Zapisy w Konstytucji RP dotyczące systemu wartości, odniesienia do Boga, Trybunału Stanu, odwoływania ministrów to sprawy, które zdaniem konstytucjonalisty Marka Dobrowolskiego z KUL wymagają przedyskutowania i zdefiniowania na nowo.
W ocenie Marka Dobrowolskiego w niektórych obszarach konstytucję „należałoby zmienić lub skorygować”.
„Nie chodzi o to, aby całkowicie odcinać się od tych rozwiązań, które obecnie w konstytucji są i tworzyć wszystko od nowa.(…) W niektórych obszarach należałoby kilka spraw przemyśleć, wykorzystując doświadczenia okresu minionego, a w niektórych tylko postawić przysłowiową kropkę nad i” – powiedział PAP Dobrowolski.
Według niego przemyślenia i zdefiniowania na nowo wymaga zapisany w konstytucji system wartości, który jest obecnie „dość eklektyczny i każdy może z tej konstytucji wyprowadzić sobie to, co mu pasuje”. W ocenie Dobrowolskiego należałoby bardziej odwołać się do dziedzictwa kulturowego, do tradycji polskich. „Ono jest w konstytucji zaznaczone, ale trzeba by to bardziej precyzyjnie opisać” – powiedział.
„Dla mnie – nie wszyscy muszą się tym zgodzić - ta eklektyczność np. dotyczy kwestii odniesienia do Boga, która nie musi być w konstytucji, nie musi konstytucja tego zawierać” - powiedział konstytucjonalista.
Podkreślił, że w obecnej konstytucji odniesienia do Boga właściwie nie ma, a tylko jest stwierdzenie „faktu socjologicznego”, że są wierzący i niewierzący.
„Nie zgadzam się ze stwierdzeniami, że tutaj musi być neutralność, bo czegoś takiego jak neutralność nie ma, bo albo uznajemy jako społeczeństwo, jako większość, że istnieje Bóg i możemy się wtedy odwołać do tego faktu, jakby powierzając nadprzyrodzoności sprawy publiczne, albo nie. Nie ma tutaj pustego neutralnego pola. Jeśli konstytucja nic nie będzie mówiła o Bogu, to też jest jakieś stanowisko, jakiś przekaz ten sposób czyniony, ja bym go nazwał agnostyczny, czy deistyczno- agnostyczny. Tutaj jest potrzebne rozstrzygnięcie” - powiedział.
W ocenie Dobrowolskiego trzeba w tej sprawie brać pod uwagę polską tradycję, „przestrzeń kulturową, w którą się wpisuje też kwestia Boga”, ale jednocześnie nie można zapominać, że część społeczeństwa jest teistyczna. Jego zdaniem to nie jest sytuacja zero-jedynkowa, musi być poszanowany „obszar wolności i osobistego wyboru”.
Z systemem wartości wiąże się też m.in. kwestia ochrony życia ludzkiego, która zdaniem Dobrowolskiego „ewidentnie przy pytaniu o treść konstytucji musi się pojawić”.
„Wszyscy mówimy o prawach człowieka, wiec jest pytanie nie tylko o moment początku, ale i o koniec życia człowieka. W tej chwili trudno jest - uwzględniając współczesną wiedzę, badania genetyczne - kwestionować człowieczeństwo od momentu poczęcia. Z tym się wiąże szereg różnych problemów, pytań i w związku z tym są także napięcia. To jest temat mocno zideologizowany, ale jeśli myślimy o prawach człowieka, to też musimy tutaj się otworzyć na wiedzę” – powiedział.
Przypomniał, że obowiązująca konstytucja jest „bezpośrednią kontynuatorką” Małej Konstytucji z 1992 r., która regulowała wzajemne relacje między organami władzy i ich funkcjonowanie. Jak podkreślił, wiele spraw w obecnie obowiązującej konstytucji, także jeśli chodzi o rozwiązania ustrojowe, zostało tylko „lekko skorygowane” w stosunku do tego, co było w Małej Konstytucji, albo wręcz „przepisane”.
Tak jest m.in. w sprawie relacji między Sejmem a Senatem. W ocenie profesora rolę i funkcjonowanie Senatu, które nie zmieniły się od 1989 r. - należy przemyśleć na nowo. „To funkcjonuje prawidłowo (zgodnie z zapisanymi zasadami), ale efekt, czy korzyści, jakie można byłoby uzyskać z systemu dwuizbowego są niewielkie” - podkreślił konstytucjonalista.
Konstytucja z 1997 r. według Dobrowolskiego „idzie naprzód” w porównaniu z Małą Konstytucją m.in. w sprawie konstruktywnego wotum nieufności. W Małej Konstytucji było konstruktywne wotum nieufności ale i zwykłe, co doprowadziło do obalenia (jednym głosem) rządu Hanny Suchockiej i rozwiązania parlamentu przez prezydenta Lecha Wałęsę - przypomniał. „Wyciągnięto wnioski i wprowadzono wyłącznie konstruktywne wotum nieufności, ale niekonsekwentnie, bo istnieje możliwość odwołania ministra” - zaznaczył.
Wskazał przy tym, że jak pokazuje praktyka, pojawia się nieraz chęć odwoływania różnych ministrów po kolei, co – jak podkreślił „właściwie niweczy cel, jaki stawiany jest przy konstruktywnym wotum nieufności”, czyli zabezpieczenie przed pochopnym odwołaniem rządu.
„Trzeba byłoby konsekwentnie wyłączyć możliwość odwołania ministrów indywidulanie. Minister mógłby być odwołany, ale poprzez odwołanie całego rządu z premierem na czele, tylko ewidentnie źle oceniany minister, na tyle źle, że większość sejmowa oceniałaby, że warto go odwołać poświęcając całą radę ministrów. To daje dużą stabilizację gabinetu, co jest celem konstruktywnego wotum nieufności” – powiedział.
Dobrowolski wskazał też na relacje prezydent – rząd opisane w konstytucji, które generują duże napięcia. „Właściwie przy każdym prezydencie i przy każdym rządzie wychodziły mniejsze lub większe konflikty polityczne, generowane właśnie nieprecyzyjnością, niejasnością przepisów konstytucyjnych. Tu należałoby poczynić jakieś ustalenia w jednym lub drugim kierunku” – podkreślił. „Konflikty polityczne zawsze będą, ale chodzi o to, żeby przepisy prawa nie generowały dodatkowych konfliktów” – dodał.
Obszar władzy sądowniczej w ocenie Dobrowolskiego „pod względem rozwiązań zawartych w Konstytucji jest poprawny”, ale jest problem ze stosowaniem przepisów, bo sposób ich rozumienia „okazuje się, że może być diametralnie różny”.
Zmiany – jego zdaniem - wymagają zapisy dotyczące Trybunału Stanu, który „nie funkcjonuje i jest nieefektywny”. Jak wskazał Dobrowolski były takie sytuacje, że wydawało się, iż przed Trybunałem Stanu postawione zostaną osoby publiczne i pociągnięte do odpowiedzialności prawnej za ich funkcjonowanie w systemie politycznym, ale to nie nastąpiło. „Ten system wymaga przemyślenia i pewnej zmiany, chyba radykalnej” – powiedział.
„Usprawnienie tego systemu jest potrzebne, żeby był to taki zawór bezpieczeństwa, bo odpowiedzialność prawna w każdym obszarze jest niezbędnym elementem funkcjonowania społeczeństwa” – dodał.
Być może dobrym rozwiązaniem – według konstytucjonalisty – byłoby, żeby skierować tego typu sprawy do sądownictwa powszechnego, ewentualnie „z jakimś udziałem czynnika politycznego”. „Trudno w tym momencie to przesądzać, ale na pewno jest to obszar, który powinien zostać uzdrowiony” – powiedział.
Wskazał przy tym na niebezpieczeństwo „upolitycznienia odpowiedzialności”, czyli pociągania do odpowiedzialności przeciwników politycznych. „Zdjęcie czy osłabienie tego elementu partyjności tak rozumianej, byłoby wskazane, żeby te sytuacje ewidentnych naruszeń trochę odbarczyć od tego schematu, że jedni pociągają swoich wrogów do odpowiedzialności prawnej” – zaznaczył.
Dobrowolski podkreślił jednak, że trzeba mieć świadomość, iż zmiany w prawie nie rozwiążą wszystkich problemów, bo „życie jest bogatsze od rozwiązań prawnych”.
„Trzeba reagować na to co rzeczywistość przynosi, ale też trzeba mieć świadomość, że nie da się uregulować wszystkiego i mogą wynikać sytuacje, które zaskoczą. I to nawet nie jest kwestia tego ze jest Konstytucja zła, tylko taka po prostu jest natura przepisów prawa, aktów normatywnych, że nie da się wszystkiego przewidzieć” – zaznaczył. (PAP)
ren/ ksk/