Instytut Pileckiego będzie znakomitym miejscem pracy dla zagranicznych badaczy. Dotąd historia Europy Środkowej i Wschodniej była opowiadana z Wiednia i Frankfurtu, pora przesunąć punkt ciężkości na Warszawę - powiedziała PAP dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego prof. Magdalena Gawin.
Polska Agencja Prasowa: Koniec roku to okazja do podsumowania działań Instytutu Pileckiego. Jakie były najważniejsze wydarzenia 2023 r?
Dr hab. Magdalena Gawin: W tym roku udało się nam ukończyć galerię wystawienniczą na Krakowskim Przedmieściu i stworzyć wystawę o działalności polskich i zagranicznych dyplomatów, m.in. Grupy Ładosia, którzy podczas II wojny światowej pomogli tysiącom Żydów i przedstawicielom innych narodowości zaopatrując ich w paszporty neutralnych państw. Prezydent Duda wręczył żyjącym krewnym i rodzinom dyplomatów medale Virtus et Fraternitas. Największą cześć odznaczonych stanowili potomkowie Ukraińców, którzy ratowali polskich sąsiadów z rzezi wołyńskiej. Typowanie kandydatur do odznaczenia to także część naszej działalności.
Otworzyliśmy wystawę o +kacie Warszawy+ - Heinzu Reinefarcie - która prezentowana była w Warszawie i Berlinie. Oddział w Berlinie we współpracy z niemieckimi partnerami otworzył nową wystawę o Witoldzie Pileckim, prowadzi intensywną działalność naukową i kulturalną, zyskał stałą, liczna publiczność niemiecką, która regularnie przychodzi na liczne wydarzenia.
Udało się nam przeprowadzić prace konserwatorskie i budowlane w przyszłym kompleksie - Muzeum Obławy Augustowskiej w Augustowie. Bardzo cieszę się, że oddział instytutu w Augustowie (250 km od Warszawy) tak dynamicznie się rozwija. Składa się z młodych, pełnych entuzjazmu ludzi. 12 lipca, w rocznicę Obławy Augustowskiej, odsłoniliśmy instalację artystyczną - Mur Pamięci z nazwiskami ofiar. Społeczność lokalna pozytywnie reaguje na powstające muzeum. Sukcesem instytutu było uratowanie Kamienicy Turka. Tu dodam, że przez kilka lat byłam Generalnym Konserwatorem Zabytków, lecz nigdy przedtem nie widziałam tak zniszczonej pod względem konstruktorskim kamienicy!
W 2023 r. podbijaliśmy osuwające się fundamenty, wymieniliśmy wszystkie stropy, co przy osłabieniu przemurowanych ścian było wyzwaniem, wymieniliśmy więźbę dachową, ukończyliśmy dobudówkę, wstawiliśmy nowe okna. Obydwa budynki – stara kamienica i nowy budynek administracyjny - są już w stanie surowym zamkniętym. W przyszłym roku obiekty będą wykończone w 100 proc. i oddane do użytku.
Prowadziliśmy prace nad wystawa stałą, jesteśmy w trakcie rozstrzygania przetargu. Na 12 lipca postaramy się otworzyć budynki muzealne, nieco później – wystawę stałą. Muzeum będzie miejscem spotkań nie tylko dla Polaków, ale także dla przedstawicieli innych narodowości pokrzywdzonych przez wojny. Muzeum zostanie wybudowane w dwa i pół roku. Taki powinien być właściwy tryb i tempo budowy innych muzeów w Polsce.
PAP: Jakie są plany na nadchodzący rok?
M. Gawin: Obecnie mamy tylko półtora piętra przy ul. Foksal i brak stałej siedziby nas bardzo ogranicza. Chcielibyśmy organizować wykłady, wydarzenia kulturalne, nie mamy ku temu warunków. Od ponad półtora roku trwa budowa siedziby instytutu przy ul Siennej 82 w Warszawie. Ściśle rzecz biorąc to gruntowna przebudowa sześciokondygnacyjnego budynku z lat 50. - to adaptacja i jednocześnie kreacja. Celem jest stworzenie ośrodka będącego znaczącym miejscem kultury i dokumentacji. Bryła, elewacja budynku i jego wystrój nawiązuje stylistyką do modernizmu lat 30. W przyszłym roku odbędzie się uroczyste otwarcie.
Instytut Pileckiego jest instytutem badawczym, dlatego w naszych planach jest uruchomienie studiów doktoranckich i kształcenie kolejnych pokoleń naukowców. Chciałabym wzmocnić profil naukowy instytutu. Udało się nam pozyskać granty na badania okupacji niemieckiej i sowieckiej, w instytucie trwają prace badawcze. Ważne działania prowadzi nasz dział archiwalny. W nowej siedzibie będzie czytelnia, w której zainteresowani będą mogli zapoznać się bezpośrednio ze źródłami polskimi i zagranicznymi. To będzie znakomite miejsce pracy dla zagranicznych badaczy. Dotąd historia Europy Środkowej i Wschodniej była opowiadana z Wiednia, Frankfurtu. Pora przesunąć punkt ciężkości na Warszawę.
Magdalena Gawin: Instytut Pileckiego jest instytutem badawczym, dlatego w naszych planach jest uruchomienie studiów doktoranckich i kształcenie kolejnych pokoleń naukowców. Chciałabym wzmocnić profil naukowy instytutu.
Będziemy kontynuować działalność popularyzatorską - wystawy stałe i czasowe, rozbudowę archiwum ze źródłami. Nieustannie współpracujemy z archiwami w wielu krajach Europy. Staramy się poszerzyć działalność wydawniczą. Wydajemy serie +Ścieżki myślenia+ i +Zapisy terroru+. Po Nowym Roku ukaże się kolejny tom +Zapisów terroru+ obejmujący zeznania świadków eksterminacji Woli w sierpniu 1944 r. Publikacja jest w języku niemieckim, co jest istotne o tyle, że obecnie w Berlinie trwa właśnie wystawa o zbrodniach Heinza Reinefartha.
PAP: Jakie działania instytutu są związane z wojną na Ukrainie i rosyjskimi zbrodniami?
M. Gawin: Od początku wojny Centrum Lemkina dokumentuje rosyjskie zbrodnie popełnione na Ukrainie. Nasi współpracownicy docierają do miejsc leżących gdzieś na uboczu wojny, do których nie docierają dziennikarze i prokuratorzy. Nasi współpracownicy działają czasem dwa-trzy kilometry od linii frontu. Wykonują zdjęcia i nagrywają rozmowy z ludźmi, którzy przeżyli rosyjską okupację. Mamy świadomość, że tożsamości większości sprawców nie da się ustalić, ani tym bardziej ich rozliczyć, jednak zbieramy materiały, które będą służyły utrwaleniu pamięci o zbrodniach rosyjskich. Pamiętajmy, że zeznania przed prokuratorem będą utajnione do procesów, w rezultacie przez długie dekady nie będzie można ich przeczytać.
Mamy już przygotowany pierwszy, 100-stronicowy raport o rosyjskiej zbrodni w małej miejscowości, gdzie rosyjskie wojska przygotowały pułapkę dla ludności cywilnej. Przygotowujemy drugi raport o rosyjskich zbrodniach wojennych na tle seksualnym. Gwałty są częścią rosyjskiej strategii postępowania z ludnością cywilną na terenach okupowanych. Trzeci raport, który zamierzamy opublikować, dotyczy niewielkiej wsi pod Kijowem – Andrijiwki. Tam Rosjanie dokonali zbrodni podobnych jak w Buczy. Ofiarami byli tzw. zwykli ludzie - głównie rolnicy. Świat słyszał o Buczy, ale nie wie nic o Andrijiwce i stąd nasze działania.
Chronimy od zapomnienia historię ludzi ze wsi i małych miejscowości, żeby ich doświadczenia nie zostały zapomniane. Gdy porównujemy zeznania polskie z sowieckej okupacji 1939-1941 i współczesne ukraińskie widać jak bardzo strategie działania Związku Sowieckiego, a dzisiaj Rosji są niezwykle podobne. To logika brutalnego, nie liczącego się z konwencjami międzynarodowymi podboju. (PAP)
Rozmawiał Maciej Replewicz
mr/ aszw/