Współczesnym rytuałom weselnym i dylematom, przed którymi stają pary decydujące się na ślub poświęcona jest wystawa „Wesela 21” w Muzeum Etnograficznym w Krakowie.
Zwiedzający mogą prześledzić drogę, którą pary przechodzą od momentu podjęcia decyzji, przez labirynt przygotowań, samą ceremonię ślubu po wesele i powolne zacieranie się wydarzeń w pamięci.
"Nie jest to wcale droga łatwa. Z jednej strony jest presja rodziny, pop kultury, oferta rynku, z drugiej własne marzenia i wyobrażenia. Młodzi ludzie muszą rozstrzygnąć wiele dylematów: kogo zaprosić, co podać na stół, ile butelek wódki kupić, w co się ubrać" – mówią autorki scenariusza wystawy Dorota Majkowska-Szajer i Magdalena Zych.
Na wystawę składają się spisane relacje uczestników i świadków wydarzeń, materiały filmowe, dźwiękowe, zdjęcia i przedmioty pozyskane od par uczestniczących w prowadzonych pięć lat badaniach. To m.in. zaproszenia ślubne, lista spraw do załatwienia i kosztorys całej uroczystości spisany w jednym z arkuszy kalkulacyjnych, suknie, garnitury i zasuszone bukiety ślubne.
Są obiekty związane z wieczorami panieńskimi i kawalerskimi, jak np. fantazyjny różowy kask "szefowej imprezy", w którym występowała przyszła pana młoda. Na wystawie prezentowany jest też "zestaw ratunkowy" panny młodej czyli tabletki na różne dolegliwości związane ze stresem przedślubnym.
Zwiedzający wystawę mogą posłuchać życzeń składanych nowożeńcom, muzyki weselnej oraz instrukcji zabaw organizowanych w kulminacyjnym momencie zabawy.
Obok współczesnych rekwizytów weselnych są eksponaty z XIX i XX wieku, które uświadamiają, jak mocno tradycja jest obecna we współczesnym obrzędzie, jak choćby zwyczaj witania chlebem, który dziś bywa przez młodych niezrozumiały, a nawet odbierany jako wiejski czy narzucony przez rodziców. Wiedzę o gestach i słowach, które należy wypowiedzieć w takim momencie młodzi ludzie częściej czerpią z internetu niż od członków rodziny.
To, co nadal przetrwało z tradycji to: błogosławieństwo rodziców, witanie młodych chlebem i solą czy "oczepiny". "Pary, które wręcz nie życzyły sobie ich na swoimi weselu, w końcu brały w nich udział. Okazało się, że to gesty tradycji, które może są trochę irytujące, ale budują nastrój" - mówiła Dorota Majkowska-Szajer.
"Myślę, że rytuał współczesnych wesel ujawnia, jak bardzo młodzi wciąż liczą się ze starszyzną rodzinną. Bierzemy ślub kościelny, bo będzie przykro babci. Cóż to znaczy, w końcu to moje życie, ale robię to, bo czuję, że tego dnia muszę wszystko scalać tego rodzaju kompromisami" – zauważa Magdalena Zych.
"Drugim momentem, kiedy to się bardzo mocno pojawia jest błogosławieństwo: rodzice czują się +zdetronizowani+, a na arenę wchodzi nowa para, która będzie mieć dzieci i to ich życie będzie teraz w centrum uwagi. Błogosławieństwo jest silnym echem przeszłości, kiedy ślub był zawierany nie w obliczu instytucji państwa czy Kościoła, ale przed starostą” – dodała.
Wystawa to pokłosie trwającego pięć lat projektu badawczego. Obok reprezentantów "biznesu ślubnego" zajmujących się profesjonalnym przygotowaniem uroczystości weselnych, wzięło w nim udział 20 par, które zgodziły się, by badacze towarzyszyli im w przygotowaniach i przeżywaniu tego najważniejszego dnia w życiu.
"Chcieliśmy zobaczyć, co dzieje się na weselach, bo mieliśmy intuicję, że dzieje się wiele rzeczy intrygujących i nowych" - mówi PAP dyrektor Muzeum Etnograficznego Antoni Bartosz. "Okazało się, że kiedy zapada decyzja: +bierzemy ślub+ rozpoczyna się tor przeszkód i że ta bardzo prywatna decyzja zostaje zderzona z oczekiwaniami społecznymi. Dotyczy to nawet takich kwestii jak menu: „mój Boże nie znoszę rosołu, ale chyba musimy go podać, bo innym będzie to odpowiadać" – zauważył.
Wystawa potrwa do 2 października. Będą jej towarzyszyć cykl debat (m.in. o miłości i pieniądzach, przemocy i mocy rytuału, fotografii ślubnej), oprowadzania kuratorskie, seanse w letnim kinie oraz wydarzenia związane z obchodami Walentynek i Sobótki. Materiały zebrane podczas badań Muzeum Etnograficzne wydało w formie książki "Wesela 21".(PAP)
wos/ par/