Od soboty w Duesseldorfie czynna jest wystawa prezentująca 200 dzieł mistrza niemieckiego renesansu Lucasa Cranacha Starszego (1472-1553). Obejmuje ona wiele niepokazywanych dotąd obrazów oraz odzyskaną przez Polskę wrocławską "Madonnę pod jodłami" z 1510 r.
Dzieła wypożyczyły na wystawę m.in. nowojorskie Metropolitan, londyńska National Gallery, madryckie Thyssen-Bornemisza oraz budapeszteńskie Muzeum Sztuk Pięknych czy sztokholmskie Muzeum Narodowe. A "Madonnę pod jodłami" z 1510 r. - jedną z najpiękniejszych namalowanych przez Cranacha Starszego - udostępniło wrocławskie Muzeum Archidiecezjalne.
Zorganizowana z rozmachem wystawa w Museum Kunstpalast, już uznana przez prasę za sensacyjną, wpisuje się w obchody 500-lecia reformacji. Właśnie w 1517 roku 31 października Marcin Luter przybił do drzwi kościoła w Wittenberdze 95 tez przeciwko odpustom. Wydarzenie to uznawane jest za początek drugiego wielkiego rozłamu chrześcijaństwa.
Zorganizowana z rozmachem wystawa w Museum Kunstpalast, już uznana przez prasę za sensacyjną, wpisuje się w obchody 500-lecia reformacji. Cranacha, nadwornego portrecistę elektora saskiego, notabli i przedstawicieli Kościoła, łączyła z Lutrem przyjaźń, a nawet stał się on jego wielbicielem i można powiedzieć - propagandzistą.
Cranacha, nadwornego portrecistę elektora saskiego, notabli i przedstawicieli Kościoła, łączyła z Lutrem przyjaźń, a nawet stał się on jego wielbicielem i można powiedzieć - propagandzistą. Był świadkiem na jego ślubie z Kathariną von Bora i ojcem chrzestnym jego pierwszego syna Johannesa, a Luter został ojcem chrzestnym Anny, córki malarza. Obaj mieszkali w Wittenberdze, gdzie Cranach malował portrety Lutra jeszcze jako augustiańskiego mnicha, a także po spaleniu przez reformatora katolickich ksiąg i papieskiej bulli (1520). Na wystawie obejrzeć można jeden z autoportretów Cranacha oraz portret Lutra z 1532 roku.
Pod jego wpływem Cranach z upodobaniem podejmował tematykę biblijną zgodnie z doktryną, która odrzuciwszy - wraz z odpustami - zasługi ziemskich dobrych uczynków i czyściec, tradycję i magisterium Kościoła, Matkę Boską i świętych, za swoje podstawy uznała jedynie: Pismo św. (sola scriptura), wiarę (sola fide), łaskę (sola gratia), samego Chrystusa (solus Christus) i Słowo (solum Verbum). Pod jej wpływem wnętrza protestanckich świątyń nie rozpraszały już skupienia wiernych malunkami i rzeźbą. Ale Cranach nadal na zamówienia malował także świętych i Madonny, tak jak robił to i wcześniej.
"Madonna pod jodłami", obraz odzyskany dopiero kilka lat temu, powstał na specjalne zamówienie wrocławskiej kapituły katedralnej. Jej dziekan, który był również kanonikiem kapituły kolegiackiej głogowskiej, zamówił u Cranacha jednocześnie drugi podobny, lecz mniejszy obraz do kościoła w Głogowie. Wrocławski wywieziono do Niemiec już po wojnie, a w katedrze wisiała kopia sporządzona przez fałszerza. Oryginał kilkakrotnie oferowano na międzynarodowym rynku dzieł sztuki, ale powiadomiona w 1971 r. ambasada PRL nie podjęła działań. Obraz, przekazany szwajcarskiemu Kościołowi przez prywatnego kolekcjonera, postanowiono w końcu zwrócić. Głogowski natomiast wywieźli sowieccy żołnierze; trafił do Muzeum Puszkina w Moskwie.
Z tego samego okresu co "Madonna pod jodłami" pochodzi "Wenus z Kupidynem" z 1509 roku, bardzo rzadko pokazywana poza petersburskim Ermitażem. Jest to pierwszy, ale wcale nie ostatni z aktów bogini namalowanych przez Cranacha.
Mitologiczna tematyka dawała znakomite preteksty do ukazywania nagich ciał, jak np. przedstawienia Diany czy trzech Gracji, które przyjaciel Lutra odziewał czasem w okazałe, fantazyjne kapelusze. Staną się one jednym z ikonograficznych wyróżników jego twórczości. Akty malował i w późnych latach, przedstawiając m.in. alegorie osłonięte zwiewną i całkowicie przejrzystą tkaniną, co już samo w sobie świadczyło o jego kunszcie. Taka jest np. Sprawiedliwość z 1537 roku czy liczne alegorie Caritas - miłosierdzia ukazywanego jako kobieta z niemowlęciem u piersi i maleńkimi dziećmi obok. Jedna z nich, ze zbiorów niemieckich, jest na wystawie.
Chyba żaden malarz tej epoki nie namalował tylu nagich kobiet co Cranach Starszy. A choć są wcześniejsze od nich o kilka lat nagie Ewy Duerera, uważa się, że to przyjaciel Lutra i kilkakrotny burmistrz Wittenbergi wprowadził akt do malarstwa niemieckiego. Na wszelki wypadek obraz, jak wielkości naturalnej Wenus z Kupidynem z Ermitażu, można było zaopatrzyć w umoralniający napis: "Przeciwko lubieżnemu Kupidynowi walcz ze wszech sił swojej duszy, abyś w zaślepieniu nie wpadł w sidła Wenus".
Innym z najważniejszych obrazów wypożyczonych do Duesseldorfu jest "Chrystus i cudzołożnica" z Budapesztu i tzw. Ołtarz praski, którego zachowane fragmenty połączono z okazji wystawy.
Dzieła wypożyczyły na wystawę m.in. nowojorskie Metropolitan, londyńska National Gallery, madryckie Thyssen-Bornemisza oraz budapeszteńskie Muzeum Sztuk Pięknych czy sztokholmskie Muzeum Narodowe. A "Madonnę pod jodłami" z 1510 r. - jedną z najpiękniejszych namalowanych przez Cranacha Starszego - udostępniło wrocławskie Muzeum Archidiecezjalne.
Cranach, autor ponad 400 oryginalnych prac, był malarzem modnym, płodnym, bardzo wziętym portrecistą, jednym z najbardziej poważanych i najbogatszych mieszkańców Wittenbergi, jej trzykrotnym burmistrzem. Założył wielką pracownię, a od 1525 roku malował wspólnie z synami, Lucasem i Hansem. Nie zawsze wychodziły z niej dzieła o równym poziomie, co nie przynosi jednak Cranachowi ujmy - malarstwo powstawało przez wieki w warsztatach, a obrazy były dziełem zespołowym. Dopiero właśnie renesans zaczął malarzom przypisywać status geniuszu i wynosić ich "nad poziomy", a władcy - tak jak Cranachowi elektor saski Fryderyk Mądry - nadawać tytuły szlacheckie.
W Duesseldorfie, żeby ukazać wybijającą się pozycję Cranacha Starszego wśród mu współczesnych, pokazano również prace Albrechta Duerera, popularyzatora renesansu włoskiego za Alpami Jacopo de' Barbariego, nazywanego też Jakob Walch (1460/1470-1516), i Lorenzo Costy Starszego (1460-1535).
Niemiecka wystawa stara się też pokazać wpływ, jaki Cranach wywierał także w bliższych nam czasach na artystów takich jak m.in. Pablo Picasso, Marcel Duchamp, Alberto Giacometti, Otto Dix czy Andy Warhol.
Serigrafia tego ostatniego z 1985 roku ukazuje piękność w charakterystycznym kapeluszu. To księżniczka Sybilla z Kleve (siostra Anny, czwartej żony Henryka VIII Tudora), która w 1526 roku poślubiła przyszłego księcia elektora Saksonii Jana Fryderyka I. Oryginał Cranacha Starszego należy do zbiorów Ermitażu.
Podobnie jak dla Cranacha, tak i dla Warhola nie liczyła się unikatowość. Nowoczesność zastąpiła produkcję warsztatową technikami reprodukcyjnymi. Dwa lata temu dom aukcyjny Sotheby's wystawił na aukcji jeden z sitodruków Warhola z Sybillą za cenę 800 tys.-1,8 mln funtów brytyjskich.
Jeden z niemieckich portali poświęconych sztuce wystawę określił następująco: Seks - Kunszt - Propaganda. A dodać do tego można by jeszcze w świetle produktywności warsztatu - kapitalizm.
Pokazano też pracę Yasumasa Morimury, która jest nowoczesną, surrealistyczną trawestacją pięknej "Judyty z głową Holofernesa" z Metropolitan.
Wystawa "Lucas Cranach. Mistrz - Marka - Nowoczesność" będzie czynna do 30 lipca.
Natomiast jesienią, w przeddzień rocznicy, Muzeum Narodowe we Wrocławiu otwiera wystawę "Czas Cranacha" ukazującą oddziaływanie na malarstwo na Śląsku tego niemieckiego malarza i jego kręgu. Znajdzie się na niej również archiwalna dokumentacja niezachowanych dzieł z wrocławskich zbiorów muzealnych.
Obok "Madonny pod jodłami" zobaczyć będzie można jego "Ewę" z 1531 r. (MN Wrocław). Nie wiadomo jeszcze na pewno, czy znajdzie się na niej wawelski "Chrystus błogosławiący dziecko". To jedyna w zbiorach polskich wersja sceny chętnie przedstawianej przez luteranów. Obraz, od 1928 roku na Wawelu, zakupiony od bp. łuckiego i żytomierskiego Ignacego Dub-Dubowskiego, w czasie wojny wywieziono do Berlina; do Polski wrócił w 1947 roku.
Największą w Polsce kolekcję dzieł z warsztatu Cranachów ma MN w Warszawie (m.in. "Adama i Ewę" z 1510 r.). W kręgu tym działał także autor "Bitwy pod Orszą" z 8 września 1514 roku, która przyniosła bezapelacyjne zwycięstwo nad siłami moskiewskimi Polakom i Litwinom dowodzonym przez hetmana wielkiego litewskiego, księcia Konstantego Ostrogskiego. Obraz o propagandowej wymowie, w formacie 165x262 cm, powstał na zamówienie króla Zygmunta I Starego. Jest jedynym batalistycznym renesansowym obrazem godnym uwagi w naszych zbiorach. Z kolei do Muzeum Książąt Czartoryskich należy zespół malowanych na blasze portretów Jagiellonów, sygnowanych przez Lucasa Cranacha Młodszego.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ mc/