Ci, którzy dożyli zwycięstwa Solidarności i wolnej Polski, powinni pamiętać o tych, którzy tego nie doczekali, ale dla sprawy wolności ponieśli czasem najwyższą ofiarę – podkreślił premier Mateusz Morawiecki, który w poniedziałek uczcił pamięć Grzegorza Przemyka.
Morawiecki zapalił znicz pod tablicą upamiętniającą Grzegorza Przemyka, która znajduje się na budynku dawnej komendy MO przy ul. Jezuickiej na warszawskim Starym Mieście. Tam, w maju 1983 r., milicjanci pobili warszawskiego maturzystę.
"Są takie miejsca, które w ważne dla mnie i historii Polski rocznice staram się odwiedzać regularnie. Jednym z takich miejsc jest ulica Jezuicka w Warszawie. To tu znajdował się komisariat MO, gdzie pobito na śmierć maturzystę Grzegorza Przemyka" - napisał premier na Facebooku.
"W 1983 roku obaj byliśmy jeszcze nastolatkami, Grzegorz był kilka lat starszy ode mnie. Jak miliony młodych ludzi wtedy chcieliśmy tylko cieszyć się wolnością. Wolnością, którą ówczesna władza nam zabrała... Ci, którzy dożyli zwycięstwa Solidarności i wolnej Polski, powinni pamiętać o tych, którzy tego nie doczekali, ale dla sprawy wolności ponieśli czasem najwyższą ofiarę" - dodał szef rządu.
12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, maturzysta stołecznego Liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, z kolegą Cezarym Filozofem świętował na pl. Zamkowym zdanie egzaminów. Był bez dokumentów, wobec czego milicjanci zabrali go na komisariat przy Jezuickiej. Tam dostał ponad 40 ciosów pałkami w barki i plecy oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala, zmarł po dwóch dniach. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją przeciw władzom. Sprawa jego zamordowania została zatuszowana przez reżim komunistyczny. Była to jedna z najgłośniejszych i najbardziej bulwersujących zbrodni stanu wojennego.(PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
gb/ par/