Sąd Okręgowy w Warszawie ma wydać we wtorek wyrok w procesie cywilnym, który wytoczyła prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu, współautorom publikacji „Dalej jest noc”, bratanica dawnego sołtysa opisanego w tej książce. Publikacja przedstawia losy Żydów w okupowanej Polsce.
Według Filomeny Leszczyńskiej, która pozwała naukowców, jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to - w jej ocenie - dotyczy opisanej przez prof. Barbarę Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie.
Jak podkreśla dr Monika Brzozowska-Pasieka, adwokat, pełnomocnik powódki, proces jest prowadzony z powództwa cywilnego w sprawie zniesławienia pamięci o zmarłej osobie. "Podstawa prawna to art. 23 i 24 polskiego kodeksu cywilnego. Osobą pozywającą jest p. Filomena Leszczyńska, która broni pamięci swojego zmarłego stryja, Edwarda Malinowskiego. W ocenie powódki, we fragmencie jego dotyczącym, pozwani nie dochowali szczególnej rzetelności i staranności. Skutkowało to tym, że Malinowski, wiele lat po swojej śmierci, został nazwany współwinnym śmierci Żydów. Mimo że w 1950 został z tego zarzutu uniewinniony. I to – podkreślam – uniewinniony został człowiek, który - jak wskazują materiały - współpracował z WiN-em. W jego sprawie zeznało trzech ocalonych z Holocaustu, mówili jednoznacznie, że podczas wojny pomagał Żydom" - powiedziała cytowana przez wpolityce.pl Brzozowska-Pasieka.
Ostatnia rozprawa w tym procesie odbyła się 12 stycznia; wygłoszono m.in. mowy końcowe. Jak wskazała mec. Monika Brzozowska, pełnomocniczka strony pozywającej, powódka oczekuje prawdy historycznej i powiedzenia "jak było" w świetle dowodów przedstawionych przed sądem.
"Niewątpliwe, że wskazanie kogoś jako kolaboranta niemieckiego, jako współwinnego śmierci Żydów, to jest ogromne naruszenie dóbr osobistych. Ten człowiek nie może się bronić. On się bronił w latach 50., natomiast teraz bronić się nie może" - zaznaczyła Brzozowska.
Adwokat podkreśliła przy tym, że nie ma żadnych dokumentów i twierdzeń na to, by stryj powódki został w jakikolwiek sposób wskazany przez Żydówkę jako współwinny śmierci Żydów.
W trakcie rozprawy na pytania odpowiadali pozwani profesorowie. Prof. Engelking zapewniała, że dochowała najwyższej staranności i rzetelności naukowej w pracy nad tą publikacją.
Engelking powiedziała też, że zarzuty, co do nierzetelności w pracy nad książką "Dalej jest noc" traktuje jako bardzo niesprawiedliwe. "Nie uważam, żebyśmy w czymkolwiek uchybili zasadom pracy naukowej" - zaznaczyła.
Z kolei pełnomocnik pozwanych profesorów mec. Michał Jabłoński wniósł o oddalenie pozwu i powiedział, że strona powodowa stara się zbudować sprawę o naruszenie dóbr osobistych z rzekomych drobnych uchybień edytorskich, np. braku przypisu. Jego zdaniem celem pozwu jest uzyskanie prawa do ochrony krystalicznie czystej i niepodlegającej krytyce biografii krewnego, którego - jak dodał - nie ma w polskim prawie. "Chodzi tak naprawdę o przepisanie pracy naukowej na nowo, chodzi o wymuszenie określonego wyniku pracy naukowej wyrokiem sądu" - zaznaczył Jabłoński.
Według mec. Jabłońskiego autorzy książki działali w ramach wolność badań naukowych i dołożyli należytej staranność także wobec spornego fragmentu pracy.
Książka "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" pod redakcją m.in. Engelking i Grabowskiego została wydana w 2018 r. Obszerna publikacja ukazuje strategię przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. Publikację krytycznie ocenił m.in. IPN. Według prezesa tej instytucji Jarosława Szarka, skala manipulacji na źródłach, której dokonali autorzy jest zatrważająca. Natomiast w obronie pozwanych badaczy wystąpił m.in. Instytut Yad Vashem i Komitet Nauk Historycznych PAN.
Proces w tej sprawie rozpoczął w się w październiku 2019 r. W sprawę zaangażowała się Fundacja Reduta Dobrego Imienia, która wspiera powódkę. Jej prezes Maciej Świrski podkreślił po jednej z rozpraw, że z akt sądowych sprawy z lat 50. wynika, iż Edward Malinowski w czasie okupacji nie donosił na Żydów, ale ich ukrywał i pomagał im przez całą II wojnę światową. Jego zdaniem, publikacja prof. Engelking i prof. Grabowskiego stanowi pomówienie dobrego imienia dawnego sołtysa Malinowa i jest sprzeczna z ideami rzetelnej pracy naukowej.
Izraelski Yad Vashem wydał przed tygodniem komunikat, w który "wyraził zaniepokojenie" procesem przeciwko prof. Engelking i prof. Grabowskiemu. "Wszelkie wysiłki zmierzające do wyznaczenia granic dyskursu akademickiego i publicznego poprzez naciski polityczne lub sądowe są niedopuszczalne" - oświadczył Instytut.(PAP)
tgo/ mark/