Wacława Szklarskiego (w latach 1975–1983 szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego WP) i Franciszka Puchałę (od 1980 do 1983 r. zastępcę szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego WP) oraz oczywiście oficerów Wojskowej Służby Wewnętrznej, którzy okazali się zresztą najważniejszymi świadkami oskarżenia.
W dniu 23 maja 1984 r., punktualnie o godzinie 12.00 skład sędziowski – pod przewodnictwem sędziego Władysława Monarchy – skazał Ryszarda Kuklińskiego na karę śmierci. W uzasadnieniu tego wyroku stwierdzano m.in., że co prawda „na rozprawie nie ustalono w jakim czasie osk[arżony] Kukliński nawiązał kontakty ze służbami specjalnymi USA”, niemniej „na fakt dokonania zdrady Ojczyzny w rozumieniu art. 122 kk przez Ryszarda Kuklińskiego wskazują […] zeznania świadków Benedykta Jędrzejewskiego i Romana Nowakowskiego [oficerów WSW – G.M.], jak również treść dokumentu na k[artach] 729–730 [pisma szefostwa Wojskowej Służby Wewnętrznej do szefa Oddziału V NPW z 23 lutego 1984 r. – G.M.]”. Opisano w nim domniemane kulisy ewakuacji Kuklińskich z Polski, a także stwierdzano – co było dla wysokości wyroku decydujące – że Kukliński podczas przesłuchań prowadzonych przez „funkcjonariuszy służb wywiadowczych USA” miał rzekomo ujawnić „znane mu z tytułu pełnienia służby w Sztabie Generalnym WP dane dotyczące obronności i bezpieczeństwa PRL”. Oprócz kary śmierci Sąd WOW orzekł – jako kary dodatkowe – pozbawienie praw publicznych „na zawsze” oraz konfiskatę mienia.
Poszukiwanie skazanego
Postanowieniem z 27 maja 1984 r. Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski. Chociaż wyrok wydano zaocznie, to istnieją poszlaki wskazujące na to, że przymierzano się do jego wykonania. Może o tym świadczyć poszukiwanie Kuklińskiego za pośrednictwem „bratnich służb” kubańskich, których możliwości operacyjne w Stanach Zjednoczonych były zdecydowanie większe niż peerelowskich.
Oficjalnie jednak przez kilka następnych lat działalność Kuklińskiego na rzecz Stanów Zjednoczonych pozostawała tajemnicą. Milczenie peerelowskich władz przerwał dopiero artykuł na ten temat na łamach „Washington Post”. Kilka dni po tej publikacji, na początku czerwca 1986 roku, rzecznik prasowy rządu Jerzy Urban przedstawił Ryszarda Kuklińskiego, jako amerykańskiego szpiega działającego rzekomo z niskich pobudek materialnych, choć w rzeczywistości Kukliński nie pobierał za swoją współpracę żadnego wynagrodzenia.
Rehabilitacja
W wolnej Polsce płk Ryszard Kukliński został zrehabilitowany, w czym ważną rolę odegrał jego pełnomocnik Józef Szaniawski. Nie było to zresztą wcale takie łatwe. Początkowo – w marcu 1990 r. – na mocy amnestii zamieniono Kuklińskiemu karę śmierci na 25 lat więzienia. Opór pojawił się zresztą z całkiem niespodziewanej strony – przeciwny rehabilitacji był m.in. ówczesny prezydent RP Lech Wałęsa. Ostatecznie jednak – zresztą nie bez nacisków ze strony amerykańskiej – w maju 1995 r. wyrok uchylono i Ryszardowi Kuklińskiemu przywrócono stopień pułkownika. I chociaż jego sprawę skierowano do ponownego rozpatrzenia, to dwa lata później (we wrześniu 1997 r.) ostatecznie ją umorzono, uznając, że działał w stanie wyższej konieczności. Paradoksalnie działo się to wszystko za rządów postkomunistycznej lewicy. Jeden z jej ówczesnych liderów, Leszek Miller, twierdzi zresztą, że miał to być jeden z nieoficjalnych warunków przyjęcia Polski do NATO...
Autor: Grzegorz Majchrzak (Biuro Badań Historycznych IPN)
Źródło: Muzeum Historii Polski