Prof. Henryk Samsonowicz poza tym, że był wybitnym historykiem, był także niezwykłą osobowością, legendą – mówi PAP Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski.
PAP: Jakim historykiem w pana ocenie był prof. Henryk Samsonowicz?
Robert Kostro: Był on oczywiście wybitnym mediewistą i autorem wielu ważnych monografii, syntez i artykułów naukowych. Chciałbym jednak powiedzieć, że dla mnie był on przede wszystkim niezwykłą osobowością. To człowiek, który zawsze był aktywny jako organizator życia naukowego oraz ważna osoba życia publicznego.
PAP: A kiedy spotkał pan prof. Samsonowicza po raz pierwszy?
Kiedy studiowałem, to prof. Samsonowicz był już legendą, co wiązało się z tym, że był rektorem Uniwersytetu Warszawskiego w czasach „Solidarności”. To wówczas w sposób szczególny zyskał popularność wśród generacji studentów, do której należałem, działającej w ruchu opozycyjnym.
Robert Kostro: Poznałem go, kiedy byłem studentem. Pamiętam, że na jego wykładach zawsze były tłumy, ponieważ mówił w sposób jasny, ciekawy i bardzo dowcipny. Jego wykłady zawsze były barwne i wręcz uwielbiane przez studentów. Muszę też powiedzieć, że był dość pobłażliwym w gruncie rzeczy egzaminatorem, więc również to wpływało na to, że studenci chętnie do niego przychodzili zaliczać historię średniowiecza.
Kiedy studiowałem, to prof. Samsonowicz był już legendą, co wiązało się z tym, że był rektorem Uniwersytetu Warszawskiego w czasach „Solidarności”. To wówczas w sposób szczególny zyskał popularność wśród generacji studentów, do której należałem, działającej w ruchu opozycyjnym czy to w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, czy też w innych organizacjach opozycyjnych.
Ale należy również podkreślić, że historia zasług prof. Samsonowicza w liberalizowaniu życia uniwersyteckiego była znacznie dłuższa. Chociaż należał do PZPR, to był jednym z tych, którzy osłaniali niepokornych studentów w marcu 1968 r. Był życzliwy tym osobom, które na uniwersytecie realizowały działalność opozycyjną.
PAP: Prof. Samsonowicz był także członkiem Rady Muzeum Historii Polski.
Robert Kostro: Pamiętam, że był człowiekiem skłonnym do rozmowy z inaczej myślącymi, zawsze uważnie słuchał i uczestniczył w tym, co się wokół niego działo.
Był również osobą niezwykle pomocną. Kiedy jako dyrektor MHP miewałem różnego rodzaju problemy, prof. Samsonowicz kilkakrotnie udał się ze mną m.in. na spotkania do ówczesnego ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego, aby służyć swoim wsparciem. Na jego życzliwość mogłem liczyć zawsze.
W czasie prac nad ekspozycją Muzeum Historii Polski prof. Samsonowicz, jako członek Rady, zostawiał muzealnikom wielki kredyt zaufania. Wyraźnie podkreślał, że to, co robimy, musi być zgodne z prawdą historyczną, a nie wyłącznie cukierkową wizją.
W czasie prac nad ekspozycją Muzeum Historii Polski prof. Samsonowicz, jako członek Rady, zostawiał muzealnikom wielki kredyt zaufania. Wyraźnie podkreślał, że to, co robimy, musi być zgodne z prawdą historyczną, a nie wyłącznie cukierkową wizją. Uważał, że potrzebny jest element dyskusji, sporu, a także wyraźnie podkreślał, że musimy odwoływać się do najnowszych badań historycznych, a nie pozostawać na poziomie ogólników, które wielokrotnie były powielane. We wszystkich dyskusjach, które toczyły się w Radzie, dbał, aby ten przekaz wystawy, w miarę możliwości, był jednak głęboki, chociaż oczywiście miał też świadomość tego, że Muzeum, podobnie jak media cyfrowe, wymagają innych kompetencji niż wyłącznie naukowe i opierają się na pewnym uproszczeniu.
PAP: Czy ma pan dyrektor pewne osobiste wspomnienie związane z prof. Samsonowiczem?
Robert Kostro: Mogę opowiedzieć o bardzo sympatycznej sytuacji, która wydarzyła się, kiedy pokazywałem mu wizualizację wystawy stałej Muzeum Historii Polski. Wówczas prof. Samsonowicz na mnie spojrzał i powiedział: „Pan jest jak Stanisław Lorentz!” [dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie w latach 1935–1982 – przyp. PAP]. To było oczywiście żartobliwe, ale uświadomił mi skalę przedsięwzięcia. Przywołując legendarną postać muzealnictwa, wyznaczył pewien ważny cel i pokazał, że to, co robimy, wiąże się z niesłychaną odpowiedzialnością.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /