Sztuka Papuasów powstała z potrzeby ducha - powiedział PAP podróżnik, dyplomata i właściciel kolekcji sztuki papuaskiej Mirosław Banach. Wystawę "Złoto Papuasów – wymierająca sztuka z Nowej Gwinei” będzie można oglądać od piątku na wystawie w Alicja Stanska Art Gallery w Warszawie.
PAP: Co charakteryzuje sztukę Papuasów?
Mirosław Banach: Sztuka Papuasów to sztuka plemienna pochodząca z najdalszych zakątków Nowej Gwinei, drugiej co do wielkości wyspy na świecie leżącej u wybrzeży Australii. Górzyste tereny porośnięte lasami deszczowymi sprawiają, że sztuka Papuasów jest niezwykle trudno osiągalna. Trudno bowiem dotrzeć do plemion, które ją wytworzyły, a jednocześnie panujące tam warunki klimatyczne sprawiają, że te dzieła sztuki narażone na ekspozycję na warunki naturalne, szybko niszczeją.
Rzeźby te są jednak czymś znacznie więcej niż tylko pięknymi dziełami sztuki wykonanymi z drewna. Są one wykonane przez Papuasów na swoje konkretne potrzeby ceremonialne. Co więcej, artyści rzeźbiarze, którzy trudnią się tą sztuką tradycyjnie z dziada pradziada, za każdym razem tworząc nową maskę wykonują pewien rytuał, który ma sprawić, że duch, w którego wierzą Papuasi przeniknie do tej rzeźby, ożywiając ją.
W tym kontekście eksponaty, które będziemy mieli okazję zobaczyć na tej wystawie można powiedzieć, że są uduchowione przez Papuasów. Były one też z całą pewnością wykorzystywane w codziennym życiu Papuasów, noszą ślady użytkowania czy nawet napraw. Z punktu widzenia techniki artystycznej istotnym jest też to, że od wieków te dziś najcenniejsze rzeźby Papuasów były wykonywane kamiennymi narzędziami. Podziwiając te dzieła sztuki należy mieć na uwadze, z jakim trudem i w jakich trudnych warunkach klimatycznych i technicznych zostały one wykonane.
PAP: Co sztuka rdzennych mieszkańców Papui – Nowej Gwinei mówi o ich kulturze?
M.B.: Papuasi słyną z mało przyjemnego aspektu swojej kultury, od wieków byli kanibalami. To jest coś, co rozpala wyobraźnię ludzi, kiedy myślą o Nowej Gwinei. Jest to miejsce gdzie kanibalizm trwał najdłużej na świecie i tak naprawdę nie możemy powiedzieć, że on się skończył. Przeszukując Internet nadal można znaleźć informacje o tego typu praktykach.
Papuasi nie praktykowali jednak kanibalizmu z głodu. Kierowały nimi pobudki duchowe. Miało to wymiar symboliczny i dotyczyło wrogów oraz członków rodzin. Podkreślić należy, że nie zabijali po to, aby dokonać obrzędów kanibalistycznych. Dokonywali ich po czyjejś śmierci, po to żeby posiąść moce tej osoby i tym samym stać się silniejszym zarówno mentalnie jak i fizycznie. Motyw kanibalizmu jest wszechobecny w sztuce Papuasów. Przykładem motywu obecnego w sztuce i symbolizującego kanibalizm jest modliszka w pozycji atakującej (jej łokcie i kolana są bardzo blisko a często stykają się ze sobą). Innym motywem powracającym w sztuce, który również symbolizuje kanibalizm jest dzioborożec - jeden z największych ptaków występujących na Nowej Gwinei.
PAP: Czy współcześnie Papuasi kultywują tę tradycję?
M.B.: Generalnie ta sztuka jest obecnie wymierająca. W latach 60. i 70. na Nową Gwineę zaczęły przybywać osoby, które zajmowały się wydobyciem dóbr naturalnych, misjonarze oraz pierwsi turyści. Zafascynowali się oni światem mistycznym Papuasów i zaczęli wykupywać rzeźby. Papuasi z kolei zainteresowali się światem cywilizowanym. Ich maski oraz rzeźby w tamtym okresie stawały się elementem handlu, kartą przetargową ze strony Papuasów. W zamian za nie uzyskiwali od białych ludzi produkty przetworzone m.in. używki.
W tych latach zaczęli oni tracić całą swoją tożsamość, wszystko to, co powodowało, że te rzeźby pierwotnie tworzyli. Wyroby, które obecnie można kupić na Nowej Gwinei nie mają zbyt wiele wspólnego z oryginalnymi dziełami sztuki. Powstają w celach handlowych. Są to rzeźby wykonywane według form tradycyjnych, ale w sposób nowoczesny, przy użyciu zupełnie innych narzędzi i barwników. Produkowane są na skalę masową. Można je porównać z tzw. "cepelią", nie mają nic wspólnego z fascynującymi dziełami sztuki, które prezentujemy na wystawie.
PAP: Dzieła, które osiągają tak wielką wartość na rynkach światowych Papuasi sprzedawali za bezcen. Dlaczego?
M.B.: Papuasi tak naprawdę nie zdawali i podejrzewam, że nie zdają sobie do dzisiaj sprawy, z wartości rynkowej tych przedmiotów. Żyją nadal w dużym odosobnieniu od świata cywilizowanego. Dzieła sztuki papuaskiej sprzedawane są za setki tysięcy euro, rekord to ponad milion dolarów. Nabywają one takiej wartości, ponieważ jest to właśnie sztuka wymierająca. Praktycznie nie powstają już dziś rzeźby, które byłyby przez Papuasów specjalnie uduchowione, wykorzystywane do rytuałów. Te prawdziwe dzieła sztuki były na tyle wyjątkowe dla Papuasów, że każda z masek zanim została użyta do obrzędów, rytuałów była specjalnie obtańczona przez twórcę oraz przez całą wioskę. Większość masek posiadała unikalne imiona. To pokazuje wyjątkowość tych pierwotnych dzieł sztuki, które były obecne na Nowej Gwinei. Z tego powodu dzisiaj na rynkach światowych osiągają one tak niebotyczne kwoty.
PAP: Skoro przedmioty miały dla nich tak wielkie znaczenie duchowe to czy wpływy cywilizowanych krajów na tych terenach są tak silne, że Papuasi zatracili swoją tożsamość kulturową?
M.B.: Kultura silniejsza zawsze zawładnie kulturą słabszą. Cywilizacja zachodu oparta m.in. na używkach - papierosach, alkoholu - przejmuje władzę nad kulturą pierwotną. Proszę zobaczyć, co się stało z Aborygenami. W Australii zostali oni przekupieni przez ludzi białych. Dostają cotygodniową rentę za to, że Australijczycy zajmują ich terytorium. Aborygeni nie muszą nic robić, nie muszą się uczyć. Mówi się, że zatracili wszystko, co najlepsze z tego, co mieli i zyskali wszystko, co najgorsze od białego człowieka.
Wszystko wskazuje na to, że to może spotkać także Papuasów. Jedyne, co ich broni i pozwala w jakiś sposób trwać ich tożsamości kulturowej to, to, że żyją na skrajnie trudnym terenie. Nowa Gwinea jest to wyspa bardzo górzysta, bardzo nieprzystępna, obrośnięta lasami deszczowymi. Te trudne warunki sprawiały, że Papuasi przez wieki nie wytworzyli jednego wspólnego języka. Normalnym było, że na przestrzeni kilku kilometrów żyły dwa odrębne plemiona, które nie potrafiły się ze sobą porozumiewać. Jedyną formą przetrwania była strategia wojenna. Plemiona walczyły ze sobą na śmierć i życie o ten mały kawałek ziemi na której żyli ponieważ to był jedyny teren, który znali, a który wydawał im się całym światem. Ten trudny teren pozwala dzisiaj ich tożsamości w pewien sposób nadal trwać. Oby jak najdłużej.
PAP: Jakie są przejawy wypierania kultury słabszej przez silniejszą na Nowej Gwinei?
M.B.:Jednym z powodów wymierania sztuki Papuasów jest przymusowa, w zależności od regionu, islamizacja i chrystianizacja. Mają miejsce także inne działania rządowe, które podejmowane są celem oswojenia mieszkańców Nowej Gwinei, którzy są powszechnie uważani za ludzi myślących w zupełnie odmienny i niezrozumiały dziś sposób. Narzucanie im religii i wymuszanie zakończenia oryginalnych obrzędów i ich wierzeń ma na celu ucywilizowanie ich. Jest nadal mnóstwo takich obszarów, gdzie Papuasi kultywują swoje kulturowe obrzędy, ale jest tego coraz mniej.
PAP: W jaki sposób zbierał pan swoją kolekcję i jakie mają panowie plany na przyszłość?
M.B.: Wraz z Sebastianem jesteśmy jednymi z niewielu kolekcjonerów tego typu sztuki na świecie, którzy podróżowali i podróżują na Nową Gwineę. Większość kolekcjonerów boi się tego trudnego terenu, insektów, Papuasów, którzy nadal są nieprzewidywalni i z dużą nieufnością obserwują białych. Część eksponatów pochodzi z naszych wypraw i została pozyskana bezpośrednio od Papuasów. Jednak większa część tej wyjątkowej kolekcji została przez nas pozyskana od drobnych kolekcjonerów azjatyckich, którzy żyją w bardzo małych społecznościach zarówno w Papui – Nowej Gwinei jak i w Indonezji oraz w Japonii. Są to kolekcjonerzy szerzej nieznani, którzy nie chwalą się tym, co mają. Często posiadają oni tego typu maski i rzeźby od pokoleń.
Zorganizowanie wystawy w Polsce, przywiezienie fragmentu kolekcji do Europy, jest dużym przedsięwzięciem logistycznym i finansowym. Załatwienie czegokolwiek na Papui – Nowej Gwinei oraz w Indonezji wiąże się z olbrzymimi kosztami i niekiedy najprostsze czynności trwają miesiącami.
Mamy świadomość, że wystawa Złoto Papuasów to wystawa bez precedensu w Polsce. Jest ona początkiem naszego szerszego planu promowania sztuki Papuasów. Chcielibyśmy, aby twórczość plemienna stała się jednym z powszechnie uznawanych działów sztuki w Polsce, który skupia wokół siebie zarówno koneserów i ekspertów jak i kolekcjonerów. Sztuka plemienna, a w szczególności sztuka Papuasów, to przecież sztuka wyjątkowa, która powstała nie tylko z potrzeby wyrazu artystycznego ich twórców, a przede wszystkim z potrzeby ducha Papuasów, aby stawać się trwałym elementem ich codziennego życia, rytuałów i ceremonii.
Wystawę "Złoto Papuasów – wymierająca sztuka z Nowej Gwinei" będzie można oglądać do 30 czerwca. We wtorek w Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie odbędzie się spotkanie z właścicielami kolekcji, dyplomatami i podróżnikami Mirosławem Banachem i Sebastianem Błaszczykiem.(PAP)
Rozmawiała: Olga Łozińska
oloz/ agz/