W Dąbrowie Górniczej, gdzie 11 września 1980 r. zawarto czwarte z porozumień między władzami PRL a robotnikami, upamiętniono w piątek 40. rocznicę tego wydarzenia. Przywódca ówczesnego strajku Andrzej Rozpłochowski zaapelował, by odejść od określania porozumienia katowickim i nazywać je dąbrowskim.
Nazwa Porozumienia Katowickiego pochodzi od Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej, gdzie podpisano dokument. Według Rozpłochowskiego, który uczestniczył w piątkowych obchodach, określenie to jest obecnie mylące i wymaga zmiany. Swój apel w tej sprawie bohater strajku sprzed 40 lat opublikował w portalu wpolityce.pl.
"Odejdźmy od mylącej nazwy Porozumienie Katowickie i zacznijmy je nazywać: Porozumienie Dąbrowskie. W ten sposób miasto Dąbrowa Górnicza oraz jego mieszkańcy uzyskają również należne im miejsce w pamięci narodowej, obok Gdańska, Szczecina i Jastrzębia" - napisał Rozpłochowski.
"Teraźniejsze małe zamieszanie ze zmianą nazwy porozumienia jest warte samych korzyści, jakie z tego powodu będą w przyszłości. Za 20 lat nikt o tym zamieszaniu nie będzie pamiętał i wiedział, za to dla każdego będzie jasna historyczna prawda, że czwarte porozumienie, zawarte w roku 1980 w Hucie Katowice, miało miejsce w Dąbrowie Górniczej, a nie w Katowicach" - podkreślił przywódca dąbrowskiego strajku hutników w 1980 r. O przyjęcie zmiany nazwy poprosił m.in. władze państwowe i samorządowe, polityków, media, IPN, związkowców i nauczycieli.
Piątkowe obchody 40. rocznicy podpisania porozumienia były skromne. Jedynym oficjalnym punktem była msza św. w sanktuarium św. Antoniego z Padwy w Dąbrowie Górniczej. Ze względu na zagrożenie epidemiczne, Solidarność zrezygnowała z rozbudowanej części oficjalnej i przemówień przy Pomniku Porozumienia Katowickiego - kwiaty pod monumentem oraz przy krzyżu nieopodal bramy huty składano indywidualnie. Bohaterowie wydarzeń sprzed 40 lat czynią starania, by w przyszłości również w centrum miasta stanął pomnik upamiętniający podpisane w Dąbrowie Górniczej porozumienie.
Robotnicy strajkujący w Hucie Katowice upomnieli się o prawo do zakładania wolnych związków w każdym zakładzie pracy w całej Polsce, a później jako pierwsi złożyli w sądzie wniosek o zarejestrowanie swojej struktury związkowej.
Porozumienie, którego najważniejsze zapisy parafowano 11 września 1980 r. w Hucie Katowice, przypieczętowało wcześniejsze porozumienia z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia-Zdroju. Jednym z najważniejszych uzgodnień była gwarancja, że Porozumienie Gdańskie, dające możliwość tworzenia wolnych związków zawodowych, ma moc obowiązującą na terenie całej Polski. Stworzyło to formalno-prawne warunki do tego, by mógł powstać ogólnopolski ruch związkowy – Solidarność.
"Porozumienia z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia same z siebie nie dawały żadnych gwarancji ani możliwości, że wszyscy ludzie pracy w Polsce, na terenie całego kraju, mogą tworzyć nowy związek zawodowy" - ocenił w piątek Andrzej Rozpłochowski w rozmowie na antenie Polskiego Radia Katowice. "My w Hucie Katowice (...) mieliśmy od samego początku jednoznaczne przekonanie, że naszym celem było, aby (...) uzyskać wszelkimi sposobami akceptację władz PRL na tworzenie jednego, ogólnokrajowego związku dla wszystkich ludzi pracy w Polsce; jednego pod wspólnym kierownictwem" - powiedział przywódca hutniczego strajku.
Przypomniał, że na cztery dni przed podpisaniem porozumienia hutnicy opublikowali apel "do wszystkich ludzi pracy w Polsce o tworzenie jednego, ogólnokrajowego związku pod wspólnym kierownictwem". "To się władzy nie podobało" - mówił Rozpłochowski, oceniając, że władze PRL początkowo nie chciały podpisywać w Dąbrowie Górniczej kolejnego porozumienia, ugięły się jednak w wyniku determinacji strajkującej załogi największej polskiej huty.
Inne zapisy porozumienia dotyczyły m.in. uprawnień związkowych. Strona rządowa gwarantowała związkowcom dostęp do mediów, zwolnienie z obowiązku pracy osób pełniących funkcje związkowe z zachowaniem prawa do wynagrodzenia, udostępnienie przez dyrekcję lub władze terenowe pomieszczeń na działalność związkową oraz możliwość współdecydowania o sprawach pracowniczych i socjalnych.
W imieniu rządu porozumienie w Hucie Katowice podpisał minister hutnictwa Franciszek Kaim, a Międzyzakładowy Komitet Robotniczy reprezentowali m.in. Andrzej Rozpłochowski, Jacek Jagiełka i Bogdan Borkowski. Sekretarzem komitetu strajkowego był założyciel pierwszego w PRL (w 1978 r.) Komitetu Wolnych Związków Zawodowych Kazimierz Świtoń.
Krótko po zwarciu porozumienia, 13 września 1980, Rada Państwa zdecydowała, że właściwy do rejestrowania związków zawodowych będzie Sąd Wojewódzki w Warszawie - tym samym zrealizowano jeden z dąbrowskich postulatów. Jako pierwszy, 16 września, do warszawskiego sądu trafił wniosek związkowców z Dąbrowy Górniczej, a ponad tydzień później – wniosek NSZZ Solidarność z Gdańska.
Według IPN, MKZ Huty Katowice, działając w ramach Solidarności, był – oprócz MKZ Jastrzębie – najaktywniejszą organizacją związkową w regionie. "Popularność zawdzięczał zdecydowanemu akcentowaniu celów społecznych oraz bezkompromisowości i dynamicznemu działaniu liderów" - podaje Instytut. W listopadzie 1980 r. dąbrowski Komitet zrzeszał ponad 700 organizacji zakładowych.(PAP)
autor: Marek Błoński
mab/aszw/