
Sto lat temu, 22 marca 1925 r. urodziła się Halina Mikołajska – aktorka, działaczka opozycji antykomunistycznej, internowana w stanie wojennym. "Uświadomiła mi, że w życiu artysty nie istnieje tylko sztuka, ale też pewna odpowiedzialność i misja, nieobojętność, wobec tego, co dzieje się wokół nas. Zawsze ją podziwiałam" – powiedziała PAP aktorka Joanna Szczepkowska.
"Pod każdym względem była wybitna – wielka artystka, a jednocześnie osoba o szerokich horyzontach. Miała bardzo szeroki zakres zainteresowań. Nie była obojętna wobec spraw swojego kraju, dla którego narażając się na aresztowanie i internowanie, potrafiła zaryzykować wszystko" – powiedziała PAP Joanna Szczepkowska. "Była jedną z najważniejszych osób w moim życiu, nie tylko zawodowym. Uświadomiła mi, że w życiu artysty nie istnieje tylko sztuka, ale też pewna odpowiedzialność i misja, nieobojętność, wobec tego, co dzieje się wokół nas. Zawsze ją podziwiałam" – podkreśliła aktorka.
Halina Mikołajska urodziła się 22 marca 1925 r. w Krakowie. Podczas okupacji uczestniczyła w próbach Teatru Podziemnego Adama Mularczyka. Po wojnie krótko studiowała chemię na Uniwersytecie Jagiellońskim, jednak zdecydowanie bardziej pociągał ją teatr. W 1947 r. ukończyła Państwową Szkołę Dramatyczną przy Starym Teatrze w Krakowie. Debiutowała rolą Eurydyki w "Orfeuszu" Anny Świrszczyńskiej w reż. Władysława Woźniaka. Już u progu kariery pisano o niej z uznaniem, że "narodziła się nowa polska tragiczka".
"Pod każdym względem była wybitna – wielka artystka, a jednocześnie osoba o szerokich horyzontach. Miała bardzo szeroki zakres zainteresowań. Nie była obojętna wobec spraw swojego kraju, dla którego narażając się na aresztowanie i internowanie, potrafiła zaryzykować wszystko."
Trzy lata po ukończeniu szkoły przeprowadziła się do Warszawy. Początkowo występowała w Teatrze Polskim, potem zaangażowała się w nowo powstały Teatr Domu Wojska Polskiego, który w 1957 r. przemianowano na Teatr Dramatyczny. Zagrała tam m.in. tytułową rolę w "Medei" Eurypidesa w reż. Jerzego Markuszewskiego. "Halina Mikołajska zagrała Medeę bardzo pięknie skupiona bardziej w rozpaczy niż w sile nienawiści, dyskretna w grze i w operowaniu głosem, przejmująca w bólu i odpychająca w zbrodni. Przypomniała, że jest aktorką o wielkim talencie" – pisał August Grodzicki w "Życiu Warszawy".
W latach 1953-62 łączyła grę w teatrze z obowiązkami dydaktycznymi, wykładając w warszawskiej PWST. W 1955 r. została żoną pisarza Mariana Brandysa.
"W teatrze pracowała z najwybitniejszymi reżyserami swego czasu, miała styczność z ludźmi władzy, znała środowisko literackie i przyjaźniła się z pisarzami, a od połowy lat siedemdziesiątych uczestniczyła w życiu opozycji demokratycznej. Związki osobiste łączyły ją z wieloma znaczącymi osobami ze świata literatury, polityki i Kościoła" – czytamy w książce Joanny Krakowskiej-Narożniak "Mikołajska. Teatr i PRL".
Od 1963 r. związała się z zarządzanym przez Erwina Axera Teatrem Współczesnym oraz Teatrem Narodowym, w którym uczestniczyła w inscenizacjach reżyserowanych przez Kazimierza Dejmka. Mikołajska występowała również w filmach, m.in. w "Nikt nie woła" (1960) w reż. Kazimierza Kutza. Na początku lat 70. do współpracy zaprosił ją Krzysztof Zanussi - w filmie "Życie rodzinne" (1970) wcieliła się w postać Jadwigi. U Zanussiego zagrała także w "Bilansie kwartalnym" (1974) i "Barwach ochronnych" (1976). Reżyser wspomina aktorkę jako osobę "wielkiej klasy". "Współpraca z Haliną była wielką satysfakcją, to była wielka dama" – podkreśla w cyklu "Alfabet Krzysztofa Zanussiego".
W latach 70. aktorka zaangażowała się w działalność opozycyjną. "Jej wybór bardziej wynikał z pobudek moralnych niż politycznych" – powiedział PAP prof. Andrzej Friszke. Pod koniec 1975 r. podpisała się pod tzw. Listem 59, w którym intelektualiści sprzeciwiali się zmianom w konstytucji, zwłaszcza wpisaniu kierowniczej roli PZPR i wieczystego sojuszu z ZSRR. Władze zrewanżowały się cenzurą na jej nazwisko – Mikołajska miała zniknąć z gazet, radia i telewizji.
We wrześniu 1976 r. związała się z Komitetem Obrony Robotników. Zrobiła to zaledwie kilka dni po jego powstaniu. "Decydując się na wejście do Komitetu Obrony Robotników, dokonała czynu heroicznego. Będąc wybitną aktorką i realizując się w tym zawodzie, została w zasadzie z niego wykluczona. Odebrano jej możliwość publicznych występów" – podkreślił prof. Friszke. Wyjaśnił, że "Mikołajska była osobą powszechnie znaną, przez co jej obecność w KOR miała ogromne znaczenie". "Nie była to oczywiście obecność tylko fizyczna – uczestniczyła w pracach Komitetu, jeździła na procesy" – zaznaczył historyk.
Postawa Mikołajskiej spotkała się z dużą dezaprobatą ze strony władz. Aktorkę spotkały zakazy, szykany i represje. "Padła ofiarą różnych działań prowokacyjnych. Zepsuto hamulce w jej samochodzie, otrzymywała obraźliwe telefony, posuwano się nawet do podrzucania ekskrementów pod drzwi jej mieszkania. To wszystko miało ją doprowadzić do rozstroju nerwowego" – podkreślił prof. Friszke.
"Jako jedna z założycielek KOR-u była świadoma, że w każdej chwili może zostać aresztowana i znaleźć się w więzieniu. Trudno mi było wtedy uwierzyć, że tak szlachetna osoba może znaleźć się w takich okolicznościach, tymczasem tak właśnie się stało" – powiedziała Szczepkowska.
Zanussi opowiadając o Mikołajskiej przywołuje historię, gdy do jej domu wybrała się z kwiatami delegacja podszywająca się za robotników. Jak się jednak okazało był to podstęp, a mężczyźni – prawdopodobnie milicjanci lub zomowcy - zdemolowali jej mieszkanie. Zaszczuta aktorka w grudniu 1976 r. podjęła próbę samobójczą. "Nękano ją, prześladowano, starano się zniszczyć. Ona jednak trwała, płacąc za to wysoką cenę" – dodał Friszke.
W czasie gdy nie mogła występować oficjalnie, robiła to w mieszkaniach, domach kultury, salach parafialnych i kościołach. Recytowała m.in. wiersze Czesława Miłosza i Karola Wojtyły. Była jedną z osób, które między 3 a 10 października 1979 r. na znak solidarności z aresztowanymi działaczami czechosłowackiej Karty 77 (na czele z Vaclavem Havlem), wzięły udział w proteście głodowym w kościele Świętego Krzyża w Warszawie.
10 listopada 1980 r. kiedy Sąd Okręgowy w Warszawie zarejestrował NSZZ "Solidarność", jeszcze tego samego dnia wieczorem w Teatrze Wielkim w Warszawie został zorganizowany koncert "Artyści Warszawy – Solidarności". Jako pierwsza wystąpiła Mikołajska recytując wiersz "Uspokojenie" Juliusza Słowackiego. W czasie jej występu publiczność wstała z miejsc, na koniec gotując aktorce owację. "Witano mnie więc nie za to, co kiedyś zagrałam, nie za moje wysilone trzydzieści parę lat pracy, ale za to, czego nie zagrałam, za pięć lat szykan ubeckich" – wspominała aktorka.
"Jeśli przyjrzeć się pozateatralnej działalności Mikołajskiej, to widać, że polegała ona przede wszystkim na dawaniu świadectwa prawdom zakazanym i ocenzurowanym, na głośnym mówieniu o sprawach zatajanych przed opinią publiczną. Jeśli zaś przyjrzeć się otaczającemu ją światu, to widać, że powiązania osobiste i towarzyskie sytuowały ją w centrum życia artystycznego i intelektualnego" – czytamy w książce "Mikołajska. Teatr i PRL".
Krótko po ogłoszeniu stanu wojennego została zatrzymana. Początkowo internowano ją w Warszawie. "Cele były zamknięte, stosowano rygory przewidziane dla tymczasowo aresztowanych, internowane narzekały na panujące w celach zimno i kiepskie warunki sanitarne" – czytamy na stronie internetowej Encyklopedii Solidarności. Później przetrzymywano ją także w Jaworzu, Gołdapi i Darłówku.
W tym czasie dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie Zygmunt Hübner zaproponował ogłoszenie całkowitego bojkotu teatrów, radia i telewizji. "W tej sytuacji odmowa współpracy z TV była dla ludzi teatru, w znacznej większości popierających ruch »Solidarności«, gestem narzucającym się" – wspominał w książce "Polityka i teatr". 13 stycznia 1982 r. uznawany jest za symboliczny początek bojkotu.
"Obecnie udział w jakichkolwiek audycjach RTV, nawet pozornie niewinnych czy artystycznych, staje się uczestnictwem w propagandzie. Nie dajmy sobą manipulować. Każdy z nas ma możliwość wyboru. Jest wiele miejsc i sposobów uprawiania działalności artystycznej. Spróbujmy sami je znaleźć, bojkotując narzucone i sterowane przez juntę formy życia. Będzie to protest środowiska wobec łamania Porozumień Gdańskich, zgodnie z którymi działalność radia i telewizji oraz prasy powinna służyć wyrażeniu różnorakich myśli, poglądów i sądów" – podał wydawany w tzw. drugim obiegu opozycyjny "Tygodnik Wojenny".
W marcu 1982 r. dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie, Kazimierz Dejmek, zwrócił się do wicepremiera Mieczysława Rakowskiego z prośbą o zwolnienie Mikołajskiej z internowania w Darłówku. 13 kwietnia 1982 r. aktorka napisała do Dejmka list, w którym podziękowała za pomoc, jednocześnie podkreślając, że o nią nie prosiła.
Kiedy po uwolnieniu stanęła na deskach Teatru Polskiego, grając Hestię w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego, publiczność zgotowała jej owację. Ostatnią rolą Mikołajskiej na instytucjonalnej scenie, była Maria Schwartz w "Terrorystach" Ireneusza Iredyńskiego, w reżyserii Jana Bratkowskiego.
W czasie częściowo wolnych wyborów 4 czerwca 1989 r., ciężko chorą aktorkę wniesiono do lokalu na noszach. Zmarła niedługo później, 22 czerwca 1989 r.
W 23. rocznicę wyborów ’89, na terenie Parku im. Rydza-Śmigłego w Warszawie, odsłonięto pomnik artystki. Rzeźba powstała w inicjatywy Fundacji dla Polski i staraniom fundatorów, Anny i Jacka Fedorowiczów. Odsłonięcia pomnika wspólnie z ówczesnym prezydentem Bronisławem Komorowskim, dokonała aktorka i łączniczka w Powstaniu Warszawskim Danuta Szaflarska.
Obecny na uroczystości historyk Norman Davies powiedział, że Mikołajska była symbolem polskiego inteligenta. "To intelektualista z sumieniem, który nie tylko tworzy, ale też ma misję, nie poddaje się dyktaturze i uciskowi" – zaznaczył autor licznych książek poświęconych najnowszej historii Polski.
Mateusz Wyderka (PAP)