Podczas uroczystości upamiętniających 80. rocznicę zbrodni w Żywocicach na Zaolziu, gdzie Niemcy zamordowali 36 Polaków i Czechów, wypuszczono 36 gołębi, odczytano nazwiska ofiar i wspomnienia ocalałych. Rocznica przypada 6 sierpnia.
Mimo bardzo złej pogody w uroczystości uczestniczyli członkowie rodzin zastrzelonych mieszkańców Żywocic, które obecnie są dzielnicą Hawierzowa. Wśród ofiar byli też mieszkańcy trzech innych okolicznych wiosek. Obok oficjalnych gości byli m.in. skauci z Czech i harcerze z polskich drużyn Zaolzia.
„Spotykamy się tutaj rokrocznie dla upamiętnienia ofar mordu żywocickiego. Zawsze Polacy z tego terenu dbali o to miejsce” – powiedziała PAP przewodnicząca Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego PZKO Helena Legowicz.
„To była największa tragedia na terenie Zaolzia i jest symbolem męczeństwa społeczeństwa Śląska Cieszyńskiego” – powiedział PAP konsul RP w Ostrawie Stanisław Bogowski. Podkreślił, że ważne jest prowadzenie badań historycznych wyjaśniających wszystkie okoliczności tragedii.
Opowiedziała historię stojącego w Żywocicach krzyża, poświęconego ofiarom zbrodni, który miał zniknąć pod koniec lat 70., podczas remontu pomnika zamordowanych. Krzyż usunięto, ale jedna z polskich rodzin, państwo Kierdonowie przechowali go w swoim ogrodzie. „Gdy tylko pojawiła się możliwość, przywrócono go na miejsce” - powiedziała Legowicz i dodała, że ze strony Polaków zawsze widoczna jest dbałość o to miejsce.
Najnowszym wizualnym świadectwem pamięci jest mural, którego twórcą jest Nikola Vavrous „Khoma”, prawnuk jednej z ofiar. Namalowany na domu nieodległym od miejsca, w którym składano ciała pomordowanych przed wrzuceniem ich do wspólnego dołu, blisko krzyża i pomnika, przedstawia ostatni chwile pradziadka „Khomy”. Na obrazie widoczny jest las, łąka, namalowana od tyłu sylwetka człowieka z rękami podniesionymi w geście poddania się i data: 06.08.1944 r.
„Nie chciałem przedstawiać czegoś tragicznego, co tylko przypominałoby masakrę. Chciałem, żeby to było w miejscu, w którym to się stało, właściwie jakby ostatni moment przed śmiercią” – powiedział artysta w rozmowie z PAP. Zwrócił uwagę, że motywem jest mężczyzna, bo tylko oni ginęli. Jego zdaniem ktoś może zinterpretować malowidło jako wizerunek osoby medytującej w otoczeniu przyrody, choć kontrastują z tym podniesione w geście poddania się ręce. „Metafora tego spokoju i tego strasznego wydarzenia jest czymś, co mnie zafascynowało i co chciałem przedstawić” – wyznał "Khoma".
W okolicy Żywocic znajdują się kamienne stele z nazwiskami ofiar. Postawiono je w miejscach, w których zostali zamordowani. Kamieni jest 26. Na niektórych jest jedno nazwisko, na innych więcej. Stowarzyszenie Olza Pro, które postawiło sobie za cel promowanie informacji o ważnych miejscach dla Polaków na Zaolziu, zabiega, aby planowana obwodnica Hawierzowa nie zniszczyła żadnego z miejsc pamięci. „12 z tych pomniczków jest zagrożonych przeniesieniem lub może likwidacją. Stowarzyszenie zabiega w ministerstwie kultury Republiki Czeskiej, żeby te pomniczki objąć ochroną państwa. Odpowiedzi jeszcze nie mamy” - powiedział PAP członek zarządu stowarzyszenia Stanisław Kołek. Stowarzyszenie stara się także o to, by QR kody znajdujące się przy każdej z płyt prowadziły do informacji nie tylko po czesku, ale także po polsku.
W nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 r. oddział Armii Krajowej zaatakował znajdujących się w gospodzie w Żywocicach gestapowców. W odwecie 6 sierpnia Niemcy rozpoczęli pacyfikację. Wieś otoczyły oddziały gestapo, którym towarzyszyli żandarmi, Landwache (lokalna służba porządkowa) i specjalna jednostka Wehrmachtu.
„To była największa tragedia na terenie Zaolzia i jest symbolem męczeństwa społeczeństwa Śląska Cieszyńskiego” – powiedział PAP konsul RP w Ostrawie Stanisław Bogowski. Podkreślił, że ważne jest prowadzenie badań historycznych wyjaśniających wszystkie okoliczności tragedii.
W nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 r. oddział Armii Krajowej zaatakował znajdujących się w gospodzie w Żywocicach gestapowców. W odwecie 6 sierpnia Niemcy rozpoczęli pacyfikację. Wieś otoczyły oddziały gestapo, którym towarzyszyli żandarmi, Landwache (lokalna służba porządkowa) i specjalna jednostka Wehrmachtu. Wśród ofiar było 28 Polaków i 8 Czechów, sami mężczyźni. Później członkowie ich rodzin trafiali do więzień i byli wywożeni do obozów koncentracyjnych.
Z Żywocic na Zaolziu Piotr Górecki (PAP)
ptg/ kar/ js/