Jan Paweł II powiedziałby nam dziś to samo, co w 1991 r. podczas pielgrzymki do Polski - mówi PAP metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski. Wspomina też, że dla ludzi zgromadzonych na pl. św. Piotra 16 października 1978 r. wybór Polaka na papieża był ogromnym zaskoczeniem.
16 października 1978 r. był pięknym dniem – mówiono o nim „ottobre romane” (rzymski październik - PAP), w ciągu dnia świeciło słońce, było relatywnie ciepło, choć wieczory były chłodne – wspomina dzień wyboru Karola Wojtyły na Polaka abp Marek Jędraszewski, który był wówczas studentem Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie.
Msza św. popołudniowa inaugurująca nowy rok akademicki Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego zakończyła się wcześniej. Studenci, wychodząc z kościoła, napotkali „potoki ludzi, którzy płynęli w stronę pl. św. Piotra”. „Daliśmy się tym potokom ponieść i byliśmy świadkami wydarzenia, które było przełomowe i epokowe – i dla Kościoła powszechnego, i dla świata, już nie mówiąc o Kościele w Polsce i Kościołach w tej części Europy. W Rzymie biły dzwony” – wspomina obecny metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
Jak mówi, dla ludzi, zwłaszcza zgromadzonych na pl. św. Piotra, wybór Polaka na papieża był ogromnym zaskoczeniem. Sądzono, że zostanie podtrzymana tradycja wyboru papieża z Italii. Jednak dla obserwatorów życia watykańskiego i części przedstawicieli Kościoła wybór papieża spoza Włoch był przewidywalny.
Arcybiskup podkreśla, że konklawe trwało już długo, a chciano papieża, który jednoczyłby Kościół i nie opowiadałby się jednoznacznie politycznie – z tego względu, zdaniem arcybiskupa, mało prawdopodobny był wybór kardynała z USA lub Niemiec Zachodnich.
„I tu wracała postać Polaka, dlatego że Polska cieszyła się wtedy bardzo dobrą opinią wśród ludzi – postrzegano ją, co prawda, jako kraj pod okupacją komunistyczną, ale z drugiej strony - jako kraj zamieszkany przez naród o głębokiej wierze, przywiązany do Kościoła i zmagający się o to, aby Chrystusowi pozostać wiernym do końca” – mówi abp Jędraszewski.
Zwraca też uwagę na postać kard. Stefana Wyszyńskiego, która i w Polsce, i w Rzymie, nabrała znaczenia symbolicznego – ze względu na historię, internowanie w latach 50. Kard. Wojtyła był w cieniu Wyszyńskiego, ale znany był w kręgach watykańskich ze względu na dużą aktywność, m.in. podczas Soboru Watykańskiego II.
Abp Jędraszewski do dziś przechowuje nadzwyczajny numer gazety watykańskiej „L'Osservatore Romano”, który był rozdawany na pl. św. Piotra około godzinę po ukazaniu się Jana Pawła II w oknie pałacu papieskiego.
„Cała pierwsza strona tego numeru to portret nowego papieża kard. Wojtyły i jego biogram – to znaczy, że przy tamtych środkach druku, zupełnie innych niż dzisiaj, strona o nim, jako ewentualnym papabile, czyli możliwym nowym papieżu, była przygotowana” – zauważa metropolita krakowski.
Ogłoszenie Wojtyły papieżem nie było dla Jędraszewskiego – jak mówi – „całkowitym szokiem”, było ogromną radością.
„Do nas, mieszkających wtedy w Rzymie, docierały dwie informacje – pierwsza o wielkim entuzjazmie Polaków, objawiająca się także tym, i chyba to było prawdziwe, że górale palą na górach ogniska; a druga informacja dotyczyła całkowitej konsternacji władz PRL – nie potrafiono właściwie przekazać wiadomości, że duchowny z Polski został papieżem. Ta konsternacja trwała, to był szok dla władzy” – mówi arcybiskup.
Nowy papież ogłosił, że chce odwiedzić kraj ojczysty. Do pierwszej pielgrzymki doszło w czerwcu 1979 r. Według Jędraszewskiego wtedy Polacy po raz pierwszy od 1945, a właściwie od 1939 roku, mogli się policzyć – zobaczyć jak licznym są narodem. Rok 1979 zaowocował rok później narodzinami Solidarności i przemianami politycznymi, ekonomicznymi, które – zauważa arcybiskup – z wielkimi oporami, ale torowały obraz nowej Europy.
Pytany o to, co dzisiaj Jan Paweł II powiedziałby do Polaków z okna papieskiego przy ul. Franciszkańskiej w Krakowie, ocenia, że pojawiłyby się te wątki, które papież poruszył w 1991 r., kiedy po raz pierwszy przyjechał do Polski zrzucającej okowy komunizmu. „Nie można zapomnieć, że wojska radzieckie były w Polsce jeszcze do 93 roku. Ale Polska stawała się już nowa” – zwraca uwagę arcybiskup.
Przypomina, że pielgrzymka Jana Pawła II w 1991 r. była ułożona według kolejnych przykazań dekalogu. „Sięgał po same fundamenty życia moralnego, na których – przypominał – trzeba budować zręby Rzeczypospolitej” – wskazuje Jędraszewski.
Jego zdaniem Jan Paweł II powtórzyłby słowa z 1991 r. wobec nowych kontekstów, wyzwań, także ideologicznych, odniósłby się do tematów małżeństwa, rodziny, nadużyć wobec życia drugiego człowieka w postaci aborcji czy eutanazji i tu – uważa metropolita krakowski – byłby na pewno nieugięty.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ wus/