Proces ws. książki "Dalej jest noc" był starciem wolności słowa kontra dobra osobiste - mówi dla PAP pełnomocniczka powódki ws. książki "Dalej jest noc", mec. Monika Brzozowska-Pasieka. To istotne, że sąd uznał, że istnieje takie dobro osobiste jak kult pamięci osoby zmarłej - podkreśliła.
Komentując pisemne uzasadnienie wyroku mec. Brzozowska-Pasieka zaznaczyła, że "sąd nie ustalał i w żaden sposób nie przesądzał żadnych faktów historycznych (...), musiał za to zbadać metodologię, która została przyjęta przez historyków".
"Jest to zgodne, co podkreślał sąd, z duchem orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, bo dość jednoznacznie wskazuje ono, że w przypadkach sporów z historykami, pisarzami historycznych opracowań czy nawet dziennikarzami, którzy zajmują się historią, sąd ma obowiązek zweryfikować przyjęta metodologię" - oceniła.
"Chcieliśmy powołania biegłych historyków, jednak sprzeciwiła się temu strona pozwana, do czego przychylił się sąd, uznając że nie jest to konieczne" - mówi Brzozowska-Pasieka.
Chodzi o proces, który przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczył się od jesieni 2019 r. W lutym br. sąd orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje z obszernej publikacji "Dalej jest noc" przedstawiającej losy Żydów w okupowanej Polsce. Badaczy Holokaustu pozwała Filomena Leszczyńska, bratanica dawnego sołtysa opisanego w książce.
Pełnomocniczka Leszczyńskiej zaznaczyła w rozmowie z PAP, że jest to "jedna z wielu tysięcy spraw na świecie, kiedy ktoś poczuł się urażony fragmentem książki historycznej czy naukowej".
W uzasadnieniu wyroku sąd zauważył również istnienie takiego dobra osobistego jak tożsamość narodowa, jednak w przypadku powódki z uwagi na łączące ją ze stryjem więzi rodzinne i emocjonalne, istotniejsze okazało się dobro osobiste w postaci kultu pamięci osoby zmarłej.
Według Leszczyńskiej, jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej publikacji o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to - w jej ocenie - dotyczy opisanej przez Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie.
W lutym br. warszawski sąd okręgowy oddalił żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia, jednak orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje zawarte w książce "Dalej jest noc". Wyrok warszawskiego sądu jest nieprawomocny. Apelację złożyły obie strony. (PAP)
baj/ robs/