Zygmunt Graliński w czasie procesu brzeskiego 1931 r. Fot. domena publiczna
Towarzystwo Jana Karskiego upomina się o pamięć o Zygmuncie Gralińskim, polskim dyplomacie, który swoim wystąpieniem 14 grudnia 1939 roku przyczynił się do wykluczenia ZSRR z Ligi Narodów po napaści tego kraju na Finlandię.
Towarzystwo w oświadczeniu wysłanym m.in. do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i marszałka Sejmu napisało: „W nadchodzącą niedzielę, 14 grudnia br., upłynie rocznica, która warta jest nie tylko przypomnienia, ale także zapamiętania. Zwłaszcza w obecnym dramatycznym czasie upadku moralności w relacjach politycznych oraz upadku dyplomacji jako narzędzia porządkowania relacji międzypaństwowych”.
86 lat temu Liga Narodów na sesji w Genewie przyjęła rezolucję mówiącą, że ZSRR dokonał agresji przeciwko Finlandii, potępiła tę agresję i usunęła ZSRR ze swojego grona. Sesja została zwołana na wniosek Finlandii, która została zaatakowana 30 listopada 1939 r.
Na sesji była obecna polska delegacja. Przewodniczył jej Zygmunt Graliński, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Władysława Sikorskiego. Wygłosił przemowę, w której potępił atak na Finlandię i wyraził solidarność w walce z najeźdźcą. Powiedział, że Rada Ligii Narodów „nie zdzierży obecności sowieckiego napastnika w gronie państw uczciwych i szanujących swoje zobowiązania”. Potępienie przez mówcę wszelkich wojen agresywnych zebrani odebrali jako nawiązanie do niemieckiej napaści na Polskę z września 1939 roku.
Graliński, jak pisze Towarzystwo Jana Karskiego, uchodził za człowieka, który „wykopał Sowietów z Ligi”. Jan Paderewski, były premier, który był obecny na sali, tak opisał wystąpienie polskiego dyplomaty: „Gdy w czwartek 14 grudnia delegat Polski wchodził na trybunę, został przywitany oklaskami całego Zgromadzenia i te same oklaski powtórzyły się po skończonym przemówieniu. Wyróżnienie to spotkało tylko przedstawiciela Finlandii”.
Towarzystwo Jana Karskiego, opisując tamte wydarzenia, zauważyło: „Kiedy w dzisiejszym czasie Federacja Rosyjska sięga po wojnę jako narzędzie realizacji własnych nacjonalistycznych celów i psychologicznych fobii, chcąc podbić niepodległą Ukrainę, niekoniecznie napotykając jednolity międzynarodowy głos potępienia i powstrzymania, taka postać jak Zygmunt Graliński, który przyczynił się walnie do wymierzenia Sowietom międzynarodowej sprawiedliwości po ich najeździe na Finlandię, warta jest naszej polskiej pamięci. I dumy”.
- Zygmunt Graliński to jest ornament polskiej dyplomacji, który do tej pory nie był eksponowany w przestrzeni publicznej ani przez polskie władze jak Sejm czy MSZ – powiedział PAP Waldemar Piasecki, prezes Towarzystwa Jana Karskiego.
- Graliński mógłby być patronem 5. artykułu NATO albo po prostu patronem mądrej i sprawczej polskiej dyplomacji. Może MSZ powinien zrobić poczet wybitnych dyplomatów i tam Graliński powinien zajmować swoje miejsce? Ten człowiek zasługuje na funkcjonowanie w przestrzeni publicznej.
Zygmunt Graliński urodził się w 1897 roku w Łęczycy. Pochodził z rodziny inteligenckiej po ojcu Ludwiku, komorniku sądowym, i spolszczonej szlachty niemieckiej po matce Wandzie Julii von Körner. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim i zdobył doktorat z prawa międzynarodowego w Paryżu. Jako student ochotniczo walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Po powrocie z Francji pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Wykładał na Wolnej Wszechnicy w Warszawie. Od 1928 roku prowadził kancelarię, która obsługiwała liczne spółki zagraniczne, w tym brytyjskie Towarzystwo Ubezpieczeniowe Prudential, i odpowiadała za obsługę prawną budowy wieżowca tej firmy w centrum Warszawy. Zasiadał w zarządzie Banku Handlowego. Był związany ze Stronnictwem Ludowym „Wyzwolenie”. Zasiadał w Sejmie w latach 1928-1930. Występował jako obrońca działaczy ludowych w procesach politycznych, m.in. w procesie brzeskim. Po połączeniu partii ludowych był m.in. wiceprezesem Rady Naczelnej, członkiem Naczelnego Komitetu Wykonawczego i prezesem Zarządu Wojewódzkiego w Lublinie. Po klęsce wrześniowej przedostał się do Francji, gdzie wszedł w skład resortu dyplomacji kierowanej przez Augusta Zalewskiego.
Zginął 17 września 1940 roku na Atlantyku. Płynął do Kanady jako przyszły ambasador. Statek City of Benares, którym podróżował, został storpedowany przez niemiecki okręt podwodny.
Cała treść oświadczenia Towarzystwa Jana Karskiego:
Ad Memoriam
W nadchodzącą niedzielę, 14 grudnia br., upłynie rocznica, która warta jest nie tylko przypomnienia, ale także zapamiętania. Zwłaszcza w obecnym dramatycznym czasie upadku moralności w relacjach politycznych oraz upadku dyplomacji jako narzędzia porządkowania relacji międzypaństwowych.
30 listopada 1939 roku Stalin, realizując postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow w kwestiach stref wpływów, najechał Finlandię. Tak jak wcześniej Polskę. 14 grudnia tegoż roku odbyło się w Genewie zgromadzenie Ligi Narodów zwołane na wniosek Finlandii. Przybyła na nie delegacja Polski, choć nie było łatwo, aby mogła się na tym forum pojawić. De facto bowiem, zagarniętej przez Niemcy i Sowiety, Polski już „nie było”, była „państwem bezterytorialnym”.
Delegacja występowała w składzie: wiceminister Zygmunt Graliński; ambasador RP w Bernie, a jednocześnie stały delegat Polski przy Lidze Narodów – Tytus Komarnicki; delegat Polski przy LN Sylwin Strakacz; były poseł RP w Szwajcarii, delegat Polskiego Czerwonego Krzyża w tym kraju Jan Modzelewski; konsul generalny RP w Genewie Kazimierz Trębicki oraz radca Tadeusz Gwiazdoski, łącznik MSZ z rządem Francji. Gościem honorowym był sędziwy Ignacy Jan Paderewski, żywy symbol niepodległości Polski, przybyły specjalnie ze Stanów Zjednoczonych.
Jakkolwiek tematem obrad Zgromadzenia Ligi Narodów była agresja ZSRR na Finlandię, rząd Władysława Sikorskiego chciał czytelnie powiązać ją z wrześniowym niemiecko-sowieckim aktem agresji na Polskę, bowiem od przeprowadzenia debaty nad tą napaścią Liga faryzejsko się uchyliła.
Zamysł ten nie powiódł się, główne ze względu na postawę brytyjsko-francuską nieprowokowania Hitlera do dalszych aktów agresji oraz państwa-siedziby Ligi - Szwajcarii, która wręcz artykułowała obawę, że w przypadku jawnego oskarżenia Niemiec o najazd Polski te mogą złamać status neutralności szwajcarskiej i ją też najechać.
Tekst wystąpienia Zygmunta Gralińskiego był kilkakrotnie „konsultowany” (czytaj: cenzurowany) przez gremia kierownicze Ligi. Ostatecznie wiceszef polskiej dyplomacji skoncentrował się na „absolutniej niedopuszczalnej i nie do zniesienia” sowieckiej agresji na Finlandię oraz pełnej solidarności z narodem fińskim w walce z agresorem. Także oczywistą konkluzją, że Sowieci powinni z Ligi zostać ekspulsowani. Kwestię polską co prawda pominął, ale mocno wyartykułował potępienie dla „wszelkich wojen agresywnych”. Zebrani odebrali to jednoznacznie. Polskie wystąpienie zyskało gorące przyjęcie i nagrodzone zostało oklaskami.
Liga Narodów usunęła ZSRR ze swego grona 14 grudnia 1939 roku. Reakcją na to Moskwy było oświadczenie komisarza ds. zagranicznych Wieczesława Mołotowa, że Sowieci... sami z organizacji występują. Gralińskiemu powszechnie gratulowano, że znakomicie rękę przyłożył do ich wyrzucenia.
Sowiety miały plan podbicia Finlandii i zmuszenia do kapitulacji 21 grudnia 1939 roku czyli... w urodziny Stalina. Nie wyszło. Liga Narodów, ale przede wszystkim dzielny naród fiński to uniemożliwili. Wojna po 105 dniach zakończyła się ocaleniem niepodległości, niestety za cenę utraty 10 procent terytorium i konieczności wysiedlenia 450 tysięcy mieszkańców. Historia zdaje się powtarzać...
Kiedy Jan Karski końcem 1939 roku przybył do Francji w swojej pierwszej misji do rządu Władysława Sikorskiego, Zygmunt Graliński uchodził za człowieka, który „wykopał Sowietów z Ligi”. Obaj spotykali się parokrotnie. Jak wspominał Karski, szybko znaleźli porozumienie. Jak się okazało, Graliński był równolatkiem jego brata Mariana Kozielewskiego (trzy tygodnie różnicy w dacie urodzenia), świetnie znał rodzinne miasto Karskiego Łódź, ponadto mieli wspólnych znajomych w przedwojennym MSZ.
Wiceszef dyplomacji robił wrażenie swoją ogładą towarzyską, intelektualną błyskotliwością i analityczną zdolnością przewidywania. Uważał, że Francja w przypadku agresji Niemiec będzie skłonna bardziej do układania się z najeźdźcą, a nie walki do ostatniego żołnierza. Nie wiązał dla Polski większych z nią nadziei, w odróżnieniu od Sikorskiego. Graliński znacznie chętniej lokował polskie perspektywy sojusznicze w Wielkiej Brytanii, przewidywał też, że o wyniku wojny zadecydują Stany Zjednoczone, które zapewne wcześniej czy później do niej wejdą.
Po klęsce Francji i przeniesieniu siedziby rządu Sikorskiego do Londynu, we wrześniu 1940 roku, między innymi na tle różnic kierunkowych polityki zagranicznej rządu, Garliński został skierowany jako jego ambasador do Kanady. Wypłynął z Liverpoolu na statku „City of Benares” wiozącym blisko sto brytyjskich dzieci do bezpieczniejszego miejsca przetrwania wojny. 17 września, w czwartym dniu rejsu, po przebyciu 630 mil morskich, statek został storpedowany przez niemiecki okręt podwodny U-48. Wybuchła panika. Akcja ewakuacyjna była chaotyczna. Załoga zamiast ratować przede wszystkim dzieci, starała się zadbać o siebie walcząc o miejsce w szalupach ratunkowych. Uratowało się 258 osób z 408 zaokrętowanych. Dzieci ocalało zaledwie trzynaścioro. Jednym z najbardziej aktywnych ratujących ich życie był Zygmunt Graliński. Być może także dlatego, iż sam ich nie miał.
Wspominając dziś tego bohaterskiego dyplomatę, należy sięgnąć do jego biografii. Urodził się 29 września 1897 roku w Łęczycy Pochodził z rodziny inteligenckiej po ojcu Ludwiku komorniku sądowym i spolszczonej szlachty niemieckiej po matce Wandzie Julii von Körner. Studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim (1918-22). Jako student ochotniczo walczył w wojnie polsko-bolszewickiej i bronił Warszawy.
Doktorat z prawa międzynarodowego w Paryżu (1925). Tam poślubił Dorę Eiger, córkę potentata przemysłu wełnianego ze Zgierza i znanego działacza społecznego.
Po powrocie do kraju pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie Związany był z Augustem Zaleskim. Wykładał na Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie.
W 1928 roku otworzył kancelarię adwokacką, która stała się szybko znana w stolicy. Obsługiwała liczne spółki zagraniczne w tym brytyjskie Towarzystwo Ubezpieczeniowe Prudential. Kancelaria przygotowywała całą stronę prawną budowy wieżowca tej firmy w centrum Warszawy. Zasiadał w zarządzie Banku Handlowego.
W 1929 roku ściągnął z Poznania do kancelarii swego brata ciotecznego Stefana Korbońskiego (ich matki von Körnerówny były siostrami), którego uczynił wspólnikiem oraz intensywnie promował w środowiskach prawniczych i politycznych.
Sam związany był ze Stronnictwem Ludowym „Wyzwolenie”. Był posłem na Sejm w latach 1928-30. Występował jako obrońca działaczy ludowych w procesach politycznych, m.in. w procesie brzeskim. Po połączeniu partii ludowych wszedł w skład Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego (1931). Później był wiceprezesem Rady Naczelnej, członkiem Naczelnego Komitetu Wykonawczego oraz prezesem Zarządu Wojewódzkiego w Lublinie (od kwietnia 1934 r. do wybuchu wojny).
Po przedostaniu się po klęsce wrześniowej do Francji Zygmunt Graliński zgłosił się do Augusta Zaleskiego formującego w rządzie Władysława Sikorskiego resort dyplomacji. Otrzymał pozycję wiceministerialną. Dalej wiemy.
Kiedy w dzisiejszym czasie Federacja Rosyjska sięga po wojnę jako narzędzie realizacji własnych nacjonalistycznych celów i psychologicznych fobii, chcąc podbić niepodległą Ukrainę, nie koniecznie napotykając jednolity międzynarodowy głos potępienia i powstrzymania, taka postać jak Zygmunt Graliński, który przyczynił się walnie do wymierzenia Sowietom międzynarodowej sprawiedliwości po ich najeździe na Finlandię, warta jest naszej polskiej pamięci. I dumy.
Ciekawe, w jakiej mierze także pamięci instytucji Trzeciej Rzeczypospolitej?
irk/ miś/