90 lat temu, 13 czerwca 1930 r., urodził się Ryszard Kukliński, oficer Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który na początku lat siedemdziesiątych nawiązał współpracę z amerykańskim wywiadem. Jako „Jack Strong” przekazał mu m.in. strategiczne plany Układu Warszawskiego.
„Kukliński będzie fascynował historyków i publicystów, wszystkich ludzi, będzie się o nim dyskutować w przyszłości i w końcu zostanie powszechnie uznany za bohatera” – napisał Jan Nowak-Jeziorański we wstępie do polskiego wydania książki „Ryszard Kukliński. Życie ściśle tajne” Benjamina Weisera.
Ryszard Kukliński urodził się 13 czerwca 1930 r. w Warszawie. Jego ojciec, robotnik, zginął w niemieckim obozie Sachsenhausen. Podczas niemieckiej okupacji Ryszard Kukliński kolportował ulotki konspiracyjnej organizacji „Miecz i Pług”.
W 1947 r. rozpoczął służbę w Wojsku Polskim, wstępując do Oficerskiej Szkoły Piechoty we Wrocławiu. W związku z ujawnieniem jego pracy dla „Miecza i Pługa” został zdegradowany. Wkrótce jednak zaczął awansować, służąc w jednostkach liniowych, m.in. jako dowódca batalionu.
W 1963 r. rozpoczął pracę w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. Doszedł do stanowiska zastępcy szefa zarządu operacyjnego i szefa oddziału planowania strategiczno-obronnego. Był oceniany jako wybitnie zdolny sztabowiec. Pełnił również faktycznie funkcję sekretarza delegacji polskiej na spotkaniach przedstawicieli państw-członków Układu Warszawskiego. Zachowała się nawet pierwsza opinia Wojciecha Jaruzelskiego na temat pracy młodego sztabowca płk. Kuklińskiego. „Złoty chłopak, którego nie było wcześniej ani nie będzie później” – pisał generał.
„Złoty chłopak, którego nie było wcześniej ani nie będzie później” – pisał o Kuklińskim gen. Jaruzelski.
W 1971 r. Kukliński podjął z własnej inicjatywy współpracę z amerykańską Centralną Agencją Wywiadowczą (CIA). „Duży wpływ na przemianę gen. Kuklińskiego miała masakra robotników dokonana na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. przez regularne jednostki LWP. Na jego decyzję bardzo silnie wpłynęła również o dwa lata wcześniejsza agresja Układu Warszawskiego na Czechosłowację oraz świadomość, że sowiecka broń atomowa znajduję się na terytorium PRL. Kukliński stwierdził, że polski żołnierz nie może być najemnikiem walczącym w imię interesów ZSRS i Układu Warszawskiego. Pierwsze koncepcje nawiązania kontaktów z USA pojawiły się u Kuklińskiego już po agresji na Czechosłowację. Jednak do ich realizacji upłynęły cztery lata” – mówił PAP w 2019 r. Jan Łada, kustosz Izby Pamięci Generała Kuklińskiego.
Pod pseudonimem Jack Strong i nie biorąc od Amerykanów wynagrodzenia, w latach 1971–1981 Ryszard Kukliński przekazał CIA dziesiątki tysięcy tajnych planów wojskowych w nadziei, że w ten sposób uchroni Polskę przed III wojną światową. Był członkiem bardzo wąskiego kręgu oficerów, którym pokazano w Bornem-Sulinowie silosy atomowe i głowice, których w Polsce oficjalnie nie było. Groźba nuklearnej zagłady była dla Kuklińskiego namacalna.
Pod pseudonimem Jack Strong i nie biorąc od Amerykanów wynagrodzenia, w latach 1971–1981 Ryszard Kukliński przekazał Amerykanom dziesiątki tysięcy tajnych planów wojskowych w nadziei, że w ten sposób uchroni Polskę przed III wojną światową.
Przekazywał plany strategiczne Związku Sowieckiego i Układu Warszawskiego, w tym plany ataku na państwa NATO. Gen. Jaruzelski twierdził, że pułkownik nie miał do nich dostępu. William Casey, dyrektor CIA, powiedział natomiast po zakończeniu wywiadowczej misji Kuklińskiego, że w ciągu wcześniejszych 40 lat nikt nie zaszkodził komunizmowi tak jak Kukliński.
Płk Kukliński przekazał Amerykanom informację o planowanym wprowadzeniu stanu wojennego – brał udział w opracowaniu związanych z nim dokumentów. Twierdził, że ostrzeżenie „Solidarności” mogłoby zostać potraktowane jako prowokacja. A jeśli uwierzono by w informacje o stanie wojennym, mógłby zostać zorganizowany opór społeczeństwa, co doprowadziłoby do wielkiego rozlewu krwi. Brak takiego ostrzeżenia ze strony Amerykanów propaganda PRL uważała za milczącą akceptację Stanów Zjednoczonych dla wprowadzenia stanu wojennego.
Przez lata współpracy z CIA Kukliński zdawał sobie sprawę, że jego działanie może zostać zdekonspirowane. Sam zresztą pisał: „Niekiedy myślałem o tym, co zrobię, jeśli zostanę złapany. Chciałem popełnić samobójstwo. […] Być torturowanym albo zrobić z siebie małpę – to nie wchodziło w grę. Finał był oczywisty”.
W nocy z 7 na 8 listopada 1981 r. płk Kukliński wraz z żoną i dwoma synami został potajemnie wywieziony z Polski. Przyczyną ewakuacji była obawa Kuklińskiego przed dekonspiracją, chociaż gen. Czesław Kiszczak utrzymywał, że kontrwywiad go nie podejrzewał.
Jak zauważał w rozmowie z PAP Jan Łada, „można powiedzieć, że wiele aspektów historii +Jacka Stronga+ jest wciąż owianych tajemnicą. Tak jest m.in. ze szczegółami akcji ewakuacyjnej gen. Ryszarda Kuklińskiego w listopadzie 1981 r. Prawdopodobnie elementy zastosowanej przez CIA strategii operacyjnej są wciąż wykorzystywane i pewnie zdają egzamin. Sam generał przekazał dwie wersje scenariusza ewakuacji. Można mieć nadzieję, że w przyszłości strona amerykańska ujawni więcej szczegółów konspiracyjnej działalności +Jacka Stronga+”.
Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych Kukliński został ekspertem Departamentu Obrony i Departamentu Stanu. Otrzymał stopień pułkownika armii amerykańskiej i wysokie odznaczenie CIA.
W 1984 r. Kukliński został skazany przez sąd wojskowy w Warszawie na karę śmierci za dezercję i zdradę oraz pozbawiony majątku i zdegradowany. Chociaż Jaruzelski uznawał go za zdrajcę i dezertera, Kukliński uważał, że oficer nie ma obowiązku być lojalny wobec dowódcy, który nie jest lojalny wobec swojej ojczyzny. W wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” z 1994 r. stwierdził, że jego dylemat polegał nie na wyborze: komunizm czy kapitalizm, ale służba narodowi czy czerwonemu imperium.
W wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” z 1994 r. stwierdził, że jego dylemat polegał nie na wyborze: komunizm czy kapitalizm, ale służba narodowi czy czerwonemu imperium.
W 1986 r. władze PRL ujawniły działalność Kuklińskiego na rzecz wywiadu Stanów Zjednoczonych. Rok później udzielił on obszernego wywiadu paryskiej „Kulturze”, poświęconego jednak wyłącznie przygotowaniom do wprowadzenia stanu wojennego. Na temat działalności na rzecz wywiadu USA ukazał się w 1992 r. artykuł w „Washington Post”, w którym podano, że płk Kukliński przekazał Amerykanom 35 tys. stron dokumentów.
„Na pewno nie czuję się Amerykaninem, mimo że Ameryka mnie doceniła. Ameryka dała schronienie, mnie i mojej rodzinie, gdy musiałem uciekać przed zemstą systemu, najbardziej zbrodniczego i perfidnego systemu XX wieku. Kiedy to do mnie dotarło, postanowiłem wydać mu wojnę. W pojedynkę, bo jak inaczej – nie miałem ani rakiet, ani żołnierzy. To była szalona myśl, która powstała w mojej głowie wiele lat temu i trwała we mnie do czasu, aż pojawiła się realna szansa, aby przemienić ją w czyn” – opowiadał Ryszard Kukliński Marii Nurowskiej („Mój przyjaciel zdrajca”).
W 1994 r. zginęli w Stanach Zjednoczonych dwaj synowie Kuklińskiego. Okoliczności ich śmierci nie zostały do dziś wyjaśnione. Pojawiły się opinie, że mogła być to zemsta sowiecka na pułkowniku. W tym samym roku Kuklińskiego przyjął papież Jan Paweł II.
O rehabilitację płk. Kuklińskiego zabiegali m.in. prof. Zbigniew Brzeziński (nazwał go nawet pierwszym polskim oficerem w NATO), a także grono intelektualistów, m.in. Czesław Bielecki, Marek Nowakowski, Jarosław Marek Rymkiewicz, Jacek Trznadel, oraz w specjalnym apelu w liście do prezydenta Lecha Wałęsy Zbigniew Herbert. Z kolei sam Wałęsa niejednoznacznie oceniał Kuklińskiego.
W 1995 r. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego uchyliła wyrok ciążący na Kuklińskim. W tym samym roku podjęto ponownie śledztwo w jego sprawie. Zostało umorzone przez prokuraturę wojskową w 1997 r. Kukliński został uniewinniony.
W 1995 r. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego uchyliła wyrok ciążący na Kuklińskim. W tym samym roku podjęto ponownie śledztwo w jego sprawie. Zostało umorzone przez prokuraturę wojskową w 1997 r. Kukliński został uniewinniony.
W tym samym roku „Solidarność” zaapelowała do władz państwowych o jego awans na stopień generała i nadanie mu najwyższego odznaczenia. Rehabilitacja Kuklińskiego była nieoficjalnym amerykańskim warunkiem członkostwa Polski w NATO.
Kukliński odwiedził Polskę w 1998 r. Wygłosił wówczas w Sejmie przemówienie do posłów i senatorów. Otrzymał honorową szablę oficerską od premiera Jerzego Buzka. Otrzymał też kilka tytułów honorowych, w tym honorowe obywatelstwo Krakowa i Gdańska, a także tytuł Honorowego Górnika od załogi kopalni „Wujek”.
W latach 2002–2004 Kukliński przyjeżdżał do Polski, chciał również zamieszkać na stałe w kraju.
„Czy było warto? Odpowiem ci tak. Latami przyklejałem na wielkich sztabowych mapach symbole grzyba atomowego: niebieskie tam, gdzie uderzenia miały paść z Zachodu, czerwone tu, gdzie miały paść nasze. To było moje wyjątkowe zadanie. Inni dbali o mundury, o buty, o kiełbasę, o naprawę czołgów. A ja mogłem nie myśleć, co te grzybki oznaczają. Musiałem na tych mapach rysować długie warkocze, które wyznaczały sfery skażeń promieniotwórczych, mających zagrodzić Armii Radzieckiej drogę do serca Europy. Jeden taki warkocz układał się na linii Wisły, w poprzek kraju, bo u nas przeważnie wieją wiatry północno-zachodnie. Tam miały pójść uderzenia powyżej jednej megatony, przecinające Polskę na pół. A drugi taki warkocz wyznaczyłem w zachodniej części kraju. Spytasz mnie jeszcze raz, czy było warto?” – Kukliński podsumował swoją misję Marii Nurowskiej.
Ryszard Kukliński zmarł 11 lutego 2004 r. w Tampie na Florydzie. Ceremonia żałobna odbyła się na amerykańskim cmentarzu narodowym Arlington. Pochowany został w Alei Zasłużonych na cmentarzu wojskowym na warszawskich Powązkach.
W 2016 r. prezydent Andrzej Duda mianował pośmiertnie płk. Ryszarda Kuklińskiego na stopień generała brygady.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /