W trakcie prac nad kształtem Konstytucji marcowej rozważano trzy modele. Zastanawiano się nad amerykańskim, ludowym oraz francuskim modelem parlamentaryzmu – wskazał w trakcie debaty poświęconej Konstytucji marcowej prof. Grzegorz Nowik, historyk i zastępca dyrektora ds. naukowych Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.
Debata profesorska pt. „Jaka konstytucja dla Rzeczypospolitej?” została zorganizowana przez Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku w 100. rocznicę uchwalenia Konstytucji marcowej. Współorganizatorem spotkania było Biuro Programu „Niepodległa”. W debacie prowadzonej przez prof. Włodzimierza Suleję uczestniczyli historycy: prof. Krzysztof Kawalec, prof. Grzegorz Nowik oraz prof. Janusz Odziemkowski, a także prawnik i specjalista w dziedzinie prawa konstytucyjnego – prof. Lech Garlicki.
Otwierając spotkanie, prof. Włodzimierz Suleja przypomniał o dwóch wydarzeniach, do których doszło tuż po ogłoszeniu aktu. W budynku Maryjnego Instytutu dla Panien pojawił się naczelnik państwa, Józef Piłsudski, który następnie razem z posłami i marszałkiem sejmu Wojciechem Trąmpczyńskim udał się w uroczystym pochodzie do katedry św. Jana, aby oddać hołd twórcom Konstytucji 3 maja. Później marszałek Trąmpczyński i premier Wincenty Witos złożyli wieniec pod pomnikiem Stanisława Małachowskiego, marszałka Sejmu Wielkiego. „To były ważne gesty, które odwoływały się do tradycji Konstytucji 3 maja” – powiedział prof. Suleja.
Prof. Lech Garlicki wskazał, że konstytucja z marca 1921 r. była tworzona w kontekście historycznych doświadczeń. „Z powodów politycznych i ideologicznych wskazywano na tradycję Konstytucji 3 maja. Służyła ona jednak jako punkt wyjścia pokazujący, że Polskę stać na stworzenie ważnego dokumentu konstytucyjnego, niż jako zachętę do kopiowania instytucji. To był inny okres historyczny” – powiedział. Konstytucja 3 maja była postrzegana jako ratunek dla państwa, chociaż realnie w życie nie weszła. Jak ocenił prawnik, „była ona symbolem ratowania państwa, mitem polskiego konstytucjonalizmu”.
Również prof. Grzegorz Nowik wskazał na wartość mitu Konstytucji 3 maja w trakcie powstawania Konstytucji marcowej. Jednak jak w trakcie debaty przypomniał historyk, przed Konstytucją 3 maja każda ustawa sejmowa nazywana była konstytucją. „Ten model parlamentarny, połączony z pamięcią tradycji szlacheckiej, ale także z doświadczeniem uczestnictwa w życiu parlamentarnym dwóch niemieckojęzycznych krajów zaborczych był obecny w czasie tworzenia Konstytucji marcowej” – ocenił badacz.
W trakcie prac nad konstytucją rozważano trzy modele parlamentaryzmu, do których powinna nawiązać polska ustawa zasadnicza. Jednym z nich był model amerykański, w którym nie było funkcji premiera, z kolei parlament zajmował się stanowieniem prawa, a nie powoływaniem rządu. W gabinecie Jędrzeja Moraczewskiego był z kolei rozważany model ludowy, który charakteryzował się jednoizbowym sejmem, jednocześnie z szerokim samorządem. „Ten model był owiany duchem roku 1918 i 1919” – ocenił prof. Nowik. Natomiast model francuski bezpośrednio korzystał z doświadczenia III Republiki Francuskiej: z dwuizbowym parlamentem, który wybierał prezydenta. Był to system parlamentarno-gabinetowy, ukształtowany na podstawie większości. Jak podkreślił prof. Nowik, „co prawda system funkcjonował w II poł XIX w., ale był to system ogromnego postępu cywilizacyjnego i gospodarczego Francji”. O walorach tego systemu świadczył również fakt, że był to system kraju, który odniósł zwycięstwo w Wielkiej Wojnie. „Ten model miał licznych zwolenników, ponieważ odwoływał się do pięknego modelu franciszkańskiego liberalizmu” – tłumaczył historyk.
„Wzorzec, który by się nasuwał jako oczywisty, nie mógł zostać wykorzystany, ponieważ od czasów Konstytucji 3 maja upłynęło zbyt wiele lat, aby móc się odwołać do jej rozwiązań” – powiedział z kolei prof. Krzysztof Kawalec. Należało zatem rozważyć wzorce zachodnie, co wynikało z przeświadczenia, że Polska cywilizacyjnie należy do Zachodu. „Nie rozważano możliwości skorzystania z wzorców niemieckich, ponieważ te państwa przegrały wojnę” – wyjaśnił historyk. W krajach anglosaskich system działał sprawnie i był stabilny, natomiast w realiach francuskich panowała duża rotacja gabinetowa. Jak podkreślił prof. Kawalec, „był to duży problem, ale Francja przetrwała w tych realiach morderczą Wielką Wojnę. To mogło przemawiać na korzyść tego modelu”. Ponadto we Francji, jak i w krajach Europy Środkowo-Wschodniej system polityczny był oparty na rywalizacji partii, czasem nawet bardzo rozdrobnionych. „Parlament to fotografia nastrojów społecznych. Nie było rozsądniejszej alternatywy od systemu francuskiego” – ocenił historyk.
Z kolei prof. Janusz Odziemkowski zauważył, że faktycznie w Konstytucji marcowej możemy wskazać na mankamenty, które ostatecznie doprowadziły do sejmokracji. „Konstytucja była jednak opracowywana w ciągu niespełna dwóch lat, w państwie, które toczyło wojny, walczyło właściwie o przetrwanie. Mimo tych trudności nasi przodkowie potrafili stworzyć dobrą konstytucję” – ocenił.
Tworząc konstytucję, Polacy nie mieli właściwie doświadczenia współczesnego parlamentaryzmu. Odwoływano się zatem do doświadczenia krajów zachodnich, były to jednak kraje uporządkowane, gdzie demokracja była związana z monarchią – była to zatem zupełnie inna rzeczywistość polityczna. Nawiązywano do modelu dojrzałej demokracji francuskiej. Miał on jednak mankamenty, chociaż przemawiała za nim ciągłość. „Nie możemy zapominać o doświadczeniu korzystania z demokracji przez francuskie społeczeństwo. U nas takich doświadczeń nie było. Byli co prawda mądrzy ludzie, którzy zabrali się do pracy nad kształtem konstytucji, jednak zabrakło refleksji, jak to może działać w systemie polskim. Możemy szczycić się dokumentem i jego poszczególnymi punktami. Przepisy te okazały się jednak w praktyce niefunkcjonalne. Co prawda wszystko wyglądało pięknie, ale nie dało się tych przepisów zastosować, ponieważ nie było takiej kultury politycznej, która mogłaby je konsumować” – ocenił historyk.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /