
Na grobie Fryderyka Chopina na paryskim cmentarzu Pere-Lachaise zwykle są świeże kwiaty. W rocznicę śmierci kompozytora przyszli tam nie tylko turyści, którzy trafiają tam zawsze, ale też osoby, które przyszły tu specjalnie, którym bliska jest jego muzyka.
Już na początku wąskiej alejki, przy której znajduje się grób widać z daleka małe zgromadzenie. Przed grobowcem z rzeźbą Euterpe (muzą muzyki) pochylonej nad złamaną lirą, niemal cały czas stoi po kilka osób. Jedni podchodzą, inni odchodzą. Jedni stoją dłużej, inni kilka chwil, najczęściej przed odejściem jeszcze robiąc zdjęcia. Słychać francuski i angielski; w ciągu godziny po południu nie podszedł akurat żaden turysta z Polski. Byli tu jednak nie tak dawno: przy grobie leży biało-czerwony wieniec ze wstęgą: „Fryderykowi Chopinowi - społeczność szkół muzycznych w Skierniewicach”.
Pojawia się kobieta, która przed grobowcem lekko się pochyla, składając dłonie - to pani Yumiko z Tokio. Przyjechała do Paryża na miesiąc i jak wyjaśnia, wiedząc, że w piątek przypada rocznica śmierci Chopina uważała, że musi tu przyjść. - Sztuka Chopina to największe dzieła pianistyczne. Studenci muszą uczyć się jego dzieł - podkreśla. Sama również uczyła się gry na pianinie i lubi jego utwory. Pani Yumiko prosi kogoś o zrobienie jej zdjęcia w tym miejscu i przed odejściem znów żegna grób lekkim pokłonem.
Niedługo po niej dwie kobiety przynoszą na grób dwie róże: czerwoną i białą. Jedna z kobiet ma na imię Katell i mieszka w Bretanii. - Odkryłam jego muzykę, gdy byłam w szkole, przez film „Pianista” (...) i ona szczególnie do mnie przemawia, więc naprawdę myślę, że to ktoś, kto mi pomógł w czasie szkoły i zawsze zachowałam dość ważną więź z jego muzyką - mówi Katell. - W tym roku pojechałam z siostrą do Warszawy na Konkurs Chopinowski, w zeszłym tygodniu widziałam jego serce w kościele (Świętego Krzyża - PAP), więc gdy pojechałam do Paryża, i jest rocznica jego śmierci, to uznałam, że jest ważne, by przyjść tu i położyć na jego grobie kwiaty w polskich kolorach - wyjaśnia. Katell gra na harfie i trochę na pianinie, by grać najprostsze utwory Chopina.
Najwięcej czasu spędza przy grobowcu pani Midori, która pochodzi z Japonii i mieszka we Francji od kilku lat. Jest pianistką, a właściwie - organistką. Pytana, czy wie o tym, że w piątek przypada rocznica śmierci Chopina, odpowiada, że wszyscy pianiści to wiedzą. Przyszła jednak w bardzo konkretnym celu. Gdy inni stoją, ona zajmuje się kwiatami stojącymi przed grobem. Zabiera stojące w folii wiązanki, rozdziela je, usuwa folię i zwiędłe kwiaty, a pozostałe łączy na nowo w bukiety i wstawia do wody. Tłumaczy to, że robi to na ochotnika, i że są również inne osoby, które dbają o wygląd grobu. - Jego muzyka (Chopina - PAP) nie jest sztuczna, więc i jego grób powinien być naturalny, bez sztucznych kwiatów - mówi pani Midori.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ ap/ jpn/