
We Lwowie obchodzono w piątek 84. rocznicę zamordowania przez Niemców 45 polskich profesorów miejscowych uczelni i ich rodzin. W miejscu zbrodni - na Wzgórzach Wuleckich - w rocznicowej uroczystości uczestniczyli m.in. polscy dyplomaci i przedstawiciele władz Ukrainy.
„Zbrodnia dokonana przez Niemców 4 lipca 1941 roku to jeden z krwawych symboli niszczenia polskiej inteligencji podczas drugiej wojny światowej” – oświadczyła ambasada RP w Kijowie.
„Polscy profesorowie, rozstrzelani w lipcu 1941 r., to nie są nazwiska anonimowe; za każdym z nich kryje się ogromna kariera naukowa” – powiedział PAP konsul generalny RP we Lwowie Marek Radziwon.
„Kiedy sięga się po wspomnienia wielkiego polskiego matematyka Stanisława Ulama, który później pracował w Los Alamos nad amerykańskim programem atomowym, to trafiamy na nazwiska ludzi rozstrzelanych na Wzgórzach Wuleckich. Ulam pisze o nich jako o swoich wykładowcach i swoich profesorach” – wyjaśnił.
Organizatorami piątkowych obchodów były Politechnika Lwowska, Konsulat Generalny RP we Lwowie i Polskie Towarzystwo Opieki nad Grobami Wojskowymi. W wydarzeniu wzięli udział polscy dyplomaci i przedstawiciele ukraińskich władz lokalnych, rektorzy i prorektorzy polskich i ukraińskich uczelni wyższych, duchowni, a także reprezentanci środowisk naukowych oraz polskich organizacji we Lwowie – poinformowała ambasada RP.
Na początku lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie hitlerowcy rozstrzelali 25 profesorów lwowskich uczelni, a także członków ich rodzin oraz osoby, które przebywały z nimi w chwili aresztowania. Wśród 45 ofiar nazistowskiej zbrodni byli m.in. Tadeusz Boy-Żeleński, rektor Uniwersytetu Jana Kazimierza Roman Longchamps de Bérier i jego trzej synowie, rektor Politechniki Lwowskiej prof. Kasper Weigel, twórca polskiej stomatologii prof. Antoni Cieszyński. Kilka tygodni później zamordowano byłego premiera, matematyka prof. Kazimierza Bartla.
W lipcu 2011 r. na Wzgórzach Wuleckich odsłonięto pomnik zamordowanych profesorów. Monument powstał z inicjatywy władz Wrocławia i Lwowa.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ap/