Świat musi szukać niestandardowych rozwiązań. Tylko tak powstrzymamy efekt domina. Ukraina daje nam dziś nadzieję – zmienia geopolitykę – pisze wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński w miesięczniku „Wszystko co Najważniejsze”.
W ocenie ministra wojna na Ukrainie "przewartościowuje współczesny świat". "Od sześciu tygodni mamy zupełnie nową sytuację geopolityczną. Sytuację, która zmienia rozumienie świata współczesnego, a także wektory współczesnej geopolityki" - zauważył.
"Po pierwsze, świat przejrzał na oczy, nagle zobaczył prawdę o Rosji. Do tej pory przez lata nie chciał jej widzieć. Polska, Polacy, którzy mieli za sobą tragiczne doświadczenie rozbiorów, zniewolenia, Sybiru, Katynia, łagrów, PRL-u byli nazywani rusofobami. Od sześciu tygodni z oczu światowej opinii publicznej spadają łuski – z jednych szybciej, z innych wciąż opornie" - wskazał w artykule prof. Gliński. Jak podkreślił, dzisiaj to, "przed czym od lat przestrzegaliśmy, znajduje swoje tragiczne potwierdzenie w zbiorowych mogiłach, w dziesiątkach ciał bestialsko pomordowanych ukraińskich cywilów".
"Świat dzisiaj widzi, do czego zdolni są Rosja i Rosjanie. Tak, Rosjanie, bo przecież wojna na Ukrainie to nie tylko Putin. To zjawisko jest znacznie szersze, tak jak za tragedią II wojny światowej nie stał sam Hitler. Szaleńcem jest nie tylko jedna osoba, ale szaleńcem jest system państwowy, który w Rosji funkcjonuje. On jest nieprzewidywalny i stanowi wielkie, śmiertelne zagrożenie dla ludzkości" - napisał minister.
"Świat dzisiaj widzi, do czego zdolni są Rosja i Rosjanie. Tak, Rosjanie, bo przecież wojna na Ukrainie to nie tylko Putin. To zjawisko jest znacznie szersze, tak jak za tragedią II wojny światowej nie stał sam Hitler. Szaleńcem jest nie tylko jedna osoba, ale szaleńcem jest system państwowy, który w Rosji funkcjonuje. On jest nieprzewidywalny i stanowi wielkie, śmiertelne zagrożenie dla ludzkości" - napisał minister.
Zaznaczył, że świat "wreszcie to zobaczył – przynajmniej na chwilę". "Ale świat wciąż nie rozumie konsekwencji tej prawdy, nie rozumie, że Rosja się nie zatrzyma, dopóki my jej nie zatrzymamy. Ona nie zatrzyma się na Ukrainie czy w Polsce. Ona dojdzie do Monachium, Berlina i Lizbony, jeżeli jej zdecydowanie nie powstrzymamy. Ten system rozumie tylko argument siły" - zaakcentował.
Przypomniał też wypowiedź Angeli Merkel, która "mówiła, że z Rosją trzeba rozmawiać". "Tak, trzeba rozmawiać, ale trzeba też mieć – jednocześnie – argument siły. I wszyscy w tej chwili, w Europie i na świecie, jesteśmy dzisiaj odpowiedzialni za to, żeby ten argument siły formułować i materializować" - zauważył minister w artykule.
"Świat zrozumiał, że dzieje się coś złego i źródłem tego śmiertelnego zła jest Rosja – to jest pierwszy nowy czynnik, z którym mamy do czynienia w związku z wojną na Ukrainie. Jednak świat nie do końca chce zaakceptować konsekwencje rosyjskiej agresji, myśli, że może się jakoś uda. Najlepiej tanim kosztem (czyli kosztem Ukraińców, ewentualnie Polaków, krajów bałtyckich). Otóż nie uda się! Nie uda się uniknąć zła, jeżeli nie zadziałamy. Teraz i zdecydowanie" - napisał wicepremier.
Według niego drugim ważnym nowym czynnikiem, który objawiła ta wojna i "który – śmiem twierdzić – zmienia nie tylko dotychczasowy układ sił, ale być może w ogóle paradygmat istnienia naszej cywilizacji, jest unaocznienie nam wszystkim, że o istnieniu narodów decyduje patriotyzm ich obywateli, polegający na gotowości wspólnoty do samoobrony". "Nie wiem, czy każda ze wspólnot europejskich, każde społeczeństwo czy państwo jest dzisiaj gotowe do obrony wspólnoty kosztem życia" - podkreślił prof. Gliński.
Jak zaznaczył, Ukraińcy pokazali, że aby zachować swoją wspólnotę, trzeba być gotowym do najwyższego poświęcenia. "Do oddania życia za ojczyznę. I tym głównie – na razie – pokonali Putina. To współcześnie rzecz zupełnie niemodna. Tymczasem to właśnie ten patriotyzm, który polega na miłości do ojczyzny do końca, jest sednem obecnej postawy Ukraińców i źródłem ich zwycięskiego oporu" - ocenił.
"To tożsamość kulturowa, formacja kulturowa powoduje, że ktoś jest zdolny do poświęcenia dla ojczyzny, a ktoś inny nie jest do tego zdolny. Oczywiście, za tym stoi także świadomość, że obrona ojczyzny to obrona własnych interesów, własnej rodziny, własnych dzieci, tego, co dla nas najdroższe. Ale sprowadza się to do mocnego przekonania, że najważniejszą wartością jest narodowa wspólnota" - zaakcentował minister. "Niektórzy próbują nazywać nasz, polski czy ukraiński, patriotyzm nacjonalizmem, a nawet szowinizmem, ale my w Polsce nazywamy to po prostu miłością do ojczyzny. I wiemy, podobnie jak Ukraińcy, że taka postawa jest decydująca dla losów wspólnoty" - napisał.
"Mamy nadzieję, że ten mit założycielski wspólnoty ukraińskiej, który na naszych oczach kształtuje się po raz kolejny na nowo, będzie właśnie taki: nowoczesny, dojrzały, demokratyczny, obywatelski i europejski. Myślę, że wszyscy jesteśmy tego zwolennikami. Przecież właśnie taki – wbrew kłamstwom putinowskiej propagandy i rosyjskiej soft power na Zachodzie – jest nasz polski, republikański patriotyzm" - zauważył w artykule minister.
Zupełnie nowym czynnikiem związanym z wojną na Ukrainie, który jest "szalenie istotny, a zarazem związany z ową postawą patriotyczną, jest to, że ten ukraiński patriotyzm, ujawniony tak silnie podczas tej wojny, nie posiada w ogóle zabarwienia nacjonalistycznego, banderowskiego". "To dla nas, Polaków, jest nowe i szczególnie ważne, a zarazem bardzo boli Rosjan, bo oni by chcieli, żeby patriotyzm ukraiński był właśnie taki nazistowsko-banderowski, nacjonalistyczny. Nie! On jest nowoczesny, obywatelski i proeuropejski" - podkreślił.
"Mamy nadzieję, że ten mit założycielski wspólnoty ukraińskiej, który na naszych oczach kształtuje się po raz kolejny na nowo, będzie właśnie taki: nowoczesny, dojrzały, demokratyczny, obywatelski i europejski. Myślę, że wszyscy jesteśmy tego zwolennikami. Przecież właśnie taki – wbrew kłamstwom putinowskiej propagandy i rosyjskiej soft power na Zachodzie – jest nasz polski, republikański patriotyzm" - zauważył w artykule minister.
Jego zdaniem ważnym elementem obecnej sytuacji są ""negatywne zmiany kulturowe w Europie Zachodniej czy, szerzej, na świecie", które "rozbijając stare aksjomaty i hierarchię wartości, wprowadziły najpierw dogmat relatywizmu aksjologicznego (płynna ponowoczesność), a następnie – ratując się przed kompletnym nihilizmem i anomią – doprowadziły do tego, że współczesna ponowoczesna moralność opiera się głównie na empatii i etyce emocji" - napisał.
"Ukraińcy dzisiaj walczą za nas, są nowym aktywem, narodem, który zmienia wektory dzisiejszej polityki i świata, ale musimy szukać nowych, bardziej odważnych rozwiązań, bo inaczej nie zatrzymamy zła. To jest efekt domina, to zło, które do nas dotrze, jeśli go nie zatrzymamy. Świat musi szukać niestandardowych, nowych i bardziej odważnych rozwiązań" - dodał prof. Gliński w artykule.
"Owo lewicowo-liberalne poszukiwanie nowych podstaw aksjologicznych uwypukliło np. pojęcie +czułości+, któremu poświęciła swoje wystąpienie noblowskie Olga Tokarczuk. Co prawda od dwóch tysięcy lat wiemy o czymś ciekawszym i głębszym od czułości, a mianowicie o miłości chrześcijańskiej, ale może i dobrze, że zagubiona, postmodernistyczna lewica tak dramatycznie poszukuje obecnie jakiegoś stałego moralnego odniesienia. A więc: empatia, etyka emocji po stronie lewicowo-liberalnej, a z drugiej strony – bliska mojej formacji – wrażliwość chrześcijańska i miłość bliźniego nie pozwalają współczesnemu światu zaakceptować tego, co dzieje się na Ukrainie" - ocenił minister.
W jego ocenie wniosek jest jeden dla wszystkich: "dla wspólnoty światowej, europejskiej, dla naszych polityków, dla naszych wspólnot". "Powinniśmy odważniej i z większą determinacją stanąć w obronie Ukrainy i świata współczesnego wobec Rosji. Chodzi o jeszcze bardziej zdecydowaną pomoc wojskową, pełne sankcje polityczne, ekonomiczne, sportowo-kulturalne, ale także nowe rozwiązania, takie jak misja pokojowa czy rozwiązania podnoszące skuteczność organizacji międzynarodowych" - podkreślił.
"Ukraińcy dzisiaj walczą za nas, są nowym aktywem, narodem, który zmienia wektory dzisiejszej polityki i świata, ale musimy szukać nowych, bardziej odważnych rozwiązań, bo inaczej nie zatrzymamy zła. To jest efekt domina, to zło, które do nas dotrze, jeśli go nie zatrzymamy. Świat musi szukać niestandardowych, nowych i bardziej odważnych rozwiązań" - dodał prof. Gliński w artykule. (PAP)
akn/ aszw/